Bydgoski Klaster Przemysłowy, który pierwotnie powstawał w ramach jednego miasta, skupia dziś blisko 100 firm z całej Polski. W klastrze znajdują się też jednostki badawczo-rozwojowe i instytucje biznesu – razem jest to około 130 członków. W ramach klastra pracuje 14 tys. osób, które generują aż 3 mld zł przychodów. To sprawia, że klaster jest jednym z najważniejszych w Polsce. Rozmawiamy z Katarzyną Meger, prezes zarządu BKP.
Jakie warunki musi spełnić firma, aby być częścią klastra?
Przede wszystkim musi być tematycznie powiązana z branżą przetwórczą albo narzędziową, czyli produkcją wyrobów z tworzyw sztucznych albo produkcją narzędzi do przetwórstwa tworzyw sztucznych. Poza tym musi mieć rekomendację przynajmniej dwóch firm, które już są członkami. Musi być również zainteresowana współpracą w ramach klastra.
Co takiej firmie daje bycie w klastrze?
Profitów jest kilka, może one nie są takie spektakularne, ale klaster ma kilka obszarów działalności, które dla firm są dosyć ważne. Jedna to jest edukacja, gdzie pojedyncza firma praktycznie niewiele jest w stanie zrobić w tym zakresie, my jako klaster mamy jednak dużo większą siłę przebicia. Druga to promocja oraz współpraca międzynarodowa, czyli wyjazdy na targi, które wychodzą dużo taniej, jeśli jedzie się dużą grupą. Trzecia to przełożenie na to, co się dzieje w rządzie, w ministerstwie, w samorządach – uzyskiwanie informacji z pierwszej ręki i posiadanie, może niewielkiego, ale jakiegoś wpływu na podejmowane decyzje.
Należy również wspomnieć o korzyściach dla członków wynikających z faktu posiadania przez naszą organizację statusu Krajowego Klastra Kluczowego – są to np. dodatkowe punkty przy różnego rodzaju konkursach na prace B+R, dedykowane środki na udział w targach i misjach gospodarczych czy punkty mające wpływ na wysokość ulgi w podatku przy inwestycji na terenie specjalnej strefy ekonomicznej.
Jest duża szansa, że mocno zmieni się to w najbliższych latach – w nowej perspektywie budżetowej UE klastry mają odgrywać istotną rolę w rozwoju gospodarczym, mają stanowić jedno z narzędzi do kreowania tego rozwoju. Ma to dotyczyć m.in. Gospodarki Obiegu Zamkniętego, Przemysłu 4.0 czy edukacji. Klastry są organizacjami, które najlepiej znają dane branże i ich problemy, a tym samym mogą najlepiej dbać o ich rozwój.
Jak pogodzić i czy to jest w ogóle możliwe, że w jednej organizacji mogą pokojowo działać firmy konkurujące ze sobą?
Jak widać jest to możliwe, bo już istniejemy dobre parę lat, ale początki rzeczywiście były trudne, bo zaufanie między firmami było małe. W Polsce nie było takiego zwyczaju, żeby prowadzić współpracę, jeśli ma się konkurencyjną działalność. Okazuje się jednak, że każda z tych firm ma takie same problemy, każda z tych firm jeździ na targi, ma problemy z kadrami, potrzebuje szkoleń i to są takie rzeczy, które można robić wspólnie. Przy okazji okazuje się, że jak firmy się ze sobą zaprzyjaźniły, to są w stanie kooperować i pewne rzeczy robić wspólnie, bo nie zawsze duże zlecenie jest w stanie zrealizować jedna firma, czasami trzeba to podzielić.
Klaster współpracuje z bydgoskimi szkołami. Na czym polega ta współpraca?
Zaczynamy już od przedszkoli, gdzie odbyło się kilka wizyt, podczas których maluchom opowiadaliśmy, że istnieje coś takiego jak produkcja tworzyw sztucznych, że to jest ciekawe zagadnienie. Dzieci miały zajęcia, podczas których same formowały wyroby, chcieliśmy je tym zainteresować. Potem szkoły podstawowe, które zapraszamy na wizyty do firm, aby się zapoznały z przebiegiem produkcji. Chcemy pokazać młodzieży, że to nie jest „brudna robota”, a w większości to praca przy urządzeniach sterowanych numerycznie, czyli przez komputery. Oprócz tego szkoły techniczne, których uczniowie mają u nas praktyki, np. współpracujemy ze Szkołą Branżową Wektor. Idąc dalej – studia, czyli kierunek dualny, który uruchomiliśmy w zeszłym roku – przetwórstwo tworzyw sztucznych. Współpracujemy z WIM-em, czyli Wydziałem Inżynierii Mechanicznej Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego. Współpracujemy również z Politechniką Poznańską, która prowadzi studia podyplomowe dla naszej branży. Oprócz tego organizujemy kursy, szkolenia i doskonalenie pracowników cały czas.
Z jakimi problemami mierzą się dziś firmy klastra?
Największym problemem, z jakim borykają się firmy, jest problem z kadrami, ale są też inne, jak np. zmiany przepisów prawnych. Aktualne przepisy powodują, że tworzywa sztuczne są postrzegane negatywnie. Jest to duża kampania społeczna, która nie do końca opiera się na rzeczywistych przesłankach, często jest bardzo emocjonalna. Powoduje to, że nasza branża jest postrzegana negatywnie, a tymczasem nie jest to do końca uzasadnione. Wiadomo, że tworzywa sztuczne trudno się rozkładają, że mogą stanowić zanieczyszczenie, ale z drugiej strony ich produkcja pozostawia stosunkowo niewielki ślad węglowy i są to rzeczy, które daje się recyklingować. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób będziemy je zbierać i segregować. To z tym tak naprawdę jest największy problem, niektóre kraje tego w ogóle nie robią i zwykle jest tak, że te śmieci są generowane w krajach azjatyckich, a my ponosimy tego konsekwencje.
Czy w społeczeństwie pokutuje takie stwierdzenie, że plastik to to samo, co tworzywo sztuczne?
Na pewno pokutuje, bo przez wiele lat tworzywa sztuczne nazywano plastikami, a w języku angielskim tworzywo sztuczne to „plastic”. One są w dużej mierze równoważne, natomiast samo tworzywo sztuczne to nie tylko opakowania, a przyjęło się, że to są butelki, kubeczki, tacki od jedzenia itp. W rzeczywistości jest to przecież bardzo duża branża, dotyczy zarówno części do samolotów, samochodów, ale też sprzętu medycznego, sprzętu AGD, branży spożywczej – jest to bardzo szeroka gama produkcji. Nie da się tego tak nagle wyeliminować i zastąpić czymś, co będzie lepsze. Każda alternatywa wiąże się z jakimś poświęceniem.
Jak rozwiązać ten problem? Czy bardziej restrykcyjne prawo związane z recyklingiem byłoby pomocne?
To prawo już funkcjonuje, ale dotyka ono niestety głównie firm. Problem polega na tym, że nie ma szczególnych konsekwencji, jeżeli ktoś nie segreguje śmieci tak, jak trzeba. Wiadomo, że są opłaty za segregowane odpady inne niż za wywóz śmieci niesegregowanych, ale nadal sposób, w jaki się segreguje, jest mało selektywny. Bardzo dużo opakowań jest trudnych do recyklingu, z tego względu, że są mieszane – wielomateriałowe, np. papier powleczony folią. Tak wyglądają wszystkie papierowe kubeczki, one nie są tylko papierowe, w środku są właśnie powleczone folią, przez co wręcz niemożliwe do recyklingu i są pod tym względem dużo gorsze niż plastikowe kubki. Brakuje tej świadomości, edukacji już na poziomie szkół, aby uświadamiać, że plastik trzeba dobrze segregować i wtedy praktycznie wszystko idzie zawrócić.
Ile „żyć” może mieć tworzywo sztuczne?
Tak naprawdę bardzo dużo, choć zależy to od tworzywa. Niektóre dają się przetwarzać wielokrotnie, inne tylko 2-3 razy. Zależy, co się z nich dalej robi. Z butelek „pet” po wodzie mineralnej można zrobić kurtkę polarową i ona służy przez ładne parę lat. Potem kurtkę też można dalej przetworzyć, jeśli odpowiednio się ją segreguje, to nadaje się ona do przetworzenia i może być np. elementem palety. Te tworzywa stosuje się też do dróg. Materiały, o których mowa, jeśli dostają drugie życie, to często trwa ono długo. To nie jest tak, jak z woreczek foliowy, który wyrzucimy dzień po zakupie do śmieci; te tworzywa mogą być stosowane latami, zależy to tylko od tego, jak się to przetworzy i na co.