14 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia 2024

Dziki kraj

Skarbówka nie chce oddać pieniędzy, które przedsiębiorca omyłkowo wpłacił na konto, które zajęła.

Przedsiębiorca z Gdańska omyłkowo przelał 200 tys. złotych na konto niewłaściwej firmy. Jak się okazało konto, na które trafiły pieniądze, było zajęte przez komornika i urząd skarbowy, którzy przejęli pieniądze. Teraz nie chcą ich oddać.

Jak w lesie

Arkadiusz Ankier prowadzi rodzinne przedsiębiorstwo, która zajmuje się sprzedażą i kupnem aut. Księgową w firmie jest mama pana Arkadiusza – Teresa. Sytuacja miała miejsce w październiku 2016 roku, gdy Ankier zakupił samochód od pewnej firmy.

– Transakcja przebiegła dwuetapowo, najpierw została przelana zaliczka, potem zaś reszta kwoty z faktury. Aby ułatwić sobie pracę, księgowa zapisała sobie ten przelew jako szablon płatności. Taką opcję daje praktycznie każdy system bankowy do obsługi konta. Reszta wynikła z pośpiechu – wyjaśnia red. Konrad Bagiński z INNPoland.pl, które badało sprawę. – Pech chciał, że chwilę później kupowaliśmy auto od innej firmy, ale o bardzo podobnej nazwie. Mamy konto w Deutsche Banku, tam przelewy są księgowane do godziny 15. Tymczasem dosłownie za pięć trzecia zadzwoniła do mnie księgowa, że dostaliśmy przelew z zaliczką od klienta na poczet kupna samochodu. Poprosiłem ją, żeby od razu przelała je firmie, od której kupowaliśmy ten samochód. Zależało nam po prostu na sprawności działania – przedstawiał przebieg wydarzeń portalowi Arkadiusz Ankier. – Było tuż po 15.00, jak zerknęłam na fakturę proforma i zorientowałam się, że to nie ten klient. To nie był przelew szybki, tylko normalny, eliksirowy, który trwa czasami od 4 do 5 godzin – opowiada księgowa w rozmowie z Polsat News.

Księgowa zadzwoniła do szefa, a następnie w ciągu kilkunastu minut razem stawili się w Deutsche Banku, by zgłosić pomyłkę. – Niestety bank wykazał się dużą opieszałością, pracownicy nie byli świadomi tego, co mogą i powinni zrobić. Moja księgowa zadzwoniła nawet do Krajowej Izby Rozliczeniowej, żeby zapytać o instrukcje. Uzyskała informację, że nie ma najmniejszego problemu z zablokowaniem transakcji, wystarczyłby faks z takim poleceniem, wysłany z banku do KIR. Niestety nasz bank tego nie zrobił, do 17 rozmawialiśmy z dyrektorem, żeby wstrzymał ten przelew… Zostaliśmy zlekceważeni. (…) Bank miał czas do czwartej, żeby przelew wstrzymać. Nie zrobił tego, ale mamy wszystko na piśmie – relacjonuje Ankier. Księgowa dzwoniła do Krajowej Izby Rozliczeniowej, przez którą przechodzą przelewy, ale usłyszała, że tylko bank może wstrzymać transakcję (czego nie zrobił). – Ze względu na tajemnicę bankową, nie możemy odnieść się do konkretnego przypadku. Co do zasady, dyspozycja anulowania przelewu w bankowości elektronicznej możliwa jest jedynie dla przelewów z odroczoną datą realizacji, ze statusem: aktywny – odpowiada na pytania dziennikarzy bank.

„Znalezione nie kradzione”?

Wkrótce przedsiębiorca dowiedział się, że konto firmy, do której trafiły pieniądze, zostało zajęte przez komornika. Urząd Skarbowy automatycznie przejął pieniądze.

Szef firmy, do której omyłkowo trafiły pieniądze, próbował pomóc i zwrócił się do Urzędu Skarbowego z prośbą o odblokowanie środków, które trzeba oddać. Naczelnik Małgorzata Miszczak odmówiła. – Rozpoczęły się więc batalie prawne, pisma krążyły między nami a Urzędem Skarbowym. Argumenty mojego mecenasa zostały zakwestionowane, urząd podjął dyskusję, którą mój prawnik obalił, bo użyli argumentów wyciągniętych chyba z kapelusza. Sprawa trafiła do Izby Skarbowej, która przyznała, że urzędnicy nie popisali się znajomością prawa i użyli przepisów w sposób błędny. Sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia. Urzędnicy wykazywali się nawet zrozumieniem, ale pani naczelnik urzędu skarbowego była i jest nieugięta. Dała nam do zrozumienia, że on tych pieniędzy nie odda – twierdzi Ankier w rozmowie z INNPoland.pl. – Nie istnieją żadne przepisy prawne, które nakazują zablokowanie pomyłkowo wysłanych środków i nie pozwalają na ich zwrot – twierdzi mecenas Piotr Bartecki cytowany przez „Fakt”. Naczelnik Urzędu pytania dziennikarzy interweniujących w sprawie przedsiębiorcy zbyła twierdząc, że urząd „nie może ujawniać żadnych danych podatników”. – Byłbym w stanie to zrozumieć, gdybym miał jakiekolwiek zobowiązania wobec tej firmy, fakturę, cokolwiek. A ja miałem z nią raz w życiu jedną transakcję, 4 miesiące wcześniej. Nie współpracowałem z nią, kupiłem od niej samochód. Jeśli przez błąd wysłałem pieniądze do jakiejś firmy, to jakim prawem urząd skarbowy ma mi je zabierać? To są kompletnie cudze pieniądze, to, co wyrabia Urząd Skarbowy, to jest dla mnie absurd. (…) Czuję się oszukany. Płaciłem wszystkie podatki, nie zalegałem z żadnymi płatnościami… A przez decyzję pani naczelnik, żeby ratować firmę, musiałem wziąć kredyt – mówi pan Arkadiusz w rozmowie z dziennikiem.

Dziki kraj

Sprawa trafiła do sądu. – Dla mnie jako prawnika argumentacja urzędu skarbowego w pismach jest masłem maślanym: nie chcę zwrócić, bo nie chcę zwrócić, na tym ona polega. (…) Na razie czekamy na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy – wyjaśnia mec. Bartecki. – Czujemy się okradzieni, bo słuchamy w telewizji, że ktoś znalazł portfel na ulicy i zaniósł go na policję. Chwali się taką osobę. Tu jest podobna sytuacja, tylko w drugą stronę, urząd skarbowy znalazł portfel, nie swój i po prostu go ukradł – mówił w rozmowie z Polsat News Arkadiusz Ankier. – Uważam, że to jest zwykła kradzież – podsumowuje księgowa firmy.

Prawo nie chroni

Niedawno rząd obiecywał zmiany w prawie, by podobne sytuacje w urzędach skarbowych się nie zdarzały. Jednak jeszcze nie zostało uchwalone, a nawet jeśli zostanie to minie sporo czasu, zanim zacznie obowiązywać.

Do Sejmu trafił również prezydencki projekt ustawy, który ma pomagać w odzyskiwaniu omyłkowo wysłanych przelewów. Dotyczy on sytuacji, gdy np. nie znamy danych osoby, do której trafiły pieniądze. Wówczas – zgodnie z projektem ustawy – poinformowany o pomyłce bank będzie mógł wezwać odbiorcę do zwrotu pieniędzy w ciągu 30 dni. Jeśli ten ich nie zwróci, bank przekaże jego dane poszkodowanej osobie, a ta będzie mogła skierować sprawę do sądu.

Dziś firma pana Arkadiusza znalazła się w ciężkiej sytuacji finansowej i trzyma się dzięki kredytom. Nie wiadomo czy uda się ją uratować.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze