12.3 C
Warszawa
piątek, 4 października 2024

Wprost na dno

Właściciele tygodnika „Wprost” oferują państwowym spółkom publikacje „artykułów eksperckich” przedstawiających je w pozytywnym świetle. Za taki materiał oczekują 109 tys. zł. Dodatkowo z danych, do których dotarła „Gazeta Finansowa” wynika, że sprzedaż egzemplarzowa „Wprost” jest o 16 proc. niższa niż deklarowana i eksponowana tzw. sprzedaż ogółem.

109 tys. zł za artykuł ekspercki na temat zaangażowania w polski sport chcieli właściciele tygodnika „Wprost” od Totalizatora Sportowego. W przypadku zakupienia usług reklamowych „w pakiecie”, za całość od spółki Skarbu Państwa oczekiwali 130 tys. zł netto. „Branding wizualny” spółki na stronach redakcyjnych wycenili na 40 tys. zł za stronę.

Czy tzw. artykuł ekspercki miał być oznaczony jako materiał sponsorowany? – Materiały sponsorowane oznaczone są jako takie zgodnie z wytycznymi stosowanymi przez wydawnictwo. Nie wszystkie artykuły eksperckie są materiałami sponsorowanymi. Osobną kategorię stanowią materiały własne wydawnictwa w ramach cyklu np. dodatku tematycznego brandowanego logotypami sponsorów – broni się szefostwo „Wprost”.

Przychodzi Lisiecki do…

Trzy lata temu media obiegła informacja o propozycji, jaką złożył Michał Lisiecki – właściciel tygodnika „Wprost” szefostwu Totalizatora Sportowego. Według informacji, zawartych w dokumentach ABW oraz protokołach przesłuchania świadków Lisiecki chciał od Totalizatora 2 mln zł w zamian za kontrakt reklamowo-promocyjny (w trakcie rozmów z byłym już prezesem Wojciechem Szpilem miał twierdzić, że przychodzi w imieniu ministra Skarbu Państwa – był nim wówczas Aleksander Grad).

– Michał Lisiecki stwierdził z jednej strony, że on nie wpływa na dziennikarzy i redaktora naczelnego „Wprost” w ich działalności prasowej. Jednak dodał po pewnym czasie, na co zwróciłem uwagę, że jeżeli Totalizator będzie współpracował z „Wprost” to należy oczekiwać, że tygodnik nie będzie publikował krytycznych tekstów na temat spółki, bo „dziennikarzom będzie głupio atakować kogoś, kto z nimi współpracuje” – czytamy w protokole zeznania Szpila.

Wraz ze zmianą szefostwa spółki i partii rządzącej nowa oferta, która trafiła do Totalizatora jest skromniejsza. – Oferty złożone Totalizatorowi Sportowemu w 2016 r. obejmują zupełnie inny zakres usług i świadczeń niż oferty składane wcześniej temu samemu podmiotowi. Nie ma mowy o 10-krotnie niższej wartości usług – są to po prostu kompletnie inne usługi (np. eventy z produkcją, transmisją telewizyjną i czasem antenowym versus oferty prasowe) – wyjaśnia rzecznik Lisieckiego.

Co ciekawe – z oferty z okazji „1050. rocznicy chrztu Polski”, którą „Wprost” przesłał do Totalizatora Sportowego wynika, że materiały reklamowe („prezentacja firmy i jej zaangażowania w patriotyczne projekty upamiętniające ważne dzieje historii Polski”, „powierzchnia reklamowa do dowolnego wykorzystania”, „logotyp na winiecie strony wraz z tytułem Partner Publikacji”) we „Wprost” są warte więcej niż w również należącym do Lisieckiego „Do Rzeczy”, który ma ponad dwukrotnie wyższą sprzedaż niż „Wprost”.

Sprzedaż ściśle tajna

Jaka jest prawdziwa sprzedaż „Wprost”? Już w 2011 r. wybuchł skandal, gdy przyłapano tygodnik na gorącym uczynku. Kontrola Związku Kontroli Dystrybucji Prasy wykazała rozbieżności związane z nieprawidłowym zakwalifikowaniem do sprzedaży egzemplarzowej – zamiast do innych płatnych form rozpowszechniania – egzemplarzy, dla których wydawca nie przedstawił dokumentacji świadczącej o ich zakupie przez ostatecznych odbiorców. Jak relacjonowała wówczas sprawę „Rzeczpospolita” nie był to pierwszy przypadek naruszenia przez AWR Wprost postanowień regulaminu.

Od trzech lat portale branżowe, ale i sami wydawcy unikają jak ognia podawania wyników sprzedaży egzemplarzowej (wydań drukowanych) podając jedynie – znacznie wyższe – wyniki „sprzedaży ogółem”. Na czym polega różnica?

Sprzedaż ogółem to suma sprzedaży egzemplarzowej wydań drukowanych, sprzedaży egzemplarzowej e-wydań oraz wszystkich form prenumeraty wydań drukowanych i prenumeraty e-wydań. Czyli pompowana jest przez tańsze wariacje.

Sprzedaż egzemplarzowa wydań drukowanych obejmuje natomiast egzemplarze sprzedane po cenie egzemplarzowej osobom prawnym, fizycznym i jednostkom organizacyjnym – czyli sprzedaż kioskowa i przez wydawcę. Najcenniejsze są wyniki sprzedaży kioskowej, ale tych nikt nie ujawnia.

W przypadku „Wprost” różnica między sprzedażą ogółem (25 613) a sprzedażą egzemplarzową (21 522) wyniosła (w marcu – najnowsze dane) 15,97 proc.

Jak już niezależność zostanie okupiona sukcesem i będzie się rewelacyjnie (min. 130 tys. kopii) sprzedawać tygodnik – zrozumiem każde nie – pisała w mailu, do protestującej przeciwko publikacji ukrytych tekstów reklamowych redakcji żona Michała Lisieckiego w 2010 r. dodając: – Klient rozliczy nas z dokładnej powierzchni – 1/1 strona o marketingu sportowym. Niedowiezienie tego założenia = 200 tys. PLN w plecy.

Z wynikiem 21,5 tys. sprzedaży do niezależności długa droga.

FMC27news