e-wydanie

11 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Nabici w forex

Ponad 1 mld złotych Polacy tracą na handlu walutami nie zdając sobie sprawy, że uprawiają hazard

Ponad 50 tys. Polaków co roku próbuje szczęścia grając na rynkach walutowych. Skuszeni reklamami i obietnicami łatwego zysku nie do końca rozumieją, że biorą udział w grze hazardowej, w której „kasyno” (w tym wypadku broker lub biuro maklerskie, za którego pośrednictwem dokonują zakładów) zawsze wygrywa. Tak jak nie można wygrywać ciągle na ruletce, tak samo nie ma systemu, który pozwala wygrywać na foreksie. Zrozumienie tej prostej prawdy niestety często okupione jest ogromnymi stratami. W Polsce według oficjalnych danych KNF traci 80 proc. grających na rynku walutowym. Faktycznie ten odsetek jest większy i sięga 95 proc. (takie są amerykańskie statystyki transakcji walutowych), bo część grających robi to za pośrednictwem zagranicznych stron internetowych. Oficjalnie Polacy na foreksie (dane za 2018 r.) zarobili 138 mln zł, a stracili 576 mln zł. Faktycznie straty są większe i wynoszą ponad 1 mld zł.

− Jeżeli coś brzmi zbyt dobrze, aby było prawdziwe, to prawdopodobnie nie jest prawdziwe – oto motto specjalnej strony internetowej Forex Fraud („Oszustwa rynku forex”). Przygotowała ją Amerykańska Komisja Nadzoru nad Rynkiem Instrumentów Pochodnych (US Commodity Futures Trading Commission). Forex (skrót od Foreign Exchange) to rynek, na którym inwestorzy mogą kupować i sprzedawać waluty, podobnie jak akcje na giełdzie. Inwestowanie na rynku walutowym jest znacznie bardziej ryzykowne niż na rynku akcji. O ile na giełdzie nawet amator jest w stanie w długim okresie osiągnąć przyzwoite zyski (rynek rośnie średnio o kilkanaście procent rocznie), o tyle na foreksie, jak wynika z amerykańskich statystyk, 95 proc. grających ponosi straty. Firmy oferujące foreksowe inwestycje coraz skuteczniej walczą o nasze pieniądze, bo chętnych do osiągnięcia ogromnych zysków nie brakuje. Bardzo trudno jednak znaleźć w ich reklamach i na ich stronach internetowych informację o ogromnym ryzyku tych inwestycji.

Sprzedawcy złudzeń
Sposób sprzedawania gry na foreksie przypomina tzw. nigeryjski przekręt. Każdy z nas przynajmniej raz w życiu otrzymał informację, że stał się właścicielem wielomilionowego spadku. Aby przejąć gotówkę, należy tylko wpłacić kilkaset dolarów. Listy pisane łamanym angielskim są zadziwiająco skuteczne, a liczba naiwnych, którzy wysyłają setki, a później tysiące dolarów (działa tutaj tzw. reguła konsekwencji i zaangażowania), poraża. W wypadku gry na foreksie reklamy są prymitywne. Oto mamy zdjęcia Jana Kowalskiego, który dzięki grze na foreksie mógł rzucić pracę i cieszyć się życiem, na które zasługuje. Oczywiście reklama jest kłamstwem, a sprzedawcy chcą w ten sposób wciągnąć klienta do kasyna. O ile na hazard trzeba mieć w Polsce koncesję, o tyle na oferowanie gry na walucie już nie. A jest to dokładnie to samo.

Brutalna prawda
Warren Buffett, najbogatszy inwestor giełdowy na świecie, zwykł mawiać: „Jeżeli czegoś nie rozumiesz, nie inwestuj w to”. 95 proc. grających na foreksie Polaków zwykle szybko przekonuje się o prawdziwości tej zasady. Niestety działają te same emocje co w wypadku wizyty w kasynie. Gracz czuje adrenalinę i wierzy w to, że może się odkuć. Rekordziści w Polsce tracili po parę milionów złotych. Na foreksie zarabiają tylko ci, którzy oferują możliwość transakcji. Prosta logika każe to zrozumieć. Jeżeli ktoś mógłby wygrywać pieniądze, to sam by to robił. Sprzedawcy złudzeń zwykle nie inwestują swoich pieniędzy w grę na rynku walutowym, bo wiedzą, że to hazard. Hasła typu „sześciocyfrowe zyski w ciągu roku”, „możesz podwoić swój kapitał”, „zainwestuj teraz, bo później możesz nie mieć okazji” to w tej branży standard. Dla mniej naiwnych próbuje się sprzedać wizję 10 tys. zł miesięcznie i przedstawić spekulację walutą jako pracę. Zdecydowana większość reklam gry na foreksie bazuje na oszustwie.


Przeczytaj też:

Komu przeszkadza kryptowaluta?

Hazard bez licencji

NIK wchodzi na FOREX …


− Spekulowanie na walutach obcych nie jest dla każdego – ostrzegał ponad dekadę temu Joseph P. Borg z Komisji Papierów Wartościowych Alabamy. − Gra na foreksie jest głównie dla dużych inwestorów instytucjonalnych i firm, które chcą się zabezpieczyć przed ryzykiem kursowym. Indywidualni inwestorzy powinni być bardzo ostrożni – dodawał. Firmy działają w ten sposób, że obstawiają obie pozycję (wzrost i spadek kursu) – dzięki temu, jak coś się wydarzy na rynku niespodziewanego, nie ponoszą kosztów. To jednak normalne zabezpieczenie w handlu. W wypadku zwykłych ludzi, którzy chcą zarobić pieniądze, forex jest najgorszą formą inwestycji. Jest bardzo ryzykowny. Gdyby ktoś reklamował grę w kasynie jako inwestycję, zostałby wyśmiany. W wypadku foreksu wielu Polaków daje się nabrać. Jak mawiał prof. Milton Friedman, jeden z najwybitniejszych ekonomistów XX w., nie ma czegoś takiego jak bezpłatny obiad. Nie istnieją też duże zyski bez ryzyka. Im większy potencjalny zysk, tym większe ryzyko. Pieniądze nie biorą się z niczego. Aby móc wygrać na rynku walutowym, ktoś musi przegrać. Jedynym pewnym sposobem zarabiania na foreksie jest… oferowanie tej usługi innym.

Wbrew sloganom reklamowym gry na foreksie nie można się nauczyć. Tak jak nie można się nauczyć wygrywania na ruletce. Forex to po prostu hazard reklamowany w nieuczciwy sposób. Im szybciej dotrze to do grających na nim Polaków, tym więcej pieniędzy zaoszczędzą.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze