e-wydanie

6.1 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Stały procent na Ukrainę?

Korea a sprawa polska

RZECZPOSPOLITA BABSKA

RYNEK CONTACT CENTER

Dekoncentracja rynku mediów w Polsce. Punkt wyjścia

Wciąż nie wiadomo, czy powstanie ustawa dekoncentracyjna, a jeśli już, to w jakim kształcie. Instytut Staszica przygotował raport, w którym wskazuje na możliwe efekty takiego procesu przy założeniu pewnej dowolności interpretacji, jeśli chodzi o konkretne dane ilościowe czy finansowe, a także ekonomiczne i społeczne skutki na rynku mediów w Polsce. Autorem raportu jest prezes instytutu dr Marek Palczewski.

 Wysoka koncentracja właścicielska mediów w kilku segmentach medialnych jest faktem – m.in. na rynku prasy kolorowej, czy rynku prasy regionalnej. Jednak proces tworzenia nowego ładu medialnego musi uwzględniać wiele komponentów o charakterze historycznym, prawnym, politycznym, rynkowym, finansowym czy społecznym – podkreślają eksperci Instytutu. Naruszenie owego ładu nie może wiązać się z naruszeniem prawa zarówno polskiego, jak i europejskiego i nie powinno polegać na jakiejkolwiek formie wywłaszczenia dotychczasowych właścicieli, lecz musi brać pod uwagę ich prawa właścicielskie, sytuację ekonomiczną i historyczną danej grupy medialnej.

Plany dekoncentracji, względnie repolonizacji, mediów, pojawiają się od 2016 r. W większości krajów europejskich istnieją regulacje prawne, chroniące rynek przed nadmierną koncentracją i dba się o zapewnienie właściwych mechanizmów konkurencyjnych. Politycy partii rządzącej często powoływali się na wzory francuskie i niemieckie ustaw medialnych, które zostały również omówione w opracowaniu. W rozdziale Raportu dotyczącym możliwych skutków dekoncentracji wskazano też zagrożenia. Można się spodziewać, że niektóre firmy wycofają część swoich wydawnictw z rynku, zmniejszając w ten sposób ofertę wydawniczą, co będzie skutkować w pierwszym etapie zmian mniejszym pluralizmem treści. Zatem skutek będzie odwrotny do deklarowanych przez projektodawców celów ideowych: zwiększenia oferty i zwiększenia pluralizmu treści.

Dodatkowo nagłe odejście dużej części obcego kapitału z polskiego rynku mogłoby oznaczać utratę pracy przez kilkuset (w najkorzystniejszym dla nich wariancie) do nawet kilku tysięcy dziennikarzy (w wariancie najmniej korzystnym). W opracowaniu wskazuje się przykład Czech, gdzie po wykupieniu przez rodzimy kapitał gazet i czasopism będących dotychczas w rękach zagranicznych właścicieli, nastąpiło ich uzależnienie od nowego właściciela. Po wprowadzeniu zapowiadanej ustawy, wystąpiłyby również konsekwencje o charakterze międzynarodowym. Unijne prawo zakazuje dyskryminacji ze względu na pochodzenie kapitału. Nie można wykluczyć, że nowa ustawa medialna zostałaby zaskarżona do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Ponadto wydaje się, że w całej dyskusji na temat dekoncentracji (repolonizacji) mediów pomija się niemal całkowicie jeden ważny element: wpływ internetu na dyskurs publiczny. Jego rola jest coraz bardziej znacząca i prawdopodobnie będzie systematycznie rosnąć. Dostęp do zagranicznych mediów – na razie – jest nieograniczony. Wszelkie próby regulacji internetu ze strony władz państwowych w krajach demokratycznych jak dotąd zawsze napotykały opór społeczny. We wnioskach raportu znajduje się kilka wstępnych zaleceń, które mogą pomóc we właściwej, nie ideologicznej i pozbawionej politycznych konotacji dekoncentracji mediów. Ewentualne projekty zmian musiałyby pociągać za sobą przede wszystkim zmiany w polskim ustawodawstwie. Skutki takich zmian trudno dziś oszacować, nie znając ostatecznych rozwiązań.

Pełna treść raportu dostępna na stronie internetowej Instytutu Staszica.

Najnowsze