Pandemia sprawia, że opinia publiczna „odkrywa” branże, których strategicznego znaczenia do tej pory nie doceniano.
Na przykład branżę aptekarską. To właśnie farmaceuci są dzisiaj na pierwszej linii frontu, a od jakości zaopatrzenia aptek i efektywności sprzedaży zależy zdrowie nie tylko zakażonych COVID-19. Może to czas, by zastanowić się nad jakością regulacji dotyczących tego sektora?
Kilka lat temu pod naciskiem Naczelnej Rady Aptekarskiej rządzący PiS przegłosował przepisy blokujące rozwój sieci aptecznych. Formalnie było to działanie w interesie rodzinnych, małych aptek. Jednakże już wtedy budziło ono ogromne kontrowersje, a krytyczne opinie formułowało wiele organizacji i think tanków, od Związku Przedsiębiorców i Pracodawców po Instytut Staszica. Przede wszystkim wskazywano, że problem jest mocno rozdmuchany, bowiem sieci nie dominują na rynku, a część z nich to marka zaledwie kilkunastu lub kilkudziesięciu placówek. Ale w sytuacji krytycznej, gdy pojawiają się problemy z zaopatrzeniem w leki, te demonizowane sieci okazują się ostatnią deską ratunku.
To nie jest jedyna kwestia do dyskusji w zakresie regulacji prawnych. Od początku kwietnia farmaceuta w wyjątkowych okolicznościach może wystawić receptę dla pacjenta. Może warto byłoby te okoliczności poszerzyć? Kolejki do lekarzy wynikają m.in. z tego, że pacjent poddany długotrwałej terapii musi udać się do lekarza by otrzymać receptę na kontynuację terapii. Gdyby – oczywiście w warunkach bardzo precyzyjnej regulacji – taką receptę mógł wystawić farmaceuta, byłoby to miłosiernym gestem wobec naszej i tak obciążonej służby zdrowia. Tak zwana recepta powtarzalna to rozwiązanie znane z wielu krajów.
Wracając do problemu sieci aptecznych. Specyfika omawianego sektora polega na wyważeniu między interesem pacjenta a regułami rynku. Zarobek musi być, bowiem apteki to nie placówki dobroczynne, ale nie kosztem najwyższej jakości obsługi pacjenta. Nie kosztem wysokich kwalifikacji farmaceutów. Przyznam, że nie podoba mi się zaangażowanie polityków w wojnę aptekarskiego lobby, które za punkt honoru postawiło sobie wyrugowanie z polskiego rynku sieci aptecznych. Bowiem w tej walce zagubił się gdzieś interes pacjenta. Obecnie, w czasie pandemii, widać, że problem nie jest czarno-biały. Sieci apteczne wykorzystują swój potencjał do wspierania szpitali, a ich fachowy personel siłą rzeczy wspiera służbę zdrowia w wyjątkowych okolicznościach. To dziesiątki tysięcy farmaceutów – a każdy z nich na wagę złota.
Jeszcze w tym roku, wyciągając wnioski z doświadczeń ciężkich tygodni, należy przeanalizować obowiązujące regulacje. To „bojowe doświadczenie” z pewnością pomoże ocenić, jakie przepisy są zbyt restrykcyjne, a które z nowych rozwiązań warto wprowadzić do naszego systemu prawnego.