e-wydanie

8 C
Warszawa
środa, 24 kwietnia 2024

Czy Niemcy czeka zmiana władzy?

Po wyborczej katastrofie i dymisji szefowej SPD wielka koalicja Angeli Merkel chyli się ku upadkowi.

Liderka Socjaldemokratycznej Partii Niemiec Andrea Nahles podała się do dymisji. To efekt druzgocącego wyniku SPD w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Teraz władzę w partii mogą przejąć politycy, którzy zechcą wyjść z koalicji z partią Angeli Merkel i Annegret Kramp-Karrenbauer. Ich CDU/CSU również poniosło duże straty w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na wyborach najwięcej zyskali Zieloni, którzy już teraz cieszą się najwyższym poparciem wśród Niemców (27 proc.) i prawica w postaci Alternatywy dla Niemiec. Czy Niemcom grozi rozpad rządu i wcześniejsze wybory? Kto mógłby wejść do nowego rządu?

Kryzys powyborczy
W wyborach do Parlamentu Europejskiego SPD otrzymała 15,8 proc. głosów. To aż o 11,5 pkt. proc. mniej niż w wyborach z 2014 roku. Koalicja CDU/CSU Angeli Merkel i Annegret Kramp-Karrenbauer zdobyła 28,9 proc. To o 7 pkt. proc. mniej niż w roku 2014. Tak druzgocącej przegranej nie wytrzymała liderka SPD, Andrea Nahles. W niedzielę 2 czerwca podała się do dymisji, zaledwie po roku kierowania socjaldemokratami. Zapowiedziała, że całkowicie wycofuje się z polityki. Najnowsze sondaże są dla formacji ze 150-letnią tradycją druzgocące. W opublikowanym na kilkanaście godzin przed ogłoszeniem dymisji Nahles badaniu pracowni Forsa dla RTL dot. wyborów do Bundestagu, SPD mogła liczyć zaledwie na 12 proc. głosów. To najgorszy wynik od niepamiętnych czasów. – Dyskusje w klubie parlamentarnym i wiele sygnałów z partii pokazały, że nie dysponuję już poparciem koniecznym do sprawowania mojej funkcji – mówiła w trakcie ogłaszania dymisji Nahles. O tym, jak złe nastroje panują w SPD, najlepiej świadczy fakt, że liderka formacji podała się do dymisji na niecałe 48 godzin przed wyborami na szefa frakcji socjaldemokratów w Bundestagu. Co ważne, wybory zarządziła sama Nahles, która chciała zmierzyć się z wewnątrzpartyjnymi krytykami. Po rezygnacji Nahles nie było chętnych na jej następcę. Kandydaci, którzy wcześniej chcieli walczyć o kierowanie SPD, rezygnowali jeden po drugim. Zarząd partii musiał zdecydować się na utworzenie kolegialnego przewodnictwa, by ktokolwiek podjął się przejęcia sterów. Tymczasowo kierowaniem partii zajmie się szefowa rządu Nadrenii- -Palatynatu Malu Dreyer, premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig i szef struktur partyjnych SPD w Hesji Thorsten Schäefer-Güembel. Natomiast na czele frakcji w Bundestagu tymczasowo stanie dotychczasowy wiceprzewodniczący SPD Rolf Müetzenich. Nowe władze najpewniej zostaną wybrane na przedterminowym zjedzie partyjnym tuż po wakacjach (pierwotnie miał się odbyć w grudniu). Nie braknie głosów, że do władzy mogą dojść orędownicy wyjścia SPD z wielkiej koalicji, tworzącej rząd Angeli Merkel.

Upadek rządu?
– Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego (…) wywołały w Niemczech polityczne trzęsienie ziemi, którego katastrofalne skutki stają się teraz widoczne. Zapowiedziane przez szefową SPD Andreę Nahles ustąpienie ze wszystkich piastowanych przez nią stanowisk jest czymś znacznie więcej niż wewnątrzpartyjnym problemem niemieckich socjaldemokratów. Jest zarazem symbolem stanu, w jakim znajdują się SPD i CDU. Czyli obydwie masowe partie, które od powstania Republiki Federalnej Niemiec na zmianę i w różnych koalicjach wystawiały kanclerza. Obydwu partiom brakuje obecnie profilu pod względem programowym i personalnym, którego potrzebują, by rzeczywiście przejąć odpowiedzialność za kraj – oceniła redaktor naczelna „Deutsche Welle” Ines Pohl. Redaktor naczelna „Deutsche Welle” zauważyła, że również w CDU sytuacja wymknęła się spod kontroli. Od czasu rezygnacji Merkel z funkcji przewodniczącej partii różne frakcje walczą o dominację. – Nowa szefowa partii i potencjalna następczyni Merkel robi bardziej niż niefortunne wrażenie. Zabieganie Annegret Kramp-Karrenbauer o względy prawego skrzydła chadeków podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego nie przyniosło partii niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. Jeszcze poważniejsze konsekwencje miała katastrofa komunikacyjna, którą szefowa CDU wywołała swoją nieporadną krytyką youtubera, który na masowych partiach nie zostawił ani suchej nitki. Również w tym przypadku jej rzekoma twardość i domaganie się surowszych regulacji opinii w sieci obróciła się przeciwko niej. Przyniosło to szkody nie tylko osobie Kramp-Karrenbauer, ale całej partii. CDU sprawia wrażenie starej, zużytej partii, bez wizji na przyszłość – oceniła Ines Pohl dodając, że również w SPD od dawna toczą się wewnętrzne bitwy, które zastępują przedstawianie alternatyw dla projektów CDU. – Wszystko staje się możliwe. SPD znalazła się w takim dołku, że mnożą się głosy, które chcą tylko jednego – końca horroru wielkiej koalicji. Obojętne jakim kosztem – podkreśla Pohl. Niemniej szefowa „Deutsche Welle” jest przekonana, że w razie nowych wyborów „nie istnieje niebezpieczeństwo”, że większość w rządzie mogłaby przypaść „skrajnie prawicowym populistom”. Z kolei Matthew Karnitschnig z „Politico” przedstawił cztery możliwe scenariusze dla przyszłości wielkiej koalicji Merkel (CDU/CSU i SPD). Najbardziej optymistyczny to utrzymanie status quo, szybki wybór nowych władz i dotrwanie do 2021 roku. Drugi zakłada „doproszenie” do wielkiej koalicji Zielonych, którzy dzisiaj królują w sondażach i są największym zaskoczeniem wyborów do Parlamentu Europejskiego (tzw. „Jamajka” miała już powstać w 2017 roku, jednak ostatecznie Zielonych, jako niepotrzebnych, nie zaproszono do rządu). Na taki scenariusz Zieloni raczej przy obecnym poparciu nie przystaną (nie wchodzi się do koalicji z „trupem”). Trzeci scenariusz to rząd mniejszościowy – bez SPD, która może opuścić wielką koalicję Merkel. – Takie rozwiązania są z definicji niestabilne, a to stan, który dla znanych z obsesji stabilności Niemców jest przekleństwem – ocenia Karnitschnig. Czwartym, i według Karnitschniga najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, są nowe wybory. – Partie GroKo (Wielkiej Koalicji – red.) mogą próbować odkładać nieuniknione, ale wcześniej czy później powrócą na kampanijną ścieżkę – przekonuje Karnitschnig.
Zielony kanclerz?
O ile Alternatywa dla Niemiec z wyborów do Parlamentu Europejskiego wyszła na plusie, to o zdobyciu większości w parlamencie może tylko marzyć. Prawicy szkodzą kolejne wyskoki ich polityków (ostatnio jeden z jej posłów, Robby Schlund stwierdził, że chce otworzyć biuro poselskie w Rosji) oraz skandale, za które niemieckie media chętnie obarczają prawicę (np. zabójstwo przewodniczącego prezydium rejencji Kassel Waltera Lüebecka, który apelował o wsparcie dla uchodźców). Inaczej wygląda sytuacja Zielonych. Jeżeli poparcie dla nich dalej będzie się umacniać, to w razie wcześniejszych wyborów to właśnie oni mogą rozdawać karty w nowym parlamencie. Niewykluczone, że chadecy, by utrzymać się przy władzy, zgodzą się na „zielonego” kanclerza, zadowalając się funkcją wicekanclerza dla Annegret Kramp-Karrenbauer.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze

Korea a sprawa polska

Lekcje ukraińskie

Wojna i rozejm

Parasol Nuklearny