2.5 C
Warszawa
czwartek, 12 grudnia 2024

Wybiórczy patriotyzm gospodarczy

Prawo i Sprawiedliwość przedstawia siebie jako partię realizującą program patriotyzmu gospodarczego, lecz jego działania coraz częściej zaprzeczają tej tezie.

„Ta wielka idea, która jest kanwą programu gospodarczego rządu to właśnie idea patriotyzmu gospodarczego, na różne sposoby rozumianego takimi słowami Beata Szydło skomentowała w maju w czasie jednego ze swoich publicznych wystąpień charakter rządów swojego gabinetu. W przeciwieństwie do większości rządów po 1989 roku nowa ekipa szczyci się tym, że zrezygnowała z postawy serwilizmu względem obcego kapitału i zamierza twardo walczyć o równe warunki dla wszystkich, w tym polskich producentów i przedsiębiorców.

Na potwierdzenie tej tezy PiS od początku przystąpił do realizowania swoich kluczowych reform, m.in. podatku bankowego, programu repolonizacji banków czy też podatku od wielkopowierzchniowych sieci handlowych. Nie wszystkie pomysły udało się zrealizować, lecz w oczach wyborców partia Kaczyńskiego najwyraźniej wywiązuje się z obowiązków strażnika patriotyzmu gospodarczego, a uwiarygodnienia dostarczyła wielomiesięczna batalia z Komisją Europejską, w ramach której PiS zaprezentował się jako obrońca niezależności Polski.

W rzeczywistości jednak działania Prawa i Sprawiedliwości z ostatnich tygodni nie potwierdzają wcale tezy o radykalnym zerwaniu z dotychczasową polityką rozścielania czerwonych dywanów przed zagranicznymi inwestorami. Wręcz przeciwnie, można nawet odnieść wrażenie, że w ostatnich dniach czerwonych dywanów zrobiło się szczególnie dużo.

Dywan przed Daimlerem

Najszerszy czerwony dywan, który polskie władze rozścieliły w ostatnim czasie, znajduje się w Jaworze na Dolnym Śląsku, gdzie po wielomiesięcznych negocjacjach, w ramach których rządy państw środkowoeuropejskich przepychały się oferując możliwie jak najlepsze warunki, koncern Daimler AG zdecydował się zbudować swoją fabrykę. W zamian za wartą pół miliarda euro inwestycję polskie państwo przekaże niemieckiemu potentatowi ok. 18,75 mln zł w ramach pomocy publicznej, co na pierwszy rzut oka może się wydawać niewielką sumą (1% całej inwestycji). Tym bardziej, iż roczna produkcja silników w Jaworze ma się przekładać na eksport wart 2 mld euro rocznie. Biorąc pod uwagę tylko te dane można więc odnieść wrażenie, że polskie państwo zrobiło naprawdę kapitalny interes.

W rzeczywistości jednak korzyści, jakie odniesie niemiecki koncern, są znacznie większe. Po pierwsze, inwestycja będzie realizowana w ramach Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, do której dostęp zarezerwowany jest wyłącznie dla podmiotów inwestujących co najmniej 100 tys. euro. Dzięki temu uzyska specjalne zwolnienie z podatku dochodowego, na które nie mogą liczyć zwykli śmiertelnicy, zamieszkujący niespecjalną strefę ekonomiczną”, czyli całą Polskę. Daimler AG otrzymuje więc nagrodę za sam tylko fakt, że jest dużym podmiotem, który swoją inwestycją wzmocni złotówkę oraz będzie płacił ok. 60 mln zł rocznie w podatkach.

XIX-wieczny ekonomista francuski Frederic Bastiat powiedział kiedyś, że każda rządowa interwencja składa się z tego, co widać i z tego, czego nie widać. Tym, co będzie widać, będzie nowoczesna fabryka, doraźne wzmocnienie polskiego eksportu oraz wyższe wpływy budżetowe państwa. Tym, czego nie będzie widać, będą inwestycje Polaków, którym rząd nigdy nie dał szansy na realizację, decydując się na wsparcie giganta ze Stuttgartu. Daimler AG wybrał Polskę jako lokalizację swojej inwestycji przede wszystkim ze względu na tanią siłę roboczą. Składając się na cudze inwestycje Polacy niewątpliwie nadal będą odgrywali rolę służebną, gdyż ich państwo, zamiast stworzyć im warunki do rozwijania własnych inwestycji sprzyja tym, którzy na dodatek są wspierani także przez obce państwa.

Latem Europejski Bank Centralny przystąpił do zakrojonego na szeroką skalę programu skupu obligacji korporacyjnych (CSPP – Corporate Sector Purchase Programme). W ramach tego programu skupowane są papiery wartościowe o wartości ok. 8,5 mld euro miesięcznie, a wśród największych beneficjentów znaleźć można także Daimlera, którego obligacje stanowią nawet 2% wszystkich objętych akcją. Wartość tej pomocy w porównaniu do oferty rządu Prawa i Sprawiedliwości jest więc nieporównanie większa, lecz w przypadku fabryki w Jaworze niemiecki koncern zyskuje także bardzo istotny argument polityczny. Odpowiadając za 1 proc.całego polskiego eksportu, będzie mógł żądać znacznie więcej niż zwykli zjadacze chleba.

Mieszkania dla pracowników Volkswagena

Program CSPP objął także obligacje innego niemieckiego potentata motoryzacyjnego, Volkswagena, który od wielu lat jest traktowany w Polsce niczym święta krowa. Na budowę nowej fabryki we Wrześni koło Poznania koncern uzyskał oficjalną pomoc od państwa w wysokości 62,5 mln zł, nie licząc specjalnych ulg przyznanych z racji zainwestowania w specjalnej strefie ekonomicznej oraz wielu udogodnień zaoferowanych przez lokalne władze.

Volkswagen uzyskał taryfę ulgową w czasie rządów Platformy Obywatelskiej, dlatego Prawo i Sprawiedliwość miało okazję do tego, aby skończyć z polityką premiowania zagranicznych inwestorów. Niestety, szansa ta nie została wykorzystana, a rząd Beaty Szydło dołożył nawet do siebie zupełnie nowe, niespotykane wcześniej narzędzie wsparcia dla niemieckiego potentata.

Tym nowym narzędziem jest budowanie za pieniądze podatników publicznych mieszkań dla pracowników Volkswagena we Wrześni. Gdy kilka tygodni temu premier ogłosiła w Katowicach start pilotażowego projektu Mieszkanie Plus na zaprezentowanej dziennikarzom liście lokalizacji mieszkań na wysokim, drugim miejscu znalazła się właśnie Września, gdzie na powierzchni 11,6 ha powstać ma ok. 1100 nowych mieszkań (więcej niż w Poznaniu). Rzecz jasna, oficjalnie program Mieszkanie Plus nie jest w żaden sposób związany z inwestycją Volkswagena, lecz w praktyce PiS udziela w ten sposób kolejnej, nieuwzględnionej w żadnych oficjalnych zestawieniach i rozliczeniach, pomocy publicznej skierowanej do zagranicznego inwestora.

Od czasu wybrania Wrześni jako lokalizacji nowej fabryki rynek mieszkaniowy w tym wielkopolskim miasteczku faktycznie cierpi na spore deficyty, a władza może się zasłaniać chęcią ulżenia miejscowym, lecz tego typu działaniami demonstruje wyraźnie swoją uległość i chęć przypodobania się zagranicznym korporacjom.

Prawo i Sprawiedliwość wyraźnie nie zdaje testu z patriotyzmu gospodarczego, o czym świadczy chociażby postawa tej partii wobec specjalnych stref ekonomicznych. Powołane do życia w 1994 roku przez rząd Waldemara Pawlaka miały stanowić doraźny instrument służący przyciągnięciu zagranicznych inwestorów oraz poprawie bilansu handlowego. Doraźny instrument stał się jednak środkiem permanentnym, który premiuje zagranicznych inwestorów i państwo kosztem obywateli.

W 2013 roku Platforma Obywatelska zadecydowała o przedłużeniu istnienia specjalnych stref ekonomicznych do 2026 roku. Tak długi okres miał zapewne zabezpieczyć interesy inwestorów, gdyż nawet zmiana władzy na jedną kadencję nie mogła doprowadzić do przedwczesnej ich likwidacji. Jednakże przejmując władzę PiS ani razu nie wypowiedział się przeciwko strefom. Co więcej, ich istnienie, stanowiące jedną z najważniejszych patologii III RP, zostało przez rządzących docenione oraz uznane za istotny element strategii na rzecz rozwoju. Wicepremier Morawiecki wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie na temat specjalnych stref ekonomicznych, zamierzając nawet wyróżnić je na mapie Polski.
Motywy Morawieckiego wydaj
ą się dość zrozumiałe i sprowadzają się do chęci wzmocnienia polskiego eksportu, szczególnie w kontekście rosnącego zadłużenia zagranicznego Polski. Jako osoba odpowiedzialna za sfinansowanie rozbudowanego programu socjalnego PiS, wicepremier i minister finansów pragnie zabezpieczyć sobie zadłużanie się przy korzystnym kursie złotówki. W dłuższej perspektywie jednak dotowanie zagranicznych inwestorów, którzy żerują na polskim podatniku oraz polskiej taniej sile roboczej prowadzić będzie do nasilenia się problemu niekorzystnego bilansu handlowego. Działając na szkodę polskich producentów i podatników, którzy nie mogą liczyć na żadną taryfę ulgową, Polska będzie nieustannie tracić dystans do najbardziej innowacyjnych gospodarek świata.

Niestety, czerwone dywany rozwijane przed zagranicznymi inwestorami nie kończą się wcale na Daimlerze i Volkswagenie. Niedawno na specjalnej konferencji w Ministerstwie Rozwoju Mateusz Morawiecki ogłosił w obecności przedstawicieli Toyoty zamiar wsparcia wartej 650 mln zł inwestycji tej firmy. Zagraniczne korporacje dobrze wiedzą, że polski rząd jest patriotyczny gospodarczo tylko na papierze, ale czy wiedzą o tym Polacy?

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news