e-wydanie

5.9 C
Warszawa
wtorek, 23 kwietnia 2024

Oszustwo prawie doskonałe

Elizabeth Holmes nabrała tak zwykłych inwestorów, jak i starych biznesowych wyjadaczy. Jej startup oparty o nowoczesną metodę badania krwi okazał się kompletną mistyfikacją.

W 2014 r. 30-letnią Elizabeth Holmes ogłoszono najmłodszą miliarderką na świecie. Należące do niej akcje Theranos, firmy mającej patent na badanie krwi pobieranej z małego nakłucia na palcu, były wyceniane na 4,5 mld dolarów (ok. 18 mld zł). Była na samym szczycie. Media porównywały ją do medycznego Steve Jobsa. Sama zresztą prowokowała takie porównania ubierając się w czarne golfy, tak jak legendarny twórca Appla. Holmes zatrudniła kilku byłych pracowników Apple właśnie ze względu na ich powiązania z gigantyczną firmą. Lubiła mówić, że urządzenie do badania krwi Theranosa będzie „iPodem opieki zdrowotnej”. Gdy znany autor biografii Walter Isaacson wydał książkę poświęconą życiu Jobsa, dla Holmes stała się niezbędnym podręcznikiem podszywania się pod niego. Wśród pracowników Theranosa popularna była zabawa, aby zgadnąć, który rozdział z biografii Jobsa kopiuje właśnie Holmes. Media to kupowały, ale nie tylko one. Członkiem zarządu Theranosa zgodził się zostać legendarny amerykański dyplomata Henry Kissinger. Ten krzepki 97-latek być może będzie zmuszony wyjaśniać w sądzie, jakim cudem dał się omotać młodziutkiej businesswoman. W 2016 r. wartość jej firmy spadła do zera dolarów. Okazało się, że wszystko było wyjątkowo bezczelnym oszustwem. W marcu 2018 r. Holmes została ukarana grzywną 0,5 mln dolarów i 10-letnim zakazem pełnienia funkcji w spółkach na rynku kapitałowym. To oczywiście nie koniec jej problemów z prawem. Została oskarżona o gigantyczne oszustwo i właśnie rusza jej proces. Grozi jej aż 20 lat więzienia. Holmes odpowiada jednak z wolnej stopy, a ponieważ stać ją (dzięki ukradzionym pieniądzom) na najlepszych prawników, wcale nie jest powiedziane, że trafi do więzienia.

Dojenie frajerów

Firmę Therenos Holmes założyła jako 19-letnia uczennica prestiżowej uczelni Stanford. Od początku jedynym kapitałem firmy był pomysł na to, aby nieprzyjemne i wymagające specjalistycznego sprzętu i personelu medycznego tradycyjne badanie krwi zastąpić urządzeniem pobierającym krew z palca. Miało być jak na filmach science fiction. Czysto, bezboleśnie i szybko. Przez 11 lat Holmes zebrała od inwestorów na swój projekt 724 mln dolarów, czyli około 3 mld zł. Wśród tych, którzy powierzyli jej swoje pieniądze, był medialny magnat, rekin biznesu, Rupert Murdoch, ale lista nabranych przez Holmes jest bardziej imponująca. George Shultz, były sekretarz stanu USA (czyli odpowiednik polskiego ministra spraw zagranicznych), Gary Roughead, emerytowany admirał marynarki wojennej, William Perry, były sekretarz obrony USA, Sam Nunn, były senator USA, James Mattis, emerytowany generał piechoty morskiej USA, który pełnił funkcję sekretarza obrony prezydenta Donalda Trumpa, Richard Kovacevich, były dyrektor generalny Wells Fargo, William Frist, chirurg przeszczepiający serca i płuca, były senator USA i wielu innych. Holmes trafiła na doskonały czas. Na początku XXI w. powstało kilka firm, których wartość rosła niemalże w oczach. To jeden ze sposób zarabiania pieniędzy nazywany przez wyjadaczy giełdowych „dojeniem frajerów”. Było to szczególnie popularne na przełomie wieku, gdy wybuchła internetowa bańka spekulacyjna. Każda firma, która ogłaszała, że zaczyna działać w branży internetowej, zyskiwała na wartości. Nawet w Polsce mieliśmy hurtownie kaszanki notowaną na warszawskim parkiecie, która ogłosiła się potentatem internetowym. Dopóki sprzedaje się plany, takie oszustwa trudno napiętnować. Holmes jednak jest oskarżona o to, że celowo podawała nieprawdziwe informacje na temat swojego cudownego urządzenia do badania krwi, aby przekonać inwestorów, iż wielki przełom jest już bliski.

Bezczelność i jeszcze raz bezczelność

Holmes opisała urządzenie miniLab Theranosa jako „najważniejszą rzecz, jaką ludzkość kiedykolwiek zbudowała”. Ten skromny opis podała bożonarodzeniowym przyjęciu swojej firmy w 2011 r. W 2016 r. roku próbowała jeszcze ratować firmę wizją kolejnego przenośnego urządzenia, które będzie badać krew z palca, ale ludzie nie dali się już nabrać. Jakim cudem udało się tak długo utrzymywać kłamliwą iluzję? Otóż Theranos był zarządzany terrorem. Pracownicy, którzy tracili wiarę w produkt lub odkrywali, że jest on oszustwem, byli zastraszani i zwalniani. Jeden z byłych pracowników Theranosa przyznał się, że fabrykował powody zwolnienia swoich kolegów na życzenie Holmes, np. instalując w ich komputerach pornografię dziecięcą. Dzięki temu zwalniani milczeli, bojąc się, że nie będą w stanie zmyć z siebie błota, którym zostaną obrzuceni. W 2015 r. Rupert Murdoch zainwestował w Theranosa 125 mln dolarów. Wśród innych oszukanych rekinów biznesu był między innymi meksykański miliarder Carlos Slim i członkowie rodziny Waltona spadkobierców założyciela największej sieci handlowej świata Walmarta. Ironią losu początkiem końca biznesu Holmes było śledztwo dziennikarskie redakcji „Th e Wall Street Journal”. Ponieważ dziennik należy do Murdocha, Holmes naciskała na niego, aby zablokował publikację artykułu. Przekonywała go, że dziennikarz John Carreyrou chce ją pomówić i zniszczyć. „Przekonywała, że zebrane przeze mnie informacje były fałszywe i wyrządziłyby Theranosowi wielką szkodę, gdyby zostały opublikowane. Murdoch zaprotestował, mówiąc, że ufa redaktorom gazety, że podejdą do sprawy uczciwie” – wspominał Carreyrou. Na początku były teksty, a później książka o wymownym tytule „Bad Blood” („Zła krew”), którą „New York Times” nazwał „dobrą chwilą amerykańskiego dziennikarstwa”.

„Jestem szalona…”

Rozpoczyna się jedna z ciekawszych batalii prawnych ostatnich lat. Według najnowszych doniesień mediów Elizabeth Holmes chce bronić się przed więzieniem chorobą psychiczną. Proces został opóźniony z powodu pandemii koronawirusa, a prawnicy Holmes nie próżnują. Udało im się przeciągnąć sprawę aż do marca. Dla lubiących błyskawiczne procesy Amerykanów, to wyjątkowo ślamazarne tempo. Prowadzący sprawę Edward Davila z Sądu Okręgowego Stanów Zjednoczonych dla Północnego Okręgu Kalifornii przyznał prokuratorom federalnym możliwość zbadania Holmesa przez dwóch biegłych – psychologa i psychiatrę. Federalni oskarżyciele będą chcieli udowodnić, że powoływanie się przez Holmes na chorobę psychiczną, to zwykła sztuczka prawników. Według „Bloomberg News” prawnicy Holmes zamierzają wykorzystać zeznania dr Mindy Mechanic. W USA podczas procesów strony mogą powoływać opłacanych przez siebie ekspertów, którzy podtrzymują stanowisko obrony. To bardzo droga taktyka, bo wynajęcie świadków- ekspertów, to wydatki rządu setek tysięcy dolarów. Właśnie takim ekspertem jest dr Mechanic, psycholog kliniczny z California State University w Fullerton, która w swoich badaniach „koncentruje się na psychospołecznych konsekwencjach przemocy, traumy i wiktymizacji, z naciskiem na przemoc wobec kobiet i inne formy przemocy interpersonalnej”. Holmes na razie nie przyznaje się do winy. Tego typu procesy w USA rządzą się prawami trochę jak widowiska publiczne. O winie decydują przysięgli, a ci podejmują decyzje często w oparciu o to, jaki jest wydźwięk sprawy w mediach. A od bajerowania ludzi przy ich pomocy właśnie zaczęła się cała kariera Holmes. Czy jednej z największych oszustek ostatnich dekad uda się spaść na cztery łapy? Wszystko wskazuje na to, że ma jeszcze parę asów w rękawie.

Najnowsze

Korea a sprawa polska

Lekcje ukraińskie

Wojna i rozejm

Parasol Nuklearny