e-wydanie

6.1 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia 2024

Ujawniamy majątki prokuratorów!

Publikacja oświadczeń majątkowych prokuratorów ogłoszona przez Zbigniewa Ziobrę wywołała konsternację wśród polskich śledczych. Prokuratorzy mówią o czarnym poniedziałku. Chodzi nie tylko o ujawnienie ich majątków, ale i o samą perspektywę ich oceny przez ogół społeczeństwa. Okazało się także, że prokuratorzy, podobnie jak politycy, w większości ukrywają swój majątek. Nie chcą podawać, ile zarabiają, próbując na siłę przekonywać, że prawo tego nie wymaga. Część ewidentnie ma przepisany majątek na krewnych, bo okazuje się, że prokurator zarabiający 10 lub 20 tys. miesięcznie od kilkunastu lat, nie ma ani złotówki oszczędności. A część natomiast ma majątki liczone w milionach złotych (co oczywiście nie świadczy, że są nieuczciwi). Liczba milionerów (nieruchomości podawane w oświadczeniach nie są wyceniane) wśród prokuratorów to minimum kilkadziesiąt osób. A więc sporo jak na budżetówkę.

W naszym zestawieniu ujawniamy około połowy oświadczeń majątkowych prokuratorów. Kolejne będziemy opisywać w miarę ich pojawiania się w internecie. O tym, że wymiar sprawiedliwości jest niedofinansowany, słyszymy od lat. Sędziowie i prokuratorzy wiecznie narzekają na zbyt małe wynagrodzenie. Środowisko od lat skarży się na natłok spraw, które wyczerpują ich zdrowie psychiczne. Zdaje się, że chodzenie na rozprawy i potakiwanie głowami jest tak męczące, że wśród Polaków zapanowało przekonanie, że faktycznie prokurator ma słabo opłacaną robotę. Tymczasem, jak wynika z oświadczeń majątkowych prokuratorów i asesorów, na warunki polskie zarabiają oni krocie. Wielu z nas może pomarzyć o zarobku rzędu 100 tys. złotych rocznie i to na etacie. Z pełnym ubezpieczeniem, prawem do urlopu i pomocą socjalną. Tymczasem trudno znaleźć prokuratora, który zarabiałby poniżej tego poziomu. Rekordziści dochodzą do kwot rzędu 200 tys. złotych. Oczywiście mówimy o kwotach netto. Średnie zarobki wśród prokuratorów wahają się na poziomie 130 tys. – 150 tys. złotych. Oznacza to, że każdego miesiąca zarabiają między 10,5 tys. a 12,5 tys. złotych. Żaden z prokuratorów nie musi martwić się, że jego małe eldorado kiedyś się skończy. Po pierwsze, jest niezwykle trudno wydalić prokuratora z zawodu. Po drugie, państwowy pracodawca zapewne zawsze będzie wypłacalny. Zazwyczaj większość prokuratorów posiada własne nieruchomości, skromne mieszkania lub małe domki. Oczywiście spłacają kredyty hipoteczne i inne pożyczki tak, jak każdy Polak. Publikacja oświadczeń majątkowych każe głośno zadać pytanie, czy w prokuraturze jest naprawdę tak źle pod względem finansowym? Przecież nawet w Warszawie słynącej z największych kosztów utrzymania w Polsce, zarobki rzędu 12 tys. złotych miesięcznie robią wrażenie. Na „prowincji” rozwarstwienie pomiędzy zwykłym Kowalskim a prokuratorem jest jeszcze większe. Wynagrodzenie prokuratorów i asesorów nie pochłania całego budżetu przeznaczonego na wynagrodzenia w prokuraturze. Trzeba pamiętać o pracownikach sekretariatów, którzy zarabiają po 1500 złotych netto miesięcznie, nawet w warszawskich prokuraturach. Do tego są jeszcze coraz bardziej popularni asystenci prokuratorów i wreszcie pracownicy zewnętrznych firm zatrudnieni na umowach śmieciowych.

Rozrzutny jak prokurator

Pomimo znacznych zarobków, tylko część prokuratorów może poszczycić się sporymi oszczędnościami. Rekordziści zbliżają się do miliona złotych zgromadzonych w gotówce, na lokatach, czy w funduszach inwestycyjnych. Jednak są to wyjątki. Większość prokuratorów, chociaż zarabia ponad 100 tys. złotych rocznie, deklaruje, że nie posiada oszczędności, lub są one wręcz symboliczne. Oczywiście pamiętajmy, że muszą spłacać kredyty i pożyczki. Jednak jak wyjaśnić fakt, że prokurator przez 20 lat spłaca kredyt, tak jak zwykły Kowalski, nie posiada oszczędności, samochodu oraz rzeczy ruchomych o wartości ponad 10 tys. złotych? Jest kilka możliwych wytłumaczeń takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, prokuratorzy są nad wyraz rozrzutnymi osobami, które wydają niemal całą swoją pensję. Kolejnym możliwym rozwiązaniem tej zagadki jest to, że prokuratorzy posiadają rzeczy ruchome i majątek, który nie przekracza wartością kwoty 10 tys. złotych. Jednak najbardziej logicznym wytłumaczeniem wydaje się przekazywanie majątku tym członkom rodziny, którzy nie muszą składać oświadczeń majątkowych. Są to rodzice, małżonkowie i także dzieci. Wszystko po to, aby majątek prokuratora nie kłuł w oczy. Jest to też forma zabezpieczenia swojego dorobku życia. Realia obrotu gospodarczego w Polsce wymuszają korzystanie z członków rodziny do ochrony majątku, którym się dysponuje. A co jak co, prokuratorzy najlepiej o tym wiedzą. Jednak w wypadku prokuratorów chodzi o coś zupełnie innego. Są to funkcjonariusze publiczni, którzy powinni świecić przykładem. W wypadku przestępstw gospodarczych niejednokrotnie ścigają innych za ukrywanie lub przekazywanie majątku, także członkom rodziny. Dlatego, jeżeli system ma nie być fikcją, to do składania oświadczeń majątkowych powinni być zobowiązani także członkowie rodzin prokuratorów, a w przyszłości także i sędziów. Sam fakt obdarowania członka rodziny mieniem nie jest niezgodny z prawem. Chodzi o przejrzystość. W Szwecji każdy obywatel może – oficjalnie zapytać się o majątek innego obywatela. W Polsce dysktuje się, czy mający ogromną władzę nad ludzkim życiem prokuratorzy, opłacani z publicznych pieniędzy, powinni mieć jawny status majątkowy. Ci zaś, podobnie jak sędziowie, udają, że w ich środowisku nie ma „czarnych owiec”. Przypadki korupcji mają być incydentalne i wypalane gorącym żelazem. Prawda jest taka, że prokuratorzy, doświadczeni śledczy wiedzą co robić, aby uniknąć śledztw. Znają procedury, którym podlegają. Pokazanie opinii publicznej majątku lub jego braku, będzie bardzo wyraźną wskazówką, co do osoby prokuratora. To nic innego, jak poddanie się pod społeczną kontrolę. Z faktu, że kilkudziesięciu prokuratorów zgromadziło majątek warty kilka, kilkanaście milionów złotych nie musi wynikać nic złego. Tylko opinia publiczna ma prawo o tym wiedzieć i zapytać skąd się ten majątek wziął. Przypomnijmy. Koniec kariery Pawła Piskorskiego jako liczącego polityka, zaczął się od opublikowania jego oświadczenia majątkowego, w którym nie potrafił wytłumaczyć, skąd wzięły się u niego miliony.

————————-

Więcej w najnowszej “Gazecie Finansowej”.

Najnowsze