PiS wypowiedział wojnę patologicznym układom i ją przegrał. Jego rządy dziś to pasmo nepotyzmu, kolesiostwa i traktowania kasy państwa jako „paśnika” dla krewnych i znajomych.
Prezes i założyciel Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zdobył władzę, głosząc potrzebę likwidacji III RP. Chodziło mu o likwidacji pajęczyny układów, nepotyzmu, kolesiostwa. Wreszcie o to, aby wszyscy za swoje czyny ponosili taką samą odpowiedzialność przed prawem. Ostatnie miesiące i tygodnie pokazały, że z PiS i z korupcyjnymi układami jest jak z biedą i komunizmem w słynnym żarcie Ronalda Reagana. Mawiał on, że komuniści wypowiedzieli wojnę biedzie i bieda wygrała. Podobnie jest z wojną PiS z patologicznymi układami III RP. Dziś elity PiS niczym nie różnią się od dawnych elit III RP, poza tym, że są mniej kompetentne, znają mniej języków i zasadniczo, mówiąc językiem młodzieżowym, są obciachowe.
Symbolem degrengolady w PiS stała się dobrze płatna praca bliskich ministra koordynatora ds. służb Mariusza Kamińskiego. Dumnie nazywany przez swoich apologetów „nieprzekupnym” Kamiński okazał się tak samo ułomny, jak wszyscy ludzie sprawujący władzę. Otóż jego była żona dostała pracę w Narodowym Banku Polskim, a ich wspólny syn doskonale płatną fuchę (ok. pół miliona złotych rocznie) w Banku Światowym z rekomendacji tegoż banku. Nieprawdziwe tłumaczenia (zdementowane przez Bank Światowy), że decyzja o zatrudnieniu 29-letniego Kacpra Kamińskiego zapadła tam, a nie w Polsce, jeszcze tylko pogłębiły wizerunkową porażkę. A kolejne wypowiedzi polityków PiS, o tym, że ich dzieci są zdolne i muszą gdzieś pracować, przypominały tłumaczenia się z nepotyzmu polityków PSL. Miało być lepiej, a wyszło jak zwykle. Jarosław Kaczyński obiecywał „dobrą zmianę” w Polsce. Z tego hasła została tylko „zmiana”.
„932 dzień po słynnym audycie, bez zarzutów, sądu i kary dla bestialskiego i złodziejskiego rządu PO- PSL, pod rządami prawych i sprawiedliwych z PiS” – wylicza w serwisie twitter internauta o pseudonimie „Bezczelny Lewak”. Od ponad dwóch lat regularnie wykpiwa on obecną władzę, przypominając, że wbrew buńczucznym zapowiedziom nie rozliczyła nikogo. Nie dość, że nie napiętnowała złodziejstwa, to nawet nie była w stanie skierować do sądu żadnego aktu oskarżenia przeciwko komuś wpływowemu. PiS nie rozwikłał żadnej afery PO. Nawet oczywiste nieprawidłowości, do jakich doszło przy sprzedaży Janowi Kulczykowi kontrolnego pakietu firmy chemicznej CIECH, doczekały się tylko postawienia zarzutów drugorzędnym urzędnikom. Zasada uważana za fundament ustrojowy III RP wciąż obowiązuje. Brzmi ona tak: my nie wsadzamy do więzień was, a jak się zmienia władza, to wy nie ruszacie nas. Brak wyciągania jakichkolwiek konsekwencji wobec wpływowych ludzi biznesu i polityki oznacza, że PiS tak naprawdę żadnej rewolucji moralnej nie przeprowadził. Wciąż jedyni, którzy w Polsce muszą ponosić odpowiedzialność, to ci, którzy są biedni i nic nie znaczą.
Ludzie dostrzegają moralne zepsucie PiS. Symbolizuje go nie tylko prymitywny skok na państwową kasę, lecz także wykorzystywanie na pierwszym froncie walki politycznej osób skompromitowanych. Jak były peerelowski prokurator Stanisław Piotrowicz, nagradzany w latach 80. przez władzę, a dziś będący twarzą walki PiS o „reformę” sądownictwa. Ten upadek PiS to po prostu dobitne pokazanie, że rządząca pseudoprawica nie jest żadną nową jakością w polityce. Jest po prostu odpadem od towarzystwa III RP. Sposób sprawowania władzy i podejście do niej jako sposobu na ustawienie się w życiu, a nie jak do służby państwowej, to właśnie to, co charakteryzowało poprzednie ekipy. PiS miał być inny, a wyszło jak zwykle.