To nie jest chlubna statystyka. Według danych Interpolu i Europolu Ukraina zajmuje 10 miejsce w światowym pornobiznesie i mocno stoi na europejskim podium. 300 tys. Ukrainek sprzedaje swoje ciała wirtualnie lub realnie. Kto stoi za dochodowym biznesem?
Drabina kariery
Iwana Sugar to ukraińska gwiazda porno pracująca dla takich wytwórni, jak Brazzers Network, Reality Kings czy 21 Sextury. Była nominowana do branżowego odpowiednika Oscara, nagrody AVN. Ukraina została wyróżniona złotą gwiazdką, ponieważ oprócz Iwany na top liście „gwiazd filmowych” znalazło się jeszcze 9 kobiet tej narodowości. To prawda, że zarabiają setki tysięcy dolarów, są jednak wyjątkami od reguły. Tak one, jak i ich mniej zarabiające koleżanki, to kobiety wykorzystywane seksualnie w najbardziej obrzydliwy sposób. Bieda na Ukrainie, niemożność zarabiania godziwych pieniędzy powodują, że zamiast rozwoju gospodarczego widzimy rozwój pornobiznesu na niespotykaną skalę. – Kiedy zobaczyłam swoje miejsce pracy, byłam zszokowana – tak dziennikarka telewizji 112, opisuje miejsce, w którym spędziła dwa tygodnie. Pod imieniem Cristina zorganizowała prowokację mającą na celu ujawnienie nielegalnego biznesu.
Zamieściła w sieci własne ogłoszenie. „Zatrudnię się jako web modelka – napisała. Pod takim eufemizmem kobiety są werbowane do pracy w pornobiznesie. Wystarczy wejść do ukraińskiego segmentu Internetu, aby zobaczyć setki anonsów tego rodzaju z kraju i z zagranicy.
Na ofertę Cristiny odpowiedziały natychmiast cztery wirtualne studia. Jedno z Kanady, dwa holenderskie i jedno niemieckie. Rozmowa kwalifikacyjna odbyła się jednak w Charkowie, bo tam też działały wszystkie firmy.
Chodzi bowiem o seks na żywo, którym od kilku lat Ukraina stoi dzięki luce prawnej. Kodeks karny uznaje za pornografię wyłącznie treści znajdujące się na twardych nośnikach, np. na DVD lub na papierze. Cóż z tego, że ukraińskie studia są zarejestrowane w kategorii całkiem legalnych usług erotycznych. Modelki i modele oferują seks na żywo w każdym wariancie. Solo, hetero i homo. Menu jest skierowane do odbiorców (głównie mężczyzn) z całego świata, dlatego od adeptów „sztuki filmowej” wymaga się podstawowej znajomości języka angielskiego. Aby uspokoić sumienie pracowników, osoby odpowiedzialne za transmisje nakładają filtry uniemożliwiające ich odbiór przez ukraińskich wielbicieli seksu. – Pracowałam przez 8 godzin dziennie dla 9 stron porno. Z każdym dniem pracodawca żądał ode mnie większego otwarcia na życzenia klientów. Skończyłam więc nadymając brzuch, ponieważ odbiorcę podniecały kobiety w ciąży – Cristina relacjonowała kulisy pracy w telewizji 112. Zarabiała równowartość 100 dolarów dziennie, z czego od 30 do 40 proc. zabierał administrator biznesu. Na warunki ukraińskie to i tak sporo, choć jak podkreśliła Cristina, stawkę można było znacznie podbić. Najwięcej zarabiają „izwraszczenki”, czyli dziewczyny, które godzą się spełnić najbardziej wyuzdane życzenia klientów.
Miliardy dolarów
Tak wygląda zwykły dzień kilkuset tysięcy Ukrainek, które za pomocą sieci obsługują cały świat. Skalę ujawnił portal DTV Magazine. Podczas anonimowych rozmów z kobietami okazało się, że studia działają w każdym ukraińskim mieście, gdzie wiele prywatnych mieszkań wynajęto na tego rodzaju biznes.
Motywacja zatrudnionych jest zrozumiała. Najczęściej to trudna sytuacja materialna. Od 2010 r. Ukraina zmaga się z recesją, która z chwilą rosyjskiej agresji zamieniła się w ciężki kryzys ekonomiczny. Jego miarą jest 9 mln Ukraińców, którzy za chlebem opuścili ojczyznę. Rocznie transferują do domów równowartość 10 mld dol. W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się kobiety, bowiem do standardów płacowych i równości na rynku pracy naszym wschodnim sąsiadom jeszcze daleko. Tymczasem wirtualny seks jest warty 500 mln dolarów rocznie.
Katastrofalna sytuacja socjalna eksplodowała więc błyskawiczną ekspansją biznesu porno, a szerzej przemysłu seksualnego. Nie ma dnia, by media nie informowały o likwidacji domów publicznych (tylko w Kijowie policja odnalazła całą sieć), web studio czy wytwórni filmów porno. W ostatnim przypadku biznes jest wyjątkowo brudny, ponieważ Ukraina wyspecjalizowała się w produkcjach dwóch kategorii. Pierwszą jest niezwykle brutalny seks z użyciem przemocy.
Portal informacyjny telegraf.com.ua opublikował serię reportaży opisujących ten segment gospodarki od środka. Wspólnym mianownikiem są skargi kobiet. Sekwencje duszenia i bicia są codziennością. Najbardziej obrzydliwe są filmy z udziałem nieletnich i dzieci, bowiem taka jest druga specjalizacja. Tylko w 2019 r. ukraiński oddział pozarządowej organizacji pomocowej „La Strada” oszacował liczbę małoletnich ofiar przemysłu porno na 30 tys.
Coraz częściej dzieci do nierządu przed kamerami zmuszają rodzice. Policja obwodu dniepropietrowskiego aresztowała grupę opiekunów, którzy nagrywali własne pociechy w wieku od 9 do 13 lat. Z kolei para małżeńska z Kijowa zorganizowała sieć web studio, zatrudniając dzieci. Miesięczny dochód małżonków policja oszacowała na 60 tys. dol.
Ukraina ma jeszcze jedną specjalizację. To eksport kobiet do pracy w zagranicznych domach publicznych i studiach porno. Jak szacuje MSW, łupem handlarzy żywym towarem pada od 5 do nawet 10 tys. kobiet rocznie. Głównymi kierunkami, oprócz Niemiec, Holandii, Włoch i Hiszpanii, są USA i Izrael.
Ukraiński budżet zasila również seksturystyka. Od 2012 r., a więc wspólnej z Polską organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej, Ukraina dorobiła się marki taniego domu publicznego. Seks tura oferowana przez unijne i miejscowe biura podróży kosztuje jedynie 1,5 tys. dolarów, czyli tyle samo, ile średni koszt wakacyjnego pobytu w Turcji, Grecji czy Hiszpanii dla jednej osoby.
Kto za tym stoi?
Ukraiński biznes porno kontroluje zorganizowana przestępczość na czele z osławioną mafią z Odessy. Tzw. Malina przekształciła morskie okno na świat w jedno z największych centrów handlu ludźmi, narkotykami i bronią na całym obszarze byłego Związku Sowieckiego. Jeśli chodzi o wykorzystanie kobiet, odeska mafia ściśle współpracuje z polską i rumuńską przestępczością, bowiem oba kraje są korytarzami tranzytowymi. Jednak przyszłe porno gwiazdy trafią do Miami, Nowego Jorku i Tel-Awiwu, a w Europie głównie do Amsterdamu i Antwerpii, gdzie działa wiele wytwórni filmowych.
Mafia odeska ma w tych miastach rezydentów oraz interesy. Jest na przyjacielskiej stopie z włoską ’Ndranghetą i z żydowskimi grupami przestępczymi USA. Jednak grupy kryminalne napotykają konkurencję, którą jest na wskroś skorumpowane MSW Ukrainy. Policja również kryszuje, czyli czerpie zyski z wirtualnych usług seksualnych i wytwórni porno. Jak wyjaśnia gazeta „Ukraińska Prawda”, w praktyce każde studio filmowe lub web opłaca się policji. W innym przypadku ta dokonuje ciągłych nalotów, które niszczą biznes.
Zdaniem portalu gławk.com.ua najbardziej tajemniczą postacią ukraińskiego porno jest Wasilij Poliakow. W 2017 r. ówczesny prezydent Petro Poroszenko osobiście uświetniał otwarcie ukraińskiej filii amerykańskiego startupu Falconfire, którego właścicielem jest Poliakow.
Ponieważ obiecał zbudować rakietę kosmiczną nowej generacji, którą armia mogłaby wykorzystać jako nośnik głowic, został okrzyknięty ukraińskim Elonem Muskiem. O Poliakowie było głośno nie tylko na Ukrainie. W Polsce artykuł na temat „wizjonera” opublikowała „Gazeta Wyborcza”. Tymczasem okazuje się, że wysokie technologie i wykupione startupy to przykrywka dla web, a więc porno imperium Poliakowa. Na trop wpadła zaporoska policja, która najwidoczniej pozbywając się konkurencji, zlikwidowała 3 firmy wirtualnych usług seksualnych. Naprawdę wideo chaty służyły transmisji filmów i innych treści pornograficznych. Idący policyjnym tropem dziennikarze ustalili, że sieć pornograficzna jest bardziej rozległa. Tylko na Zaporożu liczy 20 spółek szarej strefy, a w skali całego kraju kilkaset. Wszystkie łączą się poprzez adres firecams.com. Na Ukrainie został zablokowany, ale w najlepsze działa za pośrednictwem sieci europejskich i amerykańskich.
Strona jest zarejestrowana w raju podatkowym na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych i oficjalnie udziela wsparcia internetowym operatorom. W Europie i USA działa pod nazwą Together Networks z siedzibą na Malcie.
Własnością holdingu są między innymi portal znajomości towarzyskich i erotycznych o tej samej nazwie oraz kilkadziesiąt stron pornograficznych działających również w Kanadzie.
Jak udało się ustalić, głównym, choć ukrytym beneficjentem, jest ukraiński Elon Musk, czyli Wasilij Poliakow. Deputowani Rady Najwyższej biją na alarm. Mówią o konieczności zmiany międzynarodowego wizerunku Ukrainy kojarzonej z seks gospodarką. Tyle że w ubiegłym roku doszło do głośnego skandalu. Jeden z deputowanych proprezydenckiej partii „Sługa Narodu” dał się sfotografować w parlamentarnych ławach z włączonym telefonem. Jak pokazało zbliżenie, miał na ekranie gołą kobietę. Oglądał transmisję z porno chatu.