11.7 C
Warszawa
czwartek, 28 marca 2024

Kwota wolna od nędzy

Koniecznie przeczytaj

Jednym z elementów projektowanego przez rząd tzw. Nowego Ładu, mającego odbudować polską gospodarkę po sztucznie wygenerowanym (co zawsze warto podkreślać) globalnym koronakryzysie, ma być zwiększenie kwoty wolnej od podatku dochodowego do 30 tys. zł. rocznie. I to jest bardzo dobra wiadomość.

Obecnie obowiązujący system naliczania kwoty wolnej od podatku (zarówno jeśli chodzi o jej wysokość, jak i stopień skomplikowania) przypomina sen wariata. Przypomnijmy, iż w latach 2009-2016 mieliśmy stawkę zamrożoną na poziomie 3091 zł (czyli 257,5 zł miesięcznie), a więc poniżej nie tylko minimum socjalnego, ale nawet minimum egzystencji, które w 2016 r. wahało się w zależności od typu gospodarstwa domowego od 439,55 do 555,02 zł. Podkreślmy, iż minimum egzystencji jest wartością graniczną, poniżej której następuje biologiczne wyniszczenie człowieka. Powodowało to, iż mieliśmy w Polsce ewenement na skalę światową – podatek od nędzy. Po 2016 r. nastąpiła częściowa poprawa sytuacji. W 2017 r. podniesiono próg dochodowy zwalniający od podatku do 6600 zł rocznie, a w 2018 do 8000 zł, czyli 666,67 zł/mies. Zlikwidowano tym samym wspomniany podatek od nędzy, ale tylko tej skrajnej, tzn. nie trzeba już było płacić podatku od dochodów na poziomie minimum egzystencji (w 2019 r. owo minimum mieściło się w skali 496,61 616,55 zł/os.). Wciąż jednak kwota wolna była mniejsza od minimum socjalnego (992,61-1212,59 zł/osoby w 2019 r.). Zatem podatku od nędzy nie trzeba już było płacić, ale podatek od biedy jak najbardziej. Dodajmy, iż zmiany te zostały wymuszone wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 28 października 2015 r. TK uznał wówczas za niekonstytucyjne przepisy o kwocie wolnej w zakresie, w jakim nie gwarantują mechanizmu korygowania tejże kwoty do poziomu zapewniającego co najmniej minimum egzystencji. Jednak prawdziwe wariactwo zaczyna się po przekroczeniu kwoty 8000 zł rocznego dochodu. Otóż w przedziale 8-13 tys. mamy kroczącą degresję powodującą, że przy osiągnięciu 13 tys. zł. dochodu (1083,33 zł/mies.) kwota wolna wraca do starego poziomu 3091 zł i obowiązuje aż do poziomu 85 528 zł rocznego dochodu. Powyżej tej granicy kwota wolna znów jest stopniowo zmniejszana, aż do rocznego dochodu w wys. 127 tys. zł., po którego przekroczeniu wynosi okrągłe zero.
Ten skomplikowany mechanizm powoduje, że dla przytłaczającej większości podatników po staremu obowiązuje kwota wolna w wys. 3091 zł, a pełną ulgą mogą cieszyć się jedynie osoby pracujące dorywczo lub w niepełnym wymiarze. Na tym tle wprowadzenie kwoty wolnej na poziomie 30 tys. zł. jest zmianą znaczącą. Owe 30 tys. zł. to miesięczne wynagrodzenie w wys. 2,5 tys. zł., a więc zbliżamy się tu do zdroworozsądkowego poziomu zwolnienia od podatku dochodowego płacy minimalnej (w 2021 r. wynosiła ona 2800 zł brutto, czyli 2061,67 zł netto). Nawiasem, zwolnienie od podatku dochodów na poziomie płacy minimalnej (tyczy się to również emerytur) należałoby wprowadzić jako generalną zasadę. Zniknie wówczas problem wspomnianego „opodatkowania biedy”. Kwota wolna 30 tys. zł. to po obecnym kursie ok. 6 550 euro, co oznacza, że wreszcie doszlusujemy pod tym względem do jako-tako europejskiego poziomu. Warto w tym momencie zastanowić się, dlaczego wiele państw zdecydowało się na stosunkowo wysokie kwoty wolne. Otóż niesie to szereg korzyści społeczno-gospodarczych. Po pierwsze, rezygnacja z opodatkowania najniższych dochodów przyczynia się do zmniejszania nierówności, redukując napięcia społeczne. Po drugie, więcej pieniędzy w kieszeniach obywateli pobudza konsumpcję i popyt wewnętrzny, a to sprzyja gospodarce i łagodzi kryzysy. Wydaje się, że rząd PiS odrobił tu lekcję programu „500+” – wszak blisko 10-krotne zwiększenie kwoty wolnej jest właśnie czymś w rodzaju „500+ dla dorosłych”. Po trzecie wreszcie – dotąd relatywnie najbardziej obciążone podatkami były najniższe zarobki, co hamowało aktywność zawodową i było istotnym elementem przyczyniającym się do zjawiska tzw. regresywnego (degresywnego) systemu podatkowego, o którym niejednokrotnie tu wspominałem. Również fiskus niekoniecznie musi być poszkodowany, bo spora część kwoty wolnej wróci do budżetu w postaci podatków pośrednich.
Poza wszystkim kwota wolna oszczędzająca najniższe dochody jest kwestią elementarnej sprawiedliwości. We wspomnianym wyżej wyroku Trybunału Konstytucyjnego pada stwierdzenie, iż kwota wolna „nie jest przywilejem ze strony władzy względem obywateli”, lecz „należy do obywatela, jest wyrazem jego wolności i praw w państwie, jest rodzajem jego podstawowej własności”, w związku z czym „obowiązkiem państwa jest pozostawienie dochodu podatnikowi bez obciążania go podatkiem, w zakresie, w jakim jest to niezbędne do stworzenia minimalnych warunków godnej egzystencji człowieka”.
Nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że dopiero teraz ów wyrok ma szansę doczekać się pełnej realizacji i pozostaje mieć nadzieję, iż będzie to wstęp do uzdrowienia całości systemu podatkowego.

Najnowsze