Za rozpowszechnianie napisów do filmów i seriali można dostać nawet 100 tys. złotych kary.
Twórca popularnej strony z napisami do filmów i seriali został skazany za naruszenie praw autorskich. Kara w wysokości 27 tys. dolarów (ok. 100 tys. złotych) zostanie pobrana ze środków uzyskanych na wyświetlaniu reklam i dotacji otrzymanych od użytkowników – poinformował branżowy portal Bezprawnik.pl, badający proces.
Jak przekonują prawnicy, rozpowszechnianie w Internecie napisów do filmów lub seriali jest nielegalne.
Niebezpieczne hobby
Tworzeniem napisów do filmów hobbystycznie zajmuje się sporo osób. Tylko polskojęzycznych portali, na których użytkownicy dzielą się napisami, jest co najmniej kilka. Inni dzielą się własnymi tłumaczeniami w mniejszym gronie. Czy jednak jest to legalne?
– Rozpowszechnianie napisów do filmów lub seriali co do zasady stanowi naruszenie prawa autorskiego. Wynika to z faktu, iż lista dialogowa jest utworem lub częścią składową utworu w rozumieniu prawa autorskiego. Polskie napisy były więc jej tłumaczeniem, to z kolei uznawane jest za opracowanie utworu. Opracowywać na własny użytek (np. remiksując utwory muzyczne w domowym zaciszu) możemy zawsze, jednakże rozpowszechnianie takiego opracowania uzależnione jest od zgody autora oryginału. Z oczywistych względów twórcy napisów takiej zgody nie mają, zwłaszcza że tworzą je do często już bezprawnie udostępnionych w sieci egzemplarzy utworów – przekonywał Jakub Kralka, zarządzający zespołem prawników Bezprawnik.pl.
Spory między niezależnymi twórcami, zajmującymi się często hobbystycznie tłumaczeniami do filmów z przedstawicielami np. wydawców toczą się od dawna. Holenderska organizacja BREIN, walcząca z łamiącymi prawa autorskie stawała po stronie tych drugich. W odpowiedzi twórcy napisów stworzyli stowarzyszenie SLOV i pozwali BREIN. Celem było ustalenie, czy twórca filmu ma monopol na tworzenie i dystrybuowania napisów do niego oraz, czy działania BREIN i innych organizacji zwalczających niezależnych twórców jest legalne. Wyrok Sądu Rejonowego w Amsterdamie okazał się korzystny dla obrońców prawa autorskiego. – Zadowolony BREIN przyznał, że tworzenie amatorskich napisów do filmów nie tylko jest sprzeczne z prawem autorskim, lecz także stanowi czyn nieuczciwej konkurencji względem nowych formatów dystrybucji multimediów (takich jak Netflix, HBO GO czy ShowMax). Moim zdaniem jest tylko kwestią czasu, aż przed podobnymi wyzwaniami staną polskie formacje twórców napisów do filmów, takie jak na przykład popularna Grupa Hatak – komentował wyrok Kralka.
100 tys. kary
O tym, że rozpowszechnianie tłumaczeń w sieci może nas dużo kosztować, przekonał się skandynawski serwis z napisami do filmów i seriali Undertexter.se. To jeden z popularniejszych szwedzkich serwisów tego typu, na którym użytkownicy mogli dzielić się swoimi własnymi tłumaczeniami, dodając je do bazy. Jego twórca Eugen Archy, po trwającym cztery lata procesie, został skazany na 27 tys. dolarów (ok. 100 tys. złotych) kary za naruszenie praw autorskich.
– W 2013 roku strona została wyłączona na skutek nalotu policji, działającej z kolei na wniosek hollywoodzkich producentów (sprawa została zbudowana na podstawie 74 konkretnych tytułów spośród „milionów” dostępnych w bazie), doszło między innymi do wyłączenia serwerów – pisał Bezprawnik.pl.
Pieniądze na spłatę kary mają zostać pobrane ze środków uzyskanych na wyświetlaniu reklam i dotacji otrzymanych od użytkowników.
Napisy w Polsce
Również polscy twórcy napisów mają za sobą ciekawe procesy. Najgłośniejszy miał miejsce dekadę temu, gdy polscy dystrybutorzy zorientowali się, że wydawanie nowych filmów jest bezcelowe przy kwitnącym w sieci piractwie, dla którego wsparciem miały być portale udostępniające napisy do filmów.
Do dwóch najpopularniejszych serwisów umożliwiających pobieranie napisów – www.napisy.info i www.napisy.org zgłosił się wówczas przedstawiciel jednego z największych polskich dystrybutorów – firmy Gutek Film, żądając usunięcia napisów do wydawanych przez GF filmów.
W 2007 roku we wspólnej akcji polskiej i niemieckiej policji zatrzymanych zostało sześciu mieszkańców Zabrza, Bielska-Białej i Jastrzębia-Zdroju oraz trzy osoby w Szczecinie, Krakowie i na Podlasiu. Wśród nich osoby związane z serwisem napisy.org.
W odpowiedzi na akcje policji twórcy napisów zapowiedzieli, że przeniosą działalność poza granice kraju