Czy Wielka Brytania będzie pierwszym państwem, które wprowadzi organ nadzorujący platformy społecznościowe?
Brytyjski Komitet ds. Cyfrowej Kultury, Mediów i Sportu opublikował raport dot. dezinformacji i szerzenia fake newsów na portalach społecznościowych. Wśród wniosków pojawił się postulat powstania organu, który egzekwowałby od takich platform stosowania odpowiedniego regulaminu. Brytyjska komisja zauważyła, że m.in. na portalu Marka Zuckerberga pojawiają się nielegalne treści, którym właściciele „nie są w stanie, albo nie chcą zapobiec”. – Firmy takie jak Facebook nie powinny zachowywać się jak cyfrowi gangsterzy w świecie online, uważając się za stojących ponad prawem – przekonują autorzy raportu. Czy powstanie urzędu nadzorującego platformy społecznościowe okaże się skutecznym rozwiązaniem?
Krytyczny raport
W 110-stronicowym raporcie zbadano m.in. wpływ portali społecznościowych na zachowania wyborcze, kwestię dostępu do danych użytkowników, czy podejście do klientów biznesowych. Na czele komisji stał Damian Collins z Partii Konserwatywnej. Raport był tworzony ponad półtora roku, a jedną z najważniejszych spraw w nim poruszanych była afera Cambridge Analytica. Jednym z najpoważniejszych zarzutów wobec samego Facebooka okazało się oskarżenie o „celowe i świadome” naruszenie prawa dotyczącego prywatności danych i prawa konkurencyjności. Brytyjscy parlamentarzyści analizowali na tę okoliczność m.in. dokumenty z pozwu Six4Three przeciwko firmie Marka Zuckerberga, jaki złożono w Kalifornii ( Facebook bronił się, że dokumenty z procesu zostały „selektywnie ujawnione”, aby opowiedzieć „tylko jedną stronę historii”). Znalazła się w nich korespondencja mailowa między Zuckerbergiem, a kierownictwem firmy. Według autorów raportu z korespondencji tej wynika, że Facebook „chciał nadpisać ustawienia prywatności swoich użytkowników w celu przesyłania danych” do twórców aplikacji. Co więcej – programiści, którzy nie godzili się na takie podejście, mieli być usuwani z firmy.
Krytycznie oceniono też podejście do klientów biznesowych. Faworyzowane miały być duże firmy. Facebook miał bowiem pozwalać większym deweloperom korzystać z danych w zakresie, do jakiego nie mieli dostępu mniejsi twórcy. Tym samym, według autorów raportu, niszczono uczciwą konkurencję. Z kolei samemu Markowi Zuckerbergowi zarzucono okazywanie pogardy parlamentarzystom.
– Decydując o niestawieniu się przed Komitetem i nie odpowiadając osobiście na nasze zaproszenia, Mark Zuckerberg zaprezentował pogardę zarówno względem naszego Komitetu, jak i międzynarodowego komitetu – czytamy w raporcie. – Nawet jeśli Mark Zuckerberg wierzy, że nie jest odpowiedzialny wobec brytyjskiego parlamentu, to jest wobec miliarda użytkowników serwisu na całym świecie. Dowody, do których dotarł mój Komitet, pokazują, że (Zuckerberg) wciąż musi odpowiedzieć na wiele pytań, ale unika ich. Odmawia odpowiedzi na nasze zaproszenia bezpośrednio lub wysyłając reprezentantów, którzy nie posiadają odpowiedniej wiedzy. Mark Zuckerberg wciąż nie przedstawia poziomu przywództwa i odpowiedzialności, których wymaga się od osoby stojącej na czele jednej z największych firm świata – napisał w swoim oświadczeniu przewodniczący komisji.
Autorzy raportu ocenili, że obecne prawo wymaga aktualizacji, a portale społecznościowe muszą ponosić odpowiedzialność za publikowane na nich treści (w przypadku Facebooka chodzi m.in. o reagowanie na szkodliwe i nielegalne treści). – Wśród niezliczonych niewinnych wpisów dotyczących urodzin czy świąt, pojawiają się treści stron, które używają Facebooka do gróźb i nękania innych, do publikowania „revenge porn”, do szerzenia wszelkiego rodzaju mowy nienawiści i propagandy, a także do wywierania wpływu na wybory i procesy demokratyczne. (…) Wielu z nich Facebook i inne firmy z branży mediów społecznościowych, albo nie są w stanie, albo nie chcą zapobiec – czytamy w dokumencie. Parlamentarzyści zawnioskowali też o stworzenie specjalnego kodeksu etyki dla portali i urzędu, który sprawowałby funkcję nadzorczą nad nimi. Jego pracownicy mieliby wnosić o podjęcie działań prawnych względem portali i mieć możliwość wglądu np. do algorytmów, w oparciu o które działają dane portale.
W odpowiedzi na publikację raportu szef działu polityki publicznej Facebooka w Wielkiej Brytanii, Karim Palant oświadczył: – Podzielamy obawy Komitetu dotyczące fake newsów i uczciwości wyborczej i cieszymy się, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy wnieśliśmy znaczący wkład w dochodzenie, odpowiadając na ponad 700 pytań. Czworo naszych najwyższych rangą kierowników zeznawało w tej sprawie.
Nowe problemy
Publikacja raportu brytyjskiej komisji zbiegła się w czasie z podjęciem działań wobec Facebooka ze strony Niemiec. Niemiecki urząd antymonopolowy (Bundeskartellamt) wziął na celownik firmę Zuckerberga w związku ze zbieraniem danych o użytkownikach. Jak ocenili urzędnicy Bundeskartellamtu, Facebook nadużywa swojego „wirtualnego monopolu”, poprzez zbieranie informacji z Instagrama, WhatsAppa i innych serwisów grupy. Tym samym firma Zuckerberga ma przewagę w budowaniu profilu poszczególnych użytkowników Facebooka i uzyskuje większą siłę rynkową. W związku z tym urzędnicy domagają się od firmy Zuckerberga opracowania i przedstawienia rozwiązania tego problemu. Oprócz problemów z europejskimi rządami Facebook musi mierzyć się m.in. z odpływem użytkowników. O ile dotychczas zjawisko to obserwowane było przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, to ostatnio sporym zaskoczeniem okazała się np. Holandia.
– Okazało się, że ponad 0,5 mln (0,62 mln) użytkowników opuściło tę platformę społecznościową. Warto przy okazji wspomnieć o tym, że Holandia liczy sobie ok. 17 milionów mieszkańców (dane za 2017 rok). Warto jednak napisać w jakiej formie odbył się ten swoisty „exodus”. Wygląda na to, że w 2018 roku 200 000 użytkowników zwyczajnie usunęło swoje konta. Reszta natomiast zwyczajnie nie korzysta z Facebooka. Tego typu informacje uzyskano od respondentów, którzy uczestniczyli w ankiecie, której próba wynosiła 7 000 osób. Wyciągnięto więc wnioski, które wynikały z deklaracji konsumentów treści w Internecie – wyjaśnił red. Jakub Szczęsny z portalu AntyWeb.pl. Jak jednak zauważył Szczęsny, pozostałe platformy z grupy Zuckerberga – np. Instagram wciąż trzymają się dobrze i zyskują popularność.
Kolejnym skandalem, porównywalnym z Cambridge Analytica, może natomiast okazać się sprawa, jaką odkrył serwis Computer Weekly. Według dziennikarzy CW, powołujących się na wewnętrzne dokumenty firmy, Facebook chciał szpiegować użytkowników telefonów z systemem operacyjnym Google Android i sprzedawać ich dane geolokalizacyjne reklamodawcom m.in. z sektora polityki oraz właścicielom portali randkowych. Pomysł ten miał się zrodzić w 2012 roku i być nadzorowany przez Marne Lynn Levine – obecną dyrektor operacyjną Instagrama. Co ciekawe – wspomniany Google sam znalazł się w środku olbrzymiego skandalu. Afera pedofilska wokół YouTube (należy do Google) doprowadziła już do wycofania kampanii reklamowych z serwisu przez takich gigantów jak Disney, Nestlé, AT&T, Hasbro czy Epic Games. Jak się okazało, pedofile wykorzystywali algorytmy serwisu do zwiększania zasięgów wideo z dziećmi. Sprawę ujawnił popularny vloger Matt Watson, który pokazał, jak za pośrednictwem komentarzy na YouTube środowiska pedofilskie nawiązują ze sobą kontakty. Watson ujawnił też, że YouTube publikował przy tego typu treściach reklamy, zarabiając na nich. Po wybuchu afery, YouTube wydał oświadczenie, w którym przekonywał, że podjął działania – w tym usuwając konta i kanały, blokując komentarze pod milionami filmów oraz zgłosił sprawę władzom.