0.3 C
Warszawa
czwartek, 26 grudnia 2024

Wyścig autonomicznych aut

Kolejne firmy motoryzacyjne testują w pełni autonomiczne pojazdy. Kiedy samochody te trafią na ulice naszych miast?

W czerwcu Honda zaprezentowała swoje plany prac nad autami autonomicznymi. Auta japońskiego giganta mają, bez interwencji kierowcy, poruszać się po autostradach od 2020 roku, a od 2025 roku po miastach. Honda to kolejna firma motoryzacyjna, która chce w niedalekiej przyszłości produkować w pełni autonomiczne pojazdy.

Konkurencja ze strony europejskich i amerykańskich producentów jest spora. Część z nich zamierza oddać takie auta w ręce klientów indywidualnych już w 2021 roku. Z kolei koncern General Motors jako pierwszy na świecie zaczął produkować samochody drugiej generacji, z instalacją do jazdy autonomicznej na masową skalę w fabryce pod Detroit.

Magiczna piątka

Pojazdy w pełni autonomiczne, czyli takie, które wyposażone są w technologie pozwalające systemowi wykonywać wszystkie funkcje związane z jazdą, bez interwencji ze strony człowieka, to marzenie liderów przemysłu motoryzacyjnego.
Jest kilka stopni autonomiczności. Najwyższy – piąty (czyli pełna autonomiczność) – do niedawna pozostawał tylko w fazie zamkniętych testów. Jednak prace nad tymi autami zaczęły przyspieszać, a producenci narzucają sobie dość nieodległe terminy. Dziś autonomiczne samochody testowane są już również na ulicach europejskich miast.

Tempo prac podkręcają jednak nie tylko firmy kojarzone z motoryzacją, ale przede wszystkim tacy giganci jak Google czy Uber. Pojazdy z systemem tego drugiego jeżdżą już np. po ulicach Szwecji.

Szwedzki sojusz

W Szwecji Uber współpracuje z Volvo. Amerykanie dostarczają rozwiązania technologiczne dla systemów autonomicznych, a Szwedzi pojazdy (auta docelowo sprzedawane będą pod marką Volvo). Dzieckiem amerykańsko-szwedzkiego sojuszu są samochody bazujące na modelu Volvo XC90, których flota krąży w Göteborgu w ramach programu Drive Me (a auta udostępniono prywatnym użytkownikom).
Szwedzi zdają się pewni swojego sukcesu, ponieważ producent obiecał, że od 2020 roku nikt nie zginie ani nie zostanie poważnie ranny w wypadku z udziałem samochodu marki Volvo.
Szwedzkie samochody z systemem Ubera trafiły również na ulice San Francisco. Są to taksówki, które również bazują na konstrukcji Volvo XC90. Pojazdy wzywane są za pośrednictwem aplikacji Ubera, jednak na razie (do zakończenia się testów) w pojazdach dla bezpieczeństwa podróżują dodatkowo żywi kierowcy.

Japończycy w Anglii

Z kolei na ulicach zatłoczonego Londynu można było w tym roku zobaczyć pojazdy autonomiczne Nissana. Był to zmodyfikowany model elektrycznego Leaf. Japończycy wyposażyli pojazd we wrażliwy system reakcji na otoczenie i przewidywania zagrożeń Safety Shield, co ma zagwarantować pełne bezpieczeństwo zarówno dla samego pojazdu, jak i np. zbliżających się do przejścia pieszych. Pojazd wyposażony jest również w system nakazujący mu bezwzględne stosowanie się do przepisów drogowych.

– Samochód, który prezentowano – mocno zmodyfikowany elektryczny Leaf poradził sobie niezwykle sprawnie z – podkreślmy to mocno jeszcze raz – bardzo trudnym testem w prawdziwym ruchu miejskim, gdzie nic nie było zaplanowane, a auto miało do czynienia z realnymi sytuacjami, dokładnie takimi samymi, z jakimi stykają się na co dzień kierowcy. I poradziło sobie z nimi wyśmienicie. Oczywiście nie wszystko jeszcze udało się inżynierom Nissana przewidzieć, co dobrze obrazują dwa drobne incydenty, które miały miejsce podczas testu (auto nie chciało wyprzedzić autobusu i ze względu na wyeksploatowane żółte pasy chciało skierować się na wyłączony pas drogi – red.), ale końcu producent pokazał nam nie pojazd gotowy do produkcji, ale prototyp – opisywał testy Paweł Krzyżanowski z magazynu „Komputer Świat”, którego redakcja brała w nich udział.

W czasie testów za kierownicą (w ramach bezpieczeństwa) siedział Tetsuya Iijima, dyrektor naczelny działu pojazdów autonomicznych Nissana, a trasa liczyła 10 km. Rola kierowcy ogranicza się w tej generacji (trzeciej) jedynie do wprowadzenia auta na trasę.
Dla Japończyków sprawa autonomicznych pojazdów jest priorytetem ze względu na planowane Igrzyska Olimpijskie w 2020 roku. Wówczas na ulice japońskich miast mają trafić w pełni autonomiczne taksówki. Już dziś testy prowadzone są w Tokio, a w realizację przedsięwzięcia zaangażował się rząd, władze prefektury Kanagawa i firma Robot Taxi Inc.

Niemiecka koalicja

Jeżeli mowa o autach, to trudno pominąć Niemcy, które z krajów Europy są najbardziej zainteresowane postępami prac Amerykanów czy Japończyków. Dotychczas – ze względów prawnych – Niemcy zmuszeni byli do prowadzenia testów za granicą, jednak wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że wkrótce może się to zmienić.

Na początku roku w Niemczech zrodziła się ciekawa koalicja. Wchodzi w nią Bosch oraz amerykański gigant rynku IT Nvidia Corporation, znany z produkcji kart graficznych. Firmy te pracują nad stworzeniem superkomputera dla pojazdów autonomicznych. Natomiast Deutsche Telekom AG ma zapewnić ich superkomputerowi mobilną sieć 5G, której opóźnienie przesyłu danych ma wynieść poniżej 10 milisekund – co zagwarantować ma odpowiednio szybką reakcję na zagrożenia na drodze. Do 2021 roku Bosch ma zainwestować w rozwój nowej technologii aż 300 mln euro.

W maju władze Niemiec zatwierdziły listę wymagań dla producentów samochodów, których spełnienie uprawnia do prowadzenia testów aut autonomicznych na drogach krajowych. Wśród nich jest wymóg, by w pojeździe cały czas przebywał kierowca, który w razie niebezpieczeństwa ma błyskawicznie przejąć nad nim kontrolę. Pojazdy mają też posiadać specjalne czarne skrzynki nagrywające podróż i pozwalające wykazać, kiedy pojazd prowadziła sztuczna inteligencja, a kiedy kierowca. Taką koncepcję forsował jeszcze na początku roku m.in. szef wspomnianego Boscha.

– Zanim autonomiczne samochody wyjadą na niemieckie drogi, minie jeszcze sporo czasu. Serwis 40ton.net zwraca uwagę na to, że nowe przepisy będą musiały przejść weryfikację, w postaci przeanalizowania zdarzeń z ich udziałem. Te zaplanowane są dopiero na 2019 rok – zauważa jednak Szymon Kruś z Wirtualnej Polski.

Jak informował niedawno Forsal.pl, z badań firmy analitycznej Gartner wynika, że do 2020 roku na światowych drogach będzie nawet 250 mln samochodów autonomicznych, podłączonych do Internetu.

Making America Great Again

W czerwcu amerykański koncern General Motors poinformował, że jako pierwszy na świecie zaczął produkować samochody autonomiczne w normalnej fabryce aut na masową skalę. Fabryka Orion mieści się pod symbolicznym dla Amerykanów Detroit, którego tragedia przewija się zarówno w filmach Clinta Eastwooda, jak i utworach Eminema.

Szefowa General Motors, Mary Barra, wyjawiła, że w okresie od stycznia do czerwca pod Detroit wyprodukowano 130 samochodów Chevrolet Bolt, które wyposażone są w oprogramowanie drugiej generacji oraz instalacje do jazdy autonomicznej.

General Motors, podobnie jak konkurencja, dotychczas swoje auta testowała w Kalifornii i Arizonie. Od niedawna auta testowane są również w Detroit, gdzie warunki klimatyczne są trudniejsze.

Pozostali gracze też chwalą się swoimi wynikami. Google poinformowało, że jego samochody autonomiczne Waymo w 2015 roku przejechały 682 894 kilometrów, a kierowcy musieli przejmować kontrolę nad autem 341 razy. W 2016 roku ponad milion kilometrów, a interwencji ze strony kierowców tylko 124 przypadki (tj., gdy wykryty został błąd w systemie jazdy lub brak interwencji spowodowałby wypadek). Według raportu Google kierowcy nie musieli ani razu przejmować kontroli nad ich samochodami w trakcie jazdy na autostradach, 12 razy w czasie jazdy na drogach szybkiego ruchu i 112 razy w miastach.

Do prac nad systemem operacyjnym do aut autonomicznych przyznał się oficjalnie szef Apple Tim Cook. Z kolei Aleksander Rzepecki z Mercedes-Benz Polska w rozmowie z magazynem „Chip” poinformował, że w ciągu 10 najbliższych lat klienci jego firmy będą mieli możliwość zakupu aut autonomicznych.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news