Jaką wiedzę o aferze Amber Gold skrywa major BOR Dariusz Palczewski?
- Nie mogę po prostu pewnych rzeczy ujawniać, niestety. Są to dane niejawne. (…) BOR prowadziła tylko płytkie rozpoznanie. Nie wchodziła w głębsze tematy. Wszystkie sprawy, które trafiały na koordynacje, przechodziły do ABW i CBA. Pan Janicki dostał odpowiedź i przekazał ją we właściwe miejsce – przekonuje major Dariusz Palczewski (ksywa „Palec”), pytany o swoją wiedzę na temat afery Amber Gold.
Major Palczewski przez trzy lata był szefem oddziału profilaktyki w Biurze Ochrony Rządu. Jak udało nam się ustalić, to właśnie on miał zbierać informacje na temat tego, czy podmioty znajdujące się na liście ostrzeżeń publicznych KNF (m.in. Amber Gold i Finroyal) podejmowały próby dotarcia do osób ochranianych przez BOR. Zebrane przez Palczewskiego informacje z instytucji państwowych i służb specjalnych były pełnią ówczesnej wiedzy państwa o tych piramidach finansowych.
Mimo to sejmowa komisja śledcza badająca kulisy afery Amber Gold nie umieściła go na liście osób, mających składać zeznania. Jej członkowie nie mieli pojęcia, że major Palczewski może mieć kluczową wiedzę o rozwoju afery Amber Gold. Pytanie bowiem, jakie informacje zebrał i co się później z nimi stało.
Ucho prezesa i premiera
Pod koniec września poseł Witold Zembaczyński poinformował na Twitterze, że komisja śledcza ds. afery Amber Gold zamierza przesłuchać byłego szefa CBA, Pawła Wojtunika, oraz byłego szefa BOR, Mariana Janickiego.
Janicki był szefem BOR od 2007 roku. Podał się do dymisji na początku 2013 roku. PiS przez lata zarzucała mu, że źle zabezpieczył wizyty premiera i prezydenta w Katyniu w 2010 roku, co mogło doprowadzić do katastrofy prezydenckiego samolotu.
Gdy Polska żyła sprawą Amber Gold, Janicki zlecił podwładnym zebranie informacji na temat tego, czy ludzie związani z tym parabankiem próbowali kontaktować się z osobami ochranianymi przez BOR. Chodziło głównie o syna premiera. Osobą, która zebrane informacje przekazywała szefowi BOR, był właśnie major Dariusz Palczewski ps. „Palec”.
– Gdy Platforma przejęła władzę, do Janickiego, szefa BOR, zgłosił się Przemysław Gosiewski z PiS. Prosił, żeby nie robić krzywdy jego ludziom, wymienił trzy osoby, w tym „Palca”. Janicki po katastrofie w Smoleńsku dał go na stanowisko szefa oddziału profilaktyki. P. zajmował się sprawdzaniem obiektów, gości, dziennikarzy. Już po odejściu Janickiego P. został szefem w logistyce, to bardzo odpowiedzialne stanowisko – wspominał go w rozmowie z „Newsweekiem” jeden z oficerów BOR.
– W BOR służył może 15 lat. Odpowiadał za kontakty z ABW i wkrótce po awansie ujawniła mu się sympatia do tamtej służby. Podobne przywiązanie do procedur, podobna podejrzliwość, służbistość. Śmialiśmy się, o jego wydziale mówiło się u nas „małe ABW” – wspominał inny funkcjonariusz.
Człowiek, który wiedział za dużo
Kariera Palczewskiego runęła, gdy w mediach zaczęły pojawiać się przecieki i informacje, które miały pochodzić od BOR. Rozpowszechniał je obecny dziennikarz „Gazety Polskiej”, Piotr Nisztor. Sam Nisztor chwalił się znajomością z majorem: – Darek jest moim dobrym kolegą, gramy razem w piłkę i nie ukrywamy znajomości. Nigdy mi niczego nie przekazywał – mówił w środku afery podsłuchowej.
Podejrzenia wewnątrz BOR w stosunku do Palczewskiego zaczęły się od tekstu o urzędniczce z kancelarii premiera, Natalii B. Miała mieć romans z jednym z funkcjonariuszy BOR, a potem ogłaszać się w Internecie jako prostytutka.
– Cynk był ewidentnie od nas. W pytaniach dziennikarza było za dużo szczegółów. Znał kolor teczki, w której trzymaliśmy dokumenty tej sprawy. Szef złożył doniesienie do ABW i kontrola wykazała, że źródłem przecieku był „Palec” – mówił kolejny oficer BOR.
Innym przeciekiem był tekst Nisztora o oficerze Wojciechu B., ps. Biszkopt, który „utrzymywał niejasne relacje z francuskim handlarzem bronią”, oraz firmie Dariusza Szpinety, który w wyborach 2010 roku woził PO powietrznymi taksówkami po Polsce. Podejrzenia padły ponownie na Palczewskiego, który wkrótce trafił do dyspozycji szefa BOR i stracił certyfikat bezpieczeństwa.
Gdy w 2014 roku wybuchła afera podsłuchowa, Palczewski został zatrzymany już w pierwszym tygodniu przez ABW, którą również zaalarmowały jego kontakty z Nisztorem. Nic mu jednak nie udowodniono.
– Czterdziestokilkuletni oficer BOR, w służbie od piętnastu lat, do niedawna pełnił kluczowe funkcje, był wiceszefem pionu logistyki i szefem Oddziału Profilaktyki Ochronnej, i odpowiadał właśnie za zabezpieczenie miejsc, w których pojawiały się chronione osoby – według naszych informacji to on miał stać za nagrywaniem najważniejszych polityków w państwie – pisał wówczas tygodnik braci Karnowskich „Sieci”. Inni dziennikarze wskazywali na kontakty Palczewskiego z posłem PiS Markiem Opiołą.
Po wygranych przez PiS wyborach w komisji do spraw służb specjalnych zasiadło czterech posłów PiS – w tym Marek Opioła – a jednym z ich doradców został właśnie major Palczewski.