Coroczne straty podatkowe to 55 mld euro
Nieco naiwne wydają się wyniki dziennikarskich śledztw, wskazujące jako winnych etniczne grupy kryminalne. To raczej chłopcy do bicia, odwracający uwagę od prawdziwych beneficjentów. Zarzuca się im skoki na VAT wartości kilkudziesięciu lub co najwyżej kilkuset milionów euro, tymczasem coroczne straty podatkowe opiewają na 55 mld euro.
Państwa UE tracą z tytułu machinacji podatkiem VAT 50 mld euro rocznie. Szokuje nie tylko ogromna skala afery. Tym co poraża najbardziej jest kompletna nieskuteczność zwalczania tego rodzaju przestępczości przez unijne oraz narodowe instytucje. Kulisy skandalu uchyliły dziennikarskie śledztwa.
Kosmiczne zyski
Polski czytelnik nieomal codziennie słyszy o programie tzw. uszczelniania krajowego systemu podatkowego. Jego istotą jest wykrywanie i zapobieganie procederowi tzw. karuzeli VAT. Bez wnikania w szczegóły, chodzi o najczęściej fikcyjny obrót towarami, który uzasadnia żądanie wypłaty nienależnego podatku VAT. Istotnymi elementami przestępstwa są łańcuszki podstawionych firm-słupów pośredniczących w obrocie towarowym oraz szybkość z jaką następuje fikcyjna wymiana handlowa. Całość pozwala na wyłudzanie zwrotu podatkowego, a zarazem uniemożliwia identyfikację przestępców. Według francuskiego „Liberation” proceder karuzeli podatkowej trwa w najlepsze od 25 lat. W 1993 r. powstał wspólny obszar gospodarczy Europy, który podjął decyzję o powszechnym wprowadzeniu VAT-u. W miarę postępów integracji europejskiej Bruksela wprowadziła dyrektywę o ujednoliceniu stawek podatku, ale są to jedynie ogólne ramy dla suwerennych decyzji krajowych władz fiskalnych. Dlatego dziś stawka VAT w Luksemburgu wynosi minimalne 17 proc., zaś na Węgrzech maksymalne 27 proc.
Jak ocenia Agencja Statystyczna Eurostat, przychody z tytułu VAT wyniosły w ubiegłym roku 157 mld euro, co stanowiło ponad połowę wszystkich dochodów budżetowych w skali całej UE. Jednak jeśli jest wspólny rynek, „pojawiają się warunki do organizacji gigantycznego przestępstwa z udziałem firm z kilku krajów unijnych, które dokonują pomiędzy sobą obrotu towarami i usługami (najczęściej fikcyjnymi), po to, aby zażądać od któregoś z państw nienależnego zwrotu podatku VAT”. Definicja przestępstwa rozpisana przez „Liberation” jak ulał pasuje do polskiego schematu, wskazując na uniwersalne zasady kryminalne obowiązujące w Europie. Pedro Felicio, szef biura do zwalczania przestępczości zorganizowanej Europolu nazywa karuzelę podatkową „największą aferą stulecia jeśli chodzi o osiągane zyski. Pod tym względem przestępczy rynek VAT w UE śmiało konkuruje z dochodami osiąganymi przez narkobiznes”. Felicio twierdzi, że główną przeszkodą w demaskowaniu siatek kryminalnych jest szybkość z jaką cyrkulują karuzele, bo ta pozwala na kilkukrotne wyłudzenia zwrotów podatkowych na terenie kilku państw. „Gdy krajowe instytucje fiskalne zorientują się w machinacji, najczęściej jest już za późno. Firmy zarejestrowane na fikcyjnych właścicieli, znikają z obrotu gospodarczego, a skradzione sumy lądują w rajach podatkowych, wychodząc poza prawną jurysdykcję UE”. Eksperci badający ten rodzaj przestępczości zwracają jednak uwagę, że zagrożenie nie ogranicza się wyłącznie do strat finansowych, choć te są szczególnie dolegliwe. Przecież nienależne zwroty podatkowe są dokonywane z naszych danin dla krajowego fiskusa, a więc okradani są wszyscy obywatele UE, także Polacy uczciwie płacący podatki.
Tym niemniej Europol wskazuje na ścisłe związki mafii VAT z zorganizowanymi grupami przestępczymi na kontynencie, a nawet z ugrupowaniami terrorystycznymi. Policja hiszpańska udowodniła, że miejscowa komórka ISIS wykorzystała schemat wyłudzeń podatkowych do sfinansowania werbunku i przerzutu europejskich dżihadystów na wojnę w Iraku i Syrii. Dokonała tego poprzez łańcuszek 40 fikcyjnych firm zarejestrowanych w Danii, które wyłudziły 8 mln euro VAT. Zdaniem Europolu w takich machinacjach przodują grupy etniczne. W przypadku Francji pomysłodawcami i organizatorami przestępstw są przedstawiciele tamtejszej diaspory żydowskiej. W Wielkiej Brytanii schematami podatkowymi zajmują się Pakistańczycy. Często i gęsto wyłudzenia podatkowe krzyżują się z bardziej tradycyjnymi dziedzinami przestępczości, takimi jak porwania biznesmenów dla okupu czy morderstwa na zlecenie.
Nieudolny system
Paradoksalnie służby bezpieczeństwa publicznego znają personalia ojców założycieli mafii VAT, jak i przestępców dokonujących największych skoków na przysłowiową kasę. Tymczasem machinacji typu karuzela nie tylko nie udaje się zlikwidować, lecz skala zagrożenia wciąż rośnie. Od 2009 r. Bruksela systematycznie informuje o krokach naprawczych, za każdym razem zapewniając o powstaniu kolejnej skutecznej instytucji walki z mafią podatkową oraz o osiąganych sukcesach. Skutek jest taki, że obecnie w UE tego typu przestępczością zajmuje się ni mniej, ni więcej, tylko 8 instytucji. Należy do nich wspomniany Europol, który współpracuje ściśle z agencją OLAF, czyli Europejskim Biurem Zwalczania Nadużyć Finansowych. To ważne, ponieważ OLAF prowadzi elektroniczny system gromadzenia i wymiany informacji AFIS, wykorzystywany przez krajowe służby celne i administracje skarbowe krajów członkowskich wspólnoty. Działalność obu instytucji wspiera Eurojust. To agencja, której zadaniem jest poprawa skuteczności krajowych organów śledczych w zakresie wykrywania i zwalczania transgranicznej przestępczości zorganizowanej. Naturalnie wymienione instytucje mogą liczyć na pomoc Frontexu, czyli Europejskiej Agencji Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich Unii Europejskiej. Dla wyjaśnienia nieco skomplikowanej nazwy, chodzi po prostu o wspólnotową Straż Graniczną.
W 2008 r. powstała agencja Eurofisc, nastawiona wyłącznie na zwalczanie przestępczości fiskalnej na czele z karuzelami podatkowymi. W związku z tym Eufrofisc prowadzi własną bazę danych oraz monitoruje tzw. podmioty wysokiego ryzyka, tj. firmy dokonujące podejrzanych transakcji handlowych na unijnym rynku. Celem jest wykrycie fikcyjnych obrotów towarowych bądź usług, a także podstawionych, czyli znikających odbiorców. UE nie jest sama, może liczyć na pomoc instytucji międzynarodowych o zasięgu globalnym. Do najważniejszych należą oczywiście Interpol, a także Grupa Egmont i agencja FATF. Grupa Egmont zrzesza instytucje skarbowe stu krajów świata, FATF zajmuje się wykrywaniem legalizacji, czyli „prania brudnych pieniędzy” pochodzących m.in. z przestępstw podatkowych. Mimo licznych, a może bardziej z powodu istnienia tak wielu instytucji przeciwdziałania mafii VAT, rezultaty są mizerne. W ostatnich latach obszar UE został podzielony pomiędzy wyspecjalizowane grupy przestępcze.
Specjalizacje
Dwa lata temu Rzym gościł przedstawicieli instytucji skarbowych z 34 państw świata, w tym komplet urzędników krajów Unii. Forum wymieniło informacje i doświadczenia wskazujące na stałe rozszerzanie przestępczego arsenału wyłudzeń fiskalnych. Takie tendencje potwierdziły międzynarodowe śledztwa dziennikarskie, które zdemaskowały konkretne działania narodowych mafii wspólnoty europejskiej. I tak, włoska Gwardia Finansowa wykryła, że tamtejsza przestępczość wyspecjalizowała się w wykorzystaniu elektronicznych platform handlowych, jako instrumentów wyłudzeń fiskalnych. Holandia stała się centrum oszustw podatkowych związanych z obrotem alkoholem. Służy temu system fałszerstw dokumentów przewozowych, lecz także zróżnicowanie krajowych przepisów podatkowych i kompetencji organów fiskalnych. Policja hiszpańska wykryła metodę oszustw związaną z fałszywymi dokumentami dotyczącymi operacji eksportowo-importowych paliwami i produktami naftowymi. Kilkukrotna żonglerka kategoriami surowców w różnych krajach jest dedykowana wyłudzeniu jak największego zwrotu VAT. O skali procederu VAT w Hiszpanii świadczy fakt, że tamtejsza policja skarbowa rozbiła grupę oszustów, którzy wzbogacili się o 250 mln euro nienależnych zwrotów. Na czele stali obywatele hiszpańscy, „współpracujący, m.in. z urzędnikami Niemiec, Belgii, Portugalii i Holandii”. W sumie zarzuty usłyszało 60 osób, a przedmiotem karuzeli były fałszywe faktury handlu luksusowymi samochodami i częściami motoryzacyjnymi.
Wymiany fikcyjnych dokumentów dokonywało sto podstawionych firm na terenie Europy, Afryki i obu Ameryk. Wszystkie posiadały numery identyfikacji podatkowej nadane przez UE. Schemat finansowy polegał na przerzucie zwrotów podatkowych do banków węgierskich i bułgarskich, skąd po legalizacji środki trafiały na szereg niewielkich kont we Włoszech, Hiszpanii i USA. W takich warunkach trudno się dziwić danym Eurostatu, dotyczącym różnic podatkowych. To wartość określająca sumę, która winna wpłynąć do statystycznego budżetu wspólnoty, a faktycznymi przychodami. Średnio w całej UE różnica wynosi 14 proc., ale istnieje szereg rekordzistów. Należą do nich kraje Europy Wschodniej, na czele z Bułgarią, Węgrami i Rumunią, w których różnica podatkowa oscyluje pomiędzy 17 i 36 proc. W tyle nie pozostają państwa bałtyckie. Litewscy oszuści wyspecjalizowali się w zakładaniu firm-słupów na młodych ludzi. Podczas gdy w Polsce dyrektorami są najczęściej bezdomni, litewska gospodarka stoi na dwudziestoletnich dyrektorach z długoletnim doświadczeniem biznesowym. Choć na Łotwie luki w ściągalności VAT sięgają jedynie 7 proc, swoje robi wielkość budżetu państwa. Owe 7 proc. w budżecie oznaczałoby podwojenie środków wydatkowanych na ochronę zdrowia, zaś połowa kwoty wystarczyłaby na roczne utrzymanie sieci drogowej. Bałtycka republika jest najlepszym przykładem, jak i z czego mafie VAT okradają uczciwych płatników Europy. Wszystko to furda w porównaniu ze skalą przestępstw podatkowych we Francji, a szczególnie w Niemczech. Według „Liberation”, straty francuskiego budżetu z tego tytułu sięgają miliardów. Tylko przez osiem miesięcy 2009 r. grupa wyłudzająca VAT na sprzedażowej karuzeli kwot CO2 pozbawiła budżet państwa 1,6 mld euro. W 54 przypadkach oskarżeń prokuratorskich wobec mafii VAT, kwota wyłudzeń sięga od 20 mln do nawet 250 mln euro. Z kolei pozarządowa organizacja „Correktiv” biorąca udział w obywatelskim śledztwie na terenie Niemiec szacuje, że federalny budżet traci z powodu karuzeli od 5 do 7 mld euro rocznie. Zresztą przykład niemiecki podpowiada, dlaczego walka z mafią podatkową przypomina kwadraturę koła.
Jak to możliwe?
Kilka instytucji europejskich zwalczających transgraniczną przestępczość fiskalną, ujednolicone, ramowe przepisy dotyczące VAT, długa praktyka policyjna i prokuratorska, a mimo tego EU nie daje sobie rady z podatkową mafią. W czym tkwi przyczyna? O tym, że można, świadczy przykład Belgii. W 2002 r. tamtejsze władze skarbowe rozpoczęły stosowanie tzw. hybrydowego podejścia w wykrywaniu wyłudzeń VAT. Metodologia polega na wykorzystaniu dwóch modeli ryzyka. Pierwszy stworzyli praktycy w zwalczaniu przestępczości finansowej, w oparciu o wykryte schematy karuzeli. Istota tkwi w wyznaczeniu kryteriów, takich jak wiek kadry dyrektorskiej czy adres rejestracji typowy dla jednodniowych firm. Druga metoda opiera się na analizach statystycznych. W system informatyczny są wprowadzane typowe czynniki ryzyka, znane z ujawnionych przestępstw. Na ich podstawie program wyszukuje zbieżności i rekomenduje zasady, według których należy oceniać działalność firm, jakość i cel transakcji handlowych, itp. W każdym razie po dekadzie stosowania obu metod wykrywania mafii VAT, różnica podatkowa zmniejszyła się do 2 proc. To oznaczało, że tego rodzaju przestępczość spadła o 98 proc. Tyle że władze belgijskie walczyły z mafią konsekwentnie, czego nie można powiedzieć o największych gospodarkach Europy.
Zgodnie z informacjami organizacji „Correktiv”, jedną z największych odsłon karuzeli podatkowej były transakcje cum-ex. Polegały na odpowiednim obrocie krajowymi i zagranicznymi akcjami i były ściśle powiązane z terminem kupna-sprzedaży. W każdym razie cum-ex doprowadziły do utraty podatków o wartości 55 mld euro w takich krajach jak Francja, Wielka Brytania, a w największym stopniu w Niemczech. Tymczasem w Berlinie gigantyczną aferą zajmuje się niemrawo 2–3 prokuratorów federalnych, którzy do niedawna reprezentowali stanowisko, że cum-ex jest finansowym trikiem, lecz nie przestępstwem. W tym samym czasie kilkudziesięciu prokuratorów i policyjnych śledczych prowadzi dochodzenie w sprawie głośnych protestów społecznych w Hamburgu podczas pamiętnego spotkania G20. Co więcej, po medialnym ujawnieniu przekrętu z VAT, oskarżony został ekspert „Correktiv”. Prawdziwi sprawcy zasiadają bowiem w zarządach największych instytucji finansowych Europy, na czele z Deutsche Bank, Citibank i Royal Bank of Scotland. Nie inaczej jest we Francji, w której zdaniem „Liberation” śledztwa VAT toczą się „dziwnie niemrawo”. Tego typu przestępstwami zajmują się specjalny departament ministerstwa finansów i Narodowa Prokuratora Finansowa. Obie instytucje prowadzą co prawda skomplikowane, lecz niezwykle przewlekłe śledztwa. Tymczasem kluczowy jest czas, który gra na rękę zacierającym ślady przestępcom. Z powodu braku dowodów wiele dochodzeń zostało zaniechanych, a prezydent Macron uniemożliwił ich przyspieszenie. Odmówił przekazania maszyny śledczej pod kontrolę parlamentarną, wyznaczając do tej roli Izbę Obrachunkową ( NIK) zależną od Pałacu Elizejskiego.
Jak oceniają europejskie media, równie nieefektywna jest współpraca unijna. Co prawda aktywizuje się wymiana informacji organów skarbowych, lecz nie prowadzi to żadnych zmian prawnych, czyli uszczelniania krajowych systemów podatkowych. Duńscy dziennikarze twierdzą, że nigdy dotąd w ich kraju nie było tak łatwo założyć fikcyjnej firmy do wykorzystania w karuzeli VAT. Ich maltańscy koledzy są zdania, że zarówno w kraju, jak w skali całej UE dramatycznie brakuje środków oraz ekspertów do walki z oszustwami podatkowymi. Poza tym zarzucają maltańskim władzom złą wolę w kontaktach z wątpliwymi podmiotami gospodarczymi, co przekłada się na centralny status wyspy we wszelkich machinacjach finansowych. Najnowszym pomysłem jest powołanie Prokuratury Europejskiej (EPPO), której naczelnym zadaniem będzie wyjaśnianie przypadków korupcji, nadużyć finansowych (w tym niecelowego wydawania środków budżetowych UE) oraz „prania pieniędzy” i transgranicznych oszustw związanych z podatkiem VAT. Prokuratura ma zacząć działalność w 2020 r., lecz to nie jej brak jest przyczyną nieszczęścia. Wydaje się, że źródeł należy poszukać w takich materiałach, jak „panamskie dossier”, czy w schematach transferu do UE korupcyjnych pieniędzy z Rosji i innych państw b. ZSRR. Zawierają przecież dane wysoko postawionych urzędników, polityków i biznesmenów państw unijnych, rosyjskich oraz ukraińskich oligarchów, a wszyscy ukrywają bogactwa w rajach podatkowych. Widać bowiem wyraźnie, że przestępstwa VAT nie są możliwe bez ochrony przez polityczne i biurokratyczne elity Europy, które same czerpią nielegalne zyski z karuzel i innych machinacji podatkowych. W tym kontekście nieco naiwne wydają się wyniki dziennikarskich śledztw, wskazujące jako winnych etniczne grupy kryminalne. To raczej chłopcy do bicia, odwracający uwagę od prawdziwych beneficjentów. Pierwszym zarzuca się skoki na VAT wartości kilkudziesięciu lub co najwyżej kilkuset milionów euro, tymczasem coroczne straty podatkowe opiewają na 55 mld euro. Kto zatem jest prawdziwym właścicielem ogromnych zysków, czyli właściwym organizatorem przestępstw?