e-wydanie

0.9 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Zatrute źródła Unii Europejskiej

Jeżeli pacjent chce przeżyć, to medycyna jest bezsilna

Unia Europejska powstała jako odpowiedź europejskich narodów na tragedię i zbrodnie II wojny światowej – tak głosi oficjalna legenda lansowana przez euroentuzjastów. To bajka – ogłosił znany amerykański historyk Timothy Snyder (profesor Uniwersytetu Yale’a, mający w dorobku współpracę także z Harvardem i szereg głośnych publikacji, m.in. Skrwawione ziemie – książki o ludobójstwie dokonanym przez Niemców podczas II wojny światowej). W tekście dla portalu Politico Snyder napisał wprost, że Unia Europejska to „miękkie lądowanie” upadłych imperiów. „Z nastaniem roku 1945 mocarstwa europejskie nie nauczyły się, że wojna jest zła. Dalej prowadziły wojny kolonialne, dopóki ich nie przegrały lub ich one nie wyczerpały. Pamiętajmy Indochiny, Indonezję, Algierię i Egipt; Malezję, Kenię, Angolę, Gwineę, Mozambik i Saharę Hiszpańską” – napisał Snyder.

Przypomniał też, że II wojna światowa była tak naprawdę „niemiecką wojną kolonialną o ziemie na Ukrainie”. Jego zdaniem „powojenne Niemcy Zachodnie stały się wiodącym czynnikiem integracji europejskiej” dlatego, że był to jedyny dostępny scenariusz obrony dobrobytu. Gdy upadały imperia, to ich ludność ubożała. Europejskim potęgom kolonialnym udało się „spaść na cztery łapy”, tworząc alternatywę – Unię Europejską. Niby to wszystko oczywistość. Tekst jednak stał się głośny i zwrócił uwagę w całej Europie. Snyder, chociaż sam jest bardzo wyważonym historykiem i analitykiem, uznawany jest za „swojego” przez europejskie salony. Głównie za sprawą małżonki Marcie Shore, która zasłynęła książką Kawior i popiół, poświęconą polskim pisarzom, którzy ulegli ideologii komunistycznej. W przeciwieństwie do monumentalnej pracy Czerwona Msza, czyli uśmiech Stalina Bohdana Urbankowskiego, który nie zostawił na postawie naszych literatów przysłowiowej „suchej nitki”.

Marcie Shore zaś napisała książkę miłą duszy warszawskich salonów. Fascynacja komunizmem wydaje się u niej ludzka i naturalna, a nie równie odrażająca, jak popieranie hitlerowskiego faszyzmu. Unia Europejska to nic innego niż stworzenie alternatywy dla systemu eksploatacji kolonii – przekonuje Snyder. W tym momencie historyk jednak kończy swój wywód i przerzuca się na stworzenie nowej tożsamości europejskiej. Ta piękna bajka o narodzie Europejczyków, którzy zmądrzeli, pozwala im patrzyć z góry na Amerykanów – konkluduje Snyder. W jego wywodzie brakuje tylko jednej rzeczy. Odpowiedzi na pytanie: skoro UE jest tworem postkolonialnym, to kto w tej układance pełni rolę wyzyskiwanych tubylców? Ta zaś jest bardzo nieprzyjemna. Od lat piszę, że twór taki jak UE opiera się u swoich podstaw na neokolonializmie. Różnica jest taka, że w UE próbuje się ów kolonialny wyzysk hamować poprzez centralną redystrybucję tzw. unijnych funduszy. Krótko mówiąc, centrum oddaje trochę pieniędzy wyzyskiwanym peryferiom, aby zapewnić sobie spokój mas. Przy okazji zarządzające podziałem tych środków lokalne elity (decydują kto dostanie lub nie te ogromne fundusze) są w naturalny sposób korumpowane. Dopełnieniem tego mechanizmu są doskonale płatne posadki w Brukseli dla elit. Wszystko po to, aby system ów mógł trwać. Ten mechanizm przez wiele lat działał bardzo sprawnie. Wykończyła go jednak lewicowa ideologia i ściąganie rzesz imigrantów, którzy zaczęli denerwować tubylców. W efekcie mamy nowy konflikt. Na razie jeszcze polityczny. Czy, biorąc pod uwagę „zatrute źródła Unii Europejskiej”, dla tego projektu jest ratunek? Odpowiedzią jest stary żart lekarzy: jeżeli pacjent chce przeżyć, to medycyna jest bezsilna.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze