14.8 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia 2024

Budżet przybity “piątką”

Agencja ratingowa Fitch podtrzymała swoją ocenę Polski

Wydatki związane z „piątką Kaczyńskiego” mogą jednak zaburzyć starannie budowaną od miesięcy względną równowagę polskiego budżetu.

Ostatnie zawirowania związane z oceną wiarygodności kredytowej, Polska przeżywała tuż po objęciu przez „dobrą zmianę” władzy pod koniec 2015 roku. Agencja Standard & Poor’s obniżyła wtedy rating naszego kraju, wprowadzając w szeregi rządu niemały niepokój. Takie a nie inne zachowanie amerykańskiego potentata wywołało falę dyskusji na temat upolitycznienia jego działalności, lecz na szczęście skłoniło jednocześnie rząd do przyjęcia kursu nastawionego na utrzymywanie nieco lepszej niż do tej pory dyscypliny budżetowej i pokazanie wszystkim, że gorsza ocena była niezasłużona. Ostatecznie jesienią ubiegłego roku najsurowsza względem Polski agencja przywróciła bardziej korzystny rating, wzmacniając wizerunek Polski w oczach inwestorów. Przywrócenie dobrego ratingu przez Standard & Poor’s zbiegło się w czasie z wypracowaniem przez rząd Mateusza Morawieckiego rekordowo niskiego w ostatnich latach deficytu budżetowego, który wyniósł ostatecznie ok. 10,4 mld zł. Choć w ustawie budżetowej zakładano, że może osiągnąć poziom nawet 40 mld zł, dzięki dodatkowym wpływom z podatku VAT udało się osiągnąć przyzwoity rezultat. Co prawda w 2018 roku aż 13 państwom Unii Europejskiej udało się wypracować nadwyżkę budżetową, lecz wobec tradycyjnie niezbalansowanego polskiego budżetu wypada docenić to, co udało się osiągnąć.

Rekcja na „piątkę”
W reakcji na ogłoszenie „piątki Kaczyńskiego” pojawiły się głosy, że obniżenie ratingu Polski jest już tylko kwestią czasu. Wyliczany na 42 mld zł rocznie zestaw wydatków może bowiem sprawić, że rekordowo niski deficyt (0,5 pkb PKB) urośnie nagle nawet to poziomu 3 proc. PKB. Włochy, w których rządząca koalicja Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligii Północnej opowiedziała się za dalszą rozbudową programów socjalnych i wysokimi wydatkami, zapłaciły już za swoje działania spadkiem perspektywy ratingowej. Wkrótce czeka je zapewne dalsza obniżka ratingu, który już teraz jest niższy niż w przypadku Polski. Naszemu krajowi daleko wciąż wprawdzie do tak wielkich problemów, jakie trapią włoską gospodarkę, lecz „piątka Kaczyńskiego” przyczyniła się przede wszystkim do spadku zaufania do działań rządu poprzez wprowadzenie niepotrzebnego chaosu. Decyzja o nowych wydatkach na program 500 plus, trzynastkę dla emerytów, czy też podwyżki dla nauczycieli została bowiem podjęta bez zachowania ciągłości z dotychczasową polityką. Wszystko świadczy na korzyść tezy, że Jarosław Kaczyński nie przedyskutował wcześniej swojego pomysłu z rządem i jednostronnie narzucił go ministrom i Mateuszowi Morawieckiemu, nakazując wprowadzenie go w życie. O tym, że tak właśnie było, świadczy chociażby reakcja minister finansów Teresy Czerwińskiej, która wedle doniesień medialnych miała nawet w pierwszej chwili odmówić wykonania budżetu wedle nowego projektu (grożąc nawet swoim odejściem). Nie jest przy tym wykluczone, że „piątki Kaczyńskiego” nie zechcieli „przybić” także inni szefowie resortów, dla których nowe wydatki oznaczają konieczność dokonania bolesnych cięć. Taki obrót spraw stawia całe Prawo i Sprawiedliwość w dość kłopotliwym świetle, ponieważ do tej pory przekonywało ono opinię publiczną do tezy, że dokonywane przez poprzednie ekipy cięcia w poszczególnych segmentach wynikały z niewłaściwej polityki budżetowej. Ukrócenie patologii i poprawienie ściągalności podatków miało wreszcie przynieść wystarczające środki i powstrzymać „zwijanie się” państwa. Tymczasem okazuje się, że wiele ważnych inwestycji (m.in. infrastrukturalnych) może zostać wstrzymanych tylko dlatego, że prezes PiS narzucił nowy zestaw priorytetów.

Nielogiczny krok
Słynna już „piątka Kaczyńskiego” jako pakiet wydatków całkowicie zaburza ogólną ideę dotychczasowych rządów PiS. Wbrew temu, co się najczęściej na ten temat uważa, w czasie ostatnich lat partia rządząca przyczyniła się nie tylko do wzrostu wydatków budżetowych, ale doprowadziła jednocześnie do jeszcze większego wzrostu przychodów. Pozostające przez ostatnie cztery lata rządów PO na niemal tym samym poziomie przychody wzrosły w ciągu ostatnich trzech lat o blisko 100 mld zł. Dzięki temu udało się także ograniczyć deficyt, który spadł w 2018 roku do poziomu najniższego od blisko 20 lat. W związku z tym nagłe zwiększenie wydatków o 42 mld zł rocznie kompletnie nie przystaje do logiki dotychczasowych działań. „Piątka Kaczyńskiego” miałaby większy sens, gdyby jej pomysłodawca podzielił ją na kilka części i ogłaszał co roku kolejne wydatki socjalne. Wprowadzona jednorazowo stanowi w sporej mierze wyraz braku konsekwencji i spójności w działaniu. Na dodatek zaś podważa sens wyrzeczeń i wysiłków podjętych w ciągu poprzednich lat. Oceny wystawiane przez agencje ratingowe mają całkiem spore znaczenie. Bywa, że niektóre państwa pozywają nawet twórców ratingów za ich decyzje (np. Włochy w 2012 roku).

Polska korzysta wciąż z bardzo korzystnego wizerunku, którego współtwórcami są właśnie Fitch, Moody’s czy Standard&Poor’s mając możliwość zadłużania się na bardzo korzystnych warunkach. Jeszcze kilka lat temu sytuacja nie przedstawiała się wcale tak różowo, a niskie oprocentowanie polskich obligacji wcale nie musi być zjawiskiem trwałym. Nagła zmiana planów i obciążenie budżetu dodatkowymi kosztami jak na razie nie odstraszyło inwestorów, lecz stawia pod znakiem celowość dotychczasowych działań. Narzucona rządowi przez Kaczyńskiego „piątka” ukazuje jednocześnie, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie kieruje się w polityce żadnymi długofalowymi celami dotyczącymi finansów państwa. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak wieloletnia strategia budżetowa dla Polski ze stałymi, nadrzędnymi celami. Nieprzymuszony żadnymi nadzwyczajnymi okolicznościami (poza chęcią odniesienia zwycięstwa w kolejnych wyborach) Jarosław Kaczyński z dnia na dzień nakazuje wprowadzenie fundamentalnych zmian. Jak więc widać wyraźnie, kwestie gospodarcze są dla najważniejszego w Polsce polityka jedynie kwestią drugorzędną, podporządkowaną toczeniu bieżącej batalii o władzę. Pozostawiony przez Fitch na niezmienionym poziomie rating A minus pozwolił „dobrej zmianie” uniknąć dodatkowej presji, niemniej jednak w obozie rządzącym wywołał niemałe tarcia. Rzecznik rządu Michał Dworczyk przyznał, że trwają rozmowy nad rekonstrukcją i niewykluczone, że nad zachowaniem dobrego ratingu będzie pracował już zupełnie inny minister finansów (którego obowiązki może przejąć sam premier Morawiecki).

Nie należy się oczywiście spodziewać żadnego politycznego trzęsienia ziemi, lecz co najwyżej korekty w postaci kilku nazwisk i roszad. Komentując doniesienia medialne na temat swojej rzekomej dymisji, Teresa Czerwińska stanowczo im zaprzeczyła, choć wiadomo, że została wezwana przez Morawieckiego na specjalną rozmowę. Jednocześnie zwróciła jednak uwagę na to, że planując kwestie budżetowe, trzeba uwzględniać szereg czynników, jak choćby cykle koniunkturalne, czy też prognozy gospodarcze na przyszłość. Dała tym samym do zrozumienia, że osoba, która narzuciła nowe wydatki budżetowe, nie dokonała żadnej gruntownej analizy. Tego jednak w obozie władzy nikt głośno nie powie.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze