8.9 C
Warszawa
poniedziałek, 7 października 2024

Jerozolimskie forum

V Światowe Forum Holocaustu miało teoretycznie złożyć hołd ofiarom tragedii sprzed lat, lecz w praktyce zostało wykorzystane do bieżącej rozgrywki politycznej.

 O uroczystości zorganizowanej w instytucie Yad Vashem mówiło się już od dłuższego czasu, ale szczególnie głośno zrobiło się o niej w momencie, gdy okazało się, że polskiemu prezydentowi odmówiono prawa do wygłoszenia przemówienia. Mając na uwadze to, że w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, którego rocznicę wyzwolenia upamiętniano, więźniami byli początkowo przez wiele miesięcy właśnie Polacy oraz że zginęło ich tam ok. 75 tys., tego rodzaju decyzję trzeba uznać za skandaliczną.

Strażnik tolerancji z Kremla
Obecne władze Izraela przyzwyczaiły nas do tego, że nieopisaną tragedię istnienia obozów zagłady wykorzystują bezceremonialnie do bieżącej rozgrywki politycznej – jak bowiem inaczej nazwać fakt, że najważniejszym gościem uroczystości w Jerozolimie uczyniono prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina? Rosyjski przywódca przybył do nowej izraelskiej stolicy nieco wcześniej, aby odsłonić pomnik upamiętniający bitwę o Leningrad. Występując na konferencji mówił o tym, jak wielkim złem jest antysemityzm i ksenofobia. Choć zaledwie kilkanaście lat temu Putin sam przeprowadził wielką czystkę, której ofiarą padli m.in. oligarchowie żydowskiego pochodzenia, a Kreml od lat promuje jednoznacznie szowinistyczną politykę, w Jerozolimie przedstawiano go jako wielkiego „strażnika tolerancji”. Mało tego, przewodniczący Europejskiego Kongresu Żydowskiego Wiaczesław Mosze Kantor wyraził nawet w dniu konferencji przekonanie, że Rosja uczyniła ogromny postęp w zakresie walki z antysemityzmem i może być dziś przedstawiana jako wzór dla innych. W czasie uroczystości w Yad Vashem Władimir Putin zasiadał między prezydentem Izraela Reuvenem Rivlinem a premierem Benjaminem Netanjahu. Choć w Jerozolimie pojawili się także m.in. prezydenci Włoch, Francji, Niemiec i blisko 40 głów innych państw, wszystko tego dnia było podporządkowane Rosji (oprócz flag izraelskich najczęściej widać było rosyjskie). Występujący tego dnia politycy oraz organizatorzy zadbali o to, aby silnie uwypuklony został fakt, że to właśnie Armia Czerwona wyzwoliła Auschwitz, a zdaniem prezydenta Rivlina rzekomo to właśnie jej należy przypisać powiadomienie całego świata o tragedii Holocaustu.

Nieudolny kustosz
Władze Izraela, które chciały tego dnia wystąpić w roli naczelnego kustosza tolerancji i pojednania całej ludzkości, wpisały się w ten sposób w skrajnie kłamliwą politykę historyczną. Nie było wszak tajemnicą to, iż kilka tygodni wcześniej Władimir Putin ponownie sięgnął po oszczerczą względem Polski retorykę, nazywając polskiego ambasadora w III Rzeszy Józefa Lipskiego „bydlakiem” i „antysemicką świnią”. Zgodnie z narracją Kremla, Polska miała być krajem, który wspólnie z III Rzeszą zaplanował wojnę i zagładę Żydów. Choć w Yad Vashem Putin powstrzymał się od słów uderzających bezpośrednio w Polskę, wspomniał tylko, iż narody współpracujące z nazistami w dziele zagłady były często jeszcze bardziej okrutne. Czyniąc honory przywódcy Federacji Rosyjskiej, Izrael niejako podpisał się pod tą skrajnie kłamliwą narracją. Obchody V Światowego Forum Holocaustu były tak bardzo jednoznacznie podporządkowane budowaniu dobrych relacji z Rosją, iż demonstracyjnie nie wzięli w nich udziału najważniejsi politycy z USA. Zabrakło nie tylko prezydenta Donalda Trumpa, ale także jego zięcia Jareda Kushnera i przewodniczącego Światowego Kongresu Żydowskiego Ronalda Laudera. W Jerozolimie obecny był jedynie wiceprezydent Mike Pence i przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.


Przeczytaj też:

Rozczarowanie Izraelem

Prezydent USA na podsłuchu

Bibi, Beni, czy Awigdor?


Umizgi Izraela do Putina mają swoje źródło m.in. w tym, iż wydarzenia z ostatnich miesięcy pokazały, jak wielką siłą na Bliskim Wschodzie stała się Rosja. Podczas gdy Amerykanie wstydliwie wycofują się z kolejnych obszarów, rosyjskie flota powietrzna potwierdziła swoją siłę, chociażby w Syrii. Izrael, który stale potrzebuje dużego wsparcia zewnętrznego, szuka w Rosji siły zdolnej utrzymać jego w gruncie rzeczy kruchą egzystencję. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że niemałą siłę w Izraelu stanowią wyborcy rosyjskojęzyczni. Dopieszczanie Rosji w roku wyborczym jest zamierzone pod efekt, którym dla Netanjahu ma być utrzymanie się u władzy. Polityk ten już od kilku lat stawiał na dobre relacje zarówno z Trumpem, jak i Putinem, choć w ostatnim czasie priorytet uzyskał właśnie rosyjski przywódca.

 

USA pod pręgierzem
Nieobecność amerykańskich liderów i rosyjskie sukcesy na Bliskim Wschodzie doprowadziły do sytuacji kuriozalnej. Wiaczesław Kantor chwaląc Rosję za walkę z antysemityzmem stwierdził jednocześnie, że w ostatnim czasie bardzo niepokoi go wzrost tego zjawiska w Stanach Zjednoczonych. Przekonywał, że największe obawy budzi wzrost nastrojów „antysyjonistycznych” na amerykańskich kampusach. Choć od lat USA przeznaczają na pomoc dla Izraela setki miliardów dolarów, amerykańskie społeczeństwo należy do najbardziej proizraelskich na świecie, a w czasie prezydentury Trumpa doszło m.in. do epokowego uznania Jerozolimy za stolicę żydowskiego państwa oraz wyrażenia aprobaty dla aneksji Wzgórz Golan, lider żydowskiej organizacji wyraźnie zganił Stany Zjednoczone za antyżydowskie incydenty. Trudno się jednak spodziewać, aby zachowanie to znalazło jakiekolwiek głębokie reperkusje ze strony administracji Trumpa: podobnie jak Netanjahu musi dbać o głosy rosyjskojęzycznych rodaków, tak i Trump jest niewolnikiem świetnych relacji z Izraelem ze względu na niezwykle wpływowe środowiska żydowskie w USA oraz tradycyjnie niezwykle prosyjonistycznych amerykańskich chrześcijan.

Obchody V Światowego Forum Holocaustu ukazują, jak bardzo paradoksalna jest współczesna polityka. Choć na świecie doszło w ciągu ostatnich wieków do tragedii przewyższających pod względem liczby ofiar zagładę obozów koncentracyjnych, nie organizuje się nigdzie obchodów przyciągających tak licznych i ważnych rangą delegacji państwowych, na których potępiano by wrogi stosunek do jakiegokolwiek innego narodu. Zamiast wykorzystać ten unikalny fakt do przysłużenia się prawdzie, władze Izraela wybrały drogę opartą na manipulacji. Świadczyła o tym chociażby zaprezentowana w Yad Vashem prezentacja multimedialna, na której przedstawiono kłamliwą mapę sugerującą, jakoby II wojna światowa rozpoczęła się de facto dopiero w 1942 roku, a polskie wschodnie województwa były państwem o nazwie „Białoruś”. Jednocześnie do ilustracji narastającego rzekomo antysemityzmu wykorzystano migawki z Marszu Niepodległości, na którym powiewały polskie flagi.

Farsa uroczystości w Jerozolimie polegała jednak przede wszystkim na tym, że strona izraelska w sposób bezceremonialny posłużyła się tragedią uśmierconych w obozach osób do bieżącej rozgrywki. Choć z mównicy padały pompatyczne deklaracje na temat walki z zakłamywaniem historii, uczestnicy wzięli udział w spektaklu, który oparty był na wielkiej manipulacji. Głowy państw przekonywały, że coś tak strasznego nie może się już nigdy więcej powtórzyć. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo władze Izraela upolityczniły V Światowe Forum Holocaustu, wypadałoby jednak raczej stwierdzić, że już nigdy więcej nie powinno się pozwolić na to, aby pamięć o ofiarach została wykorzystana w tak skrajnie instrumentalny sposób do doraźnych celów.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news