Wartość rynkowa Krzysztofa Piątka przebiła wycenę Roberta Lewandowskiego.
Dwa lata temu trener Cracovii Kraków Michał Probierz prorokował, że Krzysztof Piątek będzie „drugim Lewandowskim”. Wśród kibiców ta wypowiedź przeszła wówczas bez większego echa. Co najwyżej niektórzy dziennikarze dworowali sobie, że Probierz jest takim samym trenerem jak wróżbitą. Mimo tego 46-szkoleniowiec nie zmienił swojego zdania. Wręcz przeciwnie – obserwując Piątka dzień w dzień podczas treningów Cracovii, stwierdził, że napastnik zostanie w przyszłości sprzedany za co najmniej 30 mln euro. Opinia publiczna ponownie zakpiła z Probierza. Historia przyznała mu jednak rację. W tym roku spełniły się wszystkie proroctwa trenera z ekstraklasy. Najpierw Piątek został sprzedany za ponad 35 mln euro, a następnie jego wartość rynkowa przerosła wycenę Roberta Lewandowskiego. A to dopiero początek piłkarskiej ewolucji 23-letniego snajpera z Dzierżoniowa. W takim tempie polski napastnik ma szansą dorównać najdroższym piłkarzom globu. Już teraz jego akcje stoją na równi z niektórymi topowymi zawodnikami. Karierę Piątka bacznie obserwują klubowi giganci z Europy, w tym drużyny z Anglii oraz Hiszpanii. Pozostaje zatem kwestią czasu, kiedy były piłkarz Cracovii pobije kolejne finansowe rekordy.
Z ziemi polskiej do włoskiej
Kariera Krzysztofa Piątka nabrała tempa w sierpniu 2016 roku, gdy właściciel Cracovii Kraków – miliarder Janusz Filipiak – wyłożył 500 tys. euro za napastnika z Dzierżoniowa. Kasa wpłynęła na konto Zagłębia Lubin, w barwach którego Piątek rozegrał 85 spotkań, strzelając 18 bramek i 9 razy asystując kolegom z drużyny. Wówczas nikt o zdrowych zmysłach nie traktował tego transferu jako początku drogi na europejskie salony. Dopiero dwa lata spędzone w Cracovii udowodniły, że oto Polska doczekała się kolejnego – po Robercie Lewandowskim oraz Arkadiuszu Miliku – ponadprzeciętnego napastnika. W Krakowie Piątek aż 32-krotnie wpisywał się na listę strzelców, do tego dorzucił 6 asyst. Sezon 2017/18 zakończył z dorobkiem 21 bramek w lidze, co przełożyło się na 3. miejsce w tabeli najlepszych snajperów ekstraklasy. Nie dziwi zatem, że pod koniec sezonu Piątek był w zasięgu radarów kilku klubów ze średniej europejskiej półki. Wysłannicy z Hiszpanii, Włoch oraz Anglii regularnie gościli na trybunach stadionu im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie. Piłkarz najbardziej jednak przypadł do gustu właścicielom włoskiej Genui CFC. Pierwsze kontakty pomiędzy klubem z północy Włoch a Januszem Filipiakiem zostały nawiązane w lipcu 2018 roku. Po kilku tygodniach negocjacji obie strony dobiły targu, którego ucieleśnieniem był transfer wart 4,5 mln euro. To zaś oznacza, że Cracovia sprzedała Piątka z aż 9-krotnym zyskiem.
Rekordowy transfer
W Genui polski snajper nie zwolnił tempa, przeciwnie – jego skuteczność pod bramką rywala wzrosła. O ile w Cracovii strzelał gola raz na 163 minuty, o tyle w nowym klubie potrzebował do tego zaledwie 93 minut, co daje średnio prawie jedną bramkę na mecz. Z tego też powodu reprezentant Polski nie zabawił zbyt długo nad Morzem Liguryjskim. Wystarczyło kilka snajperskich popisów i znów kolejny włoski zespół zgłosił chęć pozyskania Piątka. Tym razem napastnik wpadł w oko utytułowanego AC Milanu: 18-krotnego mistrza Włoch oraz 7-krotnego triumfatora Ligi Mistrzów. Mimo że włodarze Genui zarzekali się, że nie sprzedadzą swojego najlepszego zawodnika za mniej niż 50 mln euro, to ostatecznie zeszli z ceny i na początku tego roku otrzymali za Polaka 35 mln plus ewentualne premie, które mogą wynieść nawet 5 mln. Zatem w przeciągu kilku miesięcy (lipiec 2018 – styczeń 2019) 9-krotny mistrz Włoch zarobił na transferze ponad 35 mln. Kwota transferu do Milanu zmieniła również hierarchię wartości piłkarzy znad Wisły. Zanim Piątek opuścił Genuę, najdroższym piłkarzem z polskim dowodem osobistym był Arkadiusz Milik, za którego SSC Napoli zapłacił Ajaxowi Amsterdam 32 mln euro (letnie okienko transferowe 2016 r.).
Droższy od Lewego
Transfer Piątka do Mediolanu wywołał wiele skrajnych emocji. Część ekspertów piłkarskich twierdziła, że napastnik zbyt szybko zmienił klub. Że nie sprosta oczekiwaniom wymagających kibiców z San Siro. W końcu, że zje go trema, spali się i podzieli los chociażby Bartosza Kapustki, który nie podołał w angielskiej Premier League. Z drugiej strony optymiści – na czele z Michałem Probierzem – byli przekonani, że snajper odnajdzie się w nowym klubie. Wątpliwości co do słuszności transferu szybko rozwiał sam Krzysztof Piątek, kiedy dwukrotnie pokonał bramkarza Napoli w swoim debiucie w Pucharze Włoch. Następnie w ośmiu kolejnych ligowych meczach strzelił aż 8 bramek. Biorąc zatem pod uwagę okres gry w Genui oraz Milanie, Piątek ma na swoim koncie 21 goli, co przekłada się na pierwszą lokatę w tabeli strzelców (ex aequo z Fabio Quagliarellą) po 31. ligowych kolejkach. Mniej bramek od Polaka strzelił chociażby Portugalczyk Cristiano Ronaldo z Juventusu Turym (19). Strzelecki dorobek Piątka plasuje go na 3. miejscu w rankingu najlepszych napastników z pięciu czołowych europejskich lig (angielska, hiszpańska, włoska, niemiecka i francuska). Polaka wyprzedzają tylko Francuz Kylian Mbappe (PSG, 27 goli) oraz Argentyńczyk Leo Messi (FC Barcelona, 33 trafienia).
Natomiast na równi z Piątkiem znajduje się jego rodak Robert Lewandowski, który strzelił niedawno swoją 201 bramkę w lidze niemieckiej (74 w barwach Borussi Dortmund oraz 127 w Bayernie). Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, by dwóch Polaków plasowało się na podium klasyfikacji strzelców Starego Kontynentu. Podobnie nigdy nie zdarzyło się, by łączna wartość rynkowa dwóch jakichkolwiek piłkarzy znad Wisły wynosiła blisko 140 mln euro. A na tyle właśnie Piątek oraz „Lewy” zostali wycenieni na początku kwietnia tego roku przez prestiżową szwajcarską agencję „CIES Football Observatory”. W swoich szacunkach analitycy uwzględnili szereg zmiennych, począwszy od wieku zawodników oraz ich pozycji na boisku, poprzez występy klubowe i reprezentacyjne, skończywszy na możliwościach finansowych potencjalnych nabywców obu zawodników. Wyniki obliczeń zaskoczyły opinię publiczną i były szeroko komentowane zarówno w Polsce jak i w całej Europie. Otóż okazało się, że wartość rynkowa Krzysztofa Piątka jest wyższa aniżeli wycena Roberta Lewandowskiego. Ten pierwszy został bowiem wyceniony na 71,2 mln euro, natomiast drugi na 66 mln. Kiedy Piątek przechodził do AC Milanu ta sama agencja wyceniała go na 22,9 mln, „Lewy” zaś był wart wówczas 60,7 mln. To oznacza, że od stycznia do kwietnia wartość obu zawodników wzrosła, przy czym w wypadku Piątka tempo tego wzrostu było nieporównywalnie większe. W zaledwie 3 miesiące jego akcje skoczyły o blisko 50 mln euro. Natomiast napastnik Bayernu „zdrożał” w tym czasie o 5,3 mln.
Będzie tylko więcej
Co jeszcze ciekawsze, Piątek jest jedynym zawodnikiem w raporcie „CIES Football Observatory”, którego wartość w trakcie jednego kwartału wzrosła o ponad 40 mln. To pokazuje, w jak zawrotnym tempie rozwija się kariera Polaka oraz uzmysławia, jakich kwot może domagać się AC Milan za swojego czołowego napastnika. A chętnych do zakupu 23-letniego snajpera nie brakuje. Pod koniec marca media obiegła plotka, jakoby Real Madryt miał sondować możliwość transferu Piątka. Nie jest tajemnicą, że po opuszczeniu stolicy Hiszpanii przez Cristiano Rolando, „Królewscy” chorują na brak goli. Karim Benzema nie jest już tym samym napastnikiem, co kiedyś. Z kolei młody Vincius Junior, który miał załatać dziurę po Portugalczyku, jest nieregularny, a poza tym często łapie kontuzje. Idealnym lekiem na te dolegliwości byłoby sprowadzenie skutecznego Krzysztofa Piątka, który w Milanie udowodnił, że nie zjada go trema ogromnych stadionów, wymagających kibiców i meczów o wielką stawkę. Pikanterii całej sprawie dodaje informacja prestiżowego magazynu „France Football” o tym, że Real Madryt wyznaczył pulę 500 mln euro na tegoroczne transfery. Tygodnik spekulował, że ponad połowa z tej kwoty ma zostać przeznaczona na zakup 20-letniego Kyliana Mbappe, który jest obecnie zawodnikiem o najwyższej wartości rynkowej (228,2 mln euro wg „CIES”). Plotka ta szybko została jednak zdementowana przez katarskich właścicieli PSG. Zatem droga Piątka do stolicy wciąż jest otwarta. Jeżeli faktycznie dojdzie do porozumienia na linii Mediolan-Madryt, wówczas możemy być pewni, że Polak pobije kolejny transferowy rekord, a jego wycena znów wystrzeli.