1.6 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Biała nadzieja czarnych

Władze RPA, Zimbabwe i Zambii robią, co mogą, aby zatrzymać u siebie białych obywateli.

– Wasz kraj was potrzebuje, zróbmy reset i idźmy do przodu, odbudujmy nasz naród – zaapelował wiceminister finansów Zimbabwe Terence Mukupe, zwracając się do białych obywateli, którzy opuścili kraj w obawie przed represjami. A to nie jedyny gest, ze strony władz Zimbabwe w kierunku białej ludności. Minister rolnictwa Perrance Shiri kazał natychmiast zakończyć okupacje należących do białych gospodarstw rolnych. Z kolei rządzący w Republice Południowej Afrykański Kongres Narodowy (African National Congress – ANC) wybrał na nowego szefa wspieranego przez białych milionera Cyrila Ramaphosę.

Nowe otwarcie

Wraz z podaniem się do dymisji Roberta Mugabe i wyborem na prezydenta Emmersona Mnangagwa w Zimbabwe (dawniej Rodezji Południowej), trwają zmiany na szczeblach rządowych. Mugabe i jego ekipa była oskarżana o korupcję, a biali obywatele zaczęli opuszać kraj jeszcze w latach 80. w związku z szykanami i odbieraniem im ziemi. Część z nich wyemigrowała do Australii, Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Inni do krajów ościennych jak Zambia (dawniej Rodezja Północna).

Według ostrożnych szacunków, około 3 tys. głównie białych farmerów było wysiedlonych ze swoich ziem za rządów Roberta Mugabe, w latach 2000–2017 (Mugabe usprawiedliwiał to „wyrównaniem krzywd” za okres kolonialny). W efekcie PKB Zimbabwe w kilka lat spadło o prawie połowę, a miliony pracowników farm trafiło na bruk. Eksperci i dziennikarze zaczęli wskazywać, że spadła też jakość niektórych produktów – jak np. tytoniu.

To właśnie biali, którzy osiedlili się w Zambii, byli jednymi z pierwszych, z którymi spotkał się nowy, wskazany przez prezydenta Mnangagwa, wiceminister finansów Terence Mukupe. Sam prezydent już wcześniej sygnalizował chęć nowego otwarcia i skłonność do wypłaty rekompensat dla wysiedlonych farmerów. Teraz nowe władze chcą przekonać plantatorów (głównie białych obywateli) do powrotu i uczestniczenia w rozwoju gospodarczym kraju. Kwestia traktowania białych rolników jak pozostałych obywateli i umożliwienia im pracy w kraju stała się również przedmiotem debaty w czasie kongresu rządzącej partii, który odbył się w grudniu w Harare (dawniej Salisbury – stolica Zimbabwe).

O krok dalej poszedł nowy minister rolnictwa Perrance Shiri. Shiri wezwał okupujących gospodarstwa rolne do natychmiastowego ich opuszczenia.
– Wszyscy, którzy nielegalnie zostali osiedleni bądź osiedlili się na ziemiach przesiedleńczych, powinni je natychmiast je opuścić. (…) Tylko ci z dokumentacją zajmowania ziemi oraz ci, którym legalnie przydzielono ziemię, mogą na niej pozostać i bez przeszkód skupić się na produkcji – oświadczył minister rolnictwa po spotkaniu z ministrami poszczególnych prowincji, cytowany przez rządową gazetę „Herald”.

Na politykę nowych władz biali reagują jednak ostrożnie. – Zaczekałbym jeszcze trochę, ale sygnał wysłany przez rządzących daje nadzieję, co oznacza, że znajdzie się przestrzeń do powrotu dla byłych farmerów. (…) Rząd ma wiele problemów do rozwiązania, więc musimy być trochę bardziej cierpliwi – stwierdził Peter Steyl, prezydent Commercial Farmers Union.

Dobra zmiana

Zmiany w stosunku do białych mogą wkrótce zajść również w Republice Południowej Afryki. W poniedziałek 19 grudnia Afrykański Kongres Narodowy wybrał na nowego przewodniczącego milionera Cyrila Ramaphosę.

Ramaphosa z wykształcenia jest prawnikiem i niegdyś był jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Nelsona Mandeli. W ostatnich latach był wiceprezydentem RPA. W wyborach na lidera partii wygrał z niezbyt przychylną białym obywatelom, byłą żoną skompromitowanego prezydenta Jacoba Zumy – Nkosazaną Dlamini-Zumą.

Jeszcze w trakcie kampanii media wspierające obóz Zumy wskazywały, że „drużyna” Ramaphosy (w tym kierujący jego sztabem, odpowiedzialni za kwestie finansowe i pozyskiwanie pieniędzy) to biali. Sam Ramaphosa, jeden z najbogatszych obywateli RPA, w przeciwieństwie do swoich przeciwników nie sięgał w kampanii po populistyczne hasła i kierowanie nastrojów wyborczych przeciwko białym.
Na reakcję rynku na wybór Ramaphosy nie trzeba było długo czekać. Waluta (rand), obligacje i giełda zaczęły się umacniać.

– Rand umacniał się wobec dolara o 3,1 proc., rentowności 10-letnich obligacji RPA spadały po raz pierwszy od dwóch miesięcy poniżej pułapu 9,0 proc., a wyrażony w dolarze główny indeks giełdy w Johannesburgu znalazł się najwyżej od ponad dwóch i pół roku – informował portal Bankier.pl.
– RPA ma szanse na wielką zmianę i Cyril Ramaphosa może udowodnić swoim wyborcom oraz inwestorom, że potrafi tą zmianę przeprowadzić – komentował wybór Simon Quijano-Evans zLegal& General Investment Management.

Ramaphosa w kampanii zapowiedział przeciwdziałanie dalszym obniżkom ratingów, korupcji oraz zwiększenie zatrudnienia. Z realizacją tego ostatniego postulatu mogą mu pomóc właśnie biali farmerzy, którzy pod warunkiem zapewnienia im bezpieczeństwa (którego to nie chciał zapewnić im prezydent Zuma) są w stanie tworzyć liczne nowe miejsca pracy.

Dziś w RPA panuje ok. 28-proc. bezrobocie, a ostatnie lata były dla białych czasem zmagania się z licznymi aktami agresji ze strony czarnych obywateli.

Walka z rasizmem

Zła sytuacja odczuwana była wśród białych nawet w środku afery korupcyjnej z urzędującym prezydentem w roli głównej. Sytuacja była na tyle dramatyczna, że w listopadzie doszło do kolejnych protestów białych obywateli. 25 listopada ulicami Pretorii (stolica RPA) przemaszerowały setki mieszkańców, demonstrując swój sprzeciw wobec obojętności władz na falę morderstw białej ludności. Według szacunków AfriForum (organizacja obrony praw człowieka w RPA) od początku 2017 r. ofiarami morderstw na tle rasowym padło aż 72 białych obywateli.

Tym samym liczba morderstw białych w RPA jest na najwyższym poziomie od 2010 r. Według policji od kwietnia 2016 roku do marca 2017 r. zamordowano 74 farmerów, a w samym 2016 r. zamordowano 58 osób. Według Związku Rolniczego Transvaal w 2015 roku doszło do 64 morderstw na farmach, 71 w 2016 roku i 68 od stycznia do września 2017 r.

Potomkowie Europejczyków osiedlali się w południowej Afryce od XVII wieku. Byli to przede wszystkim Holendrzy, Niemcy i Francuzi, jednak podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, na przestrzeni wieków stworzyli oni własną wspólnotę (najpierw określani jako Burowie – dziś częściej jako Afrykanerzy). Wraz ze zmianami politycznymi i dojściem do władzy czarnej większości, która czuła wobec białych wrogość za okres kolonialny, spora część Afrykanerów uciekła z RPA, Zimbabwe i innych krajów do Ameryki Północnej, Australii czy Europy. W ostatnich latach schronienie Afrykanerzy znajdywali np. w Gruzji, która w 2010 r. zaoferowała im możliwość migracji i tanie ziemie.

– Kształtowanie południowoafrykańskiej tożsamości i państwowości wymaga czasu – resentymenty występują po wszystkich stronach, a dochodzą przecież różnice etniczne i plemienne wśród czarnej społeczności (…). Trudno oczekiwać, aby rany zabliźniły się w ciągu jednego pokolenia – wyjaśniał Jan van der Schyff, Afrykaner i południowoafrykański przedsiębiorca w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news