e-wydanie

0.9 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Zamiast podwyżek – kasa na fryzjera i więcej mandatów

Kontrolerzy ze skarbówki dostaną prawie 10 mln zł na zakupy kontrolowane w ramach akcji mandatowych. Woleliby jednak podwyżki.

Resort finansów, który nadzoruje działania fiskusa, nie jest zadowolony z tegorocznej akcji mandatowej pt. „weź paragon”. Ministerstwo oczekiwało, że urzędnicy przyniosą w zębach grube miliony, a skończyło się skutecznością zaledwie na poziomie kilku procent sprawdzonych punktów sprzedaży. Resort ciągle wierzy, że „na ulicy” leży kasa, tylko do tej pory urzędnikom brakowało odpowiedniej wiedzy i narzędzi, żeby wspomóc budżet państwa. Dlatego od 2022 r., wraz z wejściem „Polskiego Ładu”, reguły gry ulegną zmianie – skarbówka dostanie bowiem kasę na zakupy kontrolowane. Rzesze urzędników udadzą się do fryzjerów, restauracji oraz mechaników samochodowych. Z odsieczą wyruszą im strażnicy miejscy oraz inspektorzy handlowi, o czym minformowaliśmy w artykule pt. „Będzie więcej mandatów”.

Nowelizacja zakłada, że po dokonaniu zakupu kontrolowanego, urzędnicy będą ujawniać prawdziwy cel swojej wizyty i żądać od podatnika zwrotu pieniędzy wydanych za towar. Ta ostatnia zasada ma jednak dotyczyć tylko tych towarów i usług, które mogą podlegać zwrotowi.

Nowa procedura będzie uciążliwa dla sprzedawców, ponieważ zostaną oni zobowiązani do przyjęcia zwrotu towarów, które w niektórych sytuacjach nie będą się już nadawały do kolejnej odsprzedaży. W wielu przypadkach będzie wiązało się to z dodatkowymi kosztami dla firm. Do tego dochodzą stres, negatywne reakcje klientów oraz dodatkowe obowiązki związane z zaewidencjonowaniem zwróconego paragonu. Co ciekawe, zapowiedź nowych przepisów doskwiera nie tylko przedsiębiorcom, ale również urzędnikom skarbowym, którzy woleliby otrzymać długo oczekiwane podwyżki, zamiast nowych obowiązków.

Będzie fundusz dla kontrolerów

Przeprowadzona w okresie wakacyjnym na terenie całej Polski akcja „weź paragon” nie spełniła oczekiwań księgowych z resortu finansów. Już wiele miesięcy temu w ministerstwie powstał pomysł, jak rozwiązać problem niskiej ściągalności pieniędzy z szarej strefy. Urzędnicy z ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie doszli do wniosku, że nieskuteczność kontrolerów wynika z braku funduszy na zakupy kontrolowane. Obecnie kontrole paragonowe z reguły polegają na obserwacji działań sprzedawcy. Nie zawsze jednak urzędnicy trafiają na odpowiedni moment, w którym dochodzi do transakcji. Z tego powodu wiele punktów zostaje de facto pominiętych w kontroli.

Receptą na rozwiązanie tego problemu ma być zawarta w projekcie „Polskiego Ładu” nowelizacja ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej, która zakłada utworzenie w przyszłym roku funduszu na nabycia kontrolowane. Ma on wynosić 8,5 mln na rok, przy czym co roku fundusz będzie zasilany kwotą ok. 2 mln zł z uwagi na brak możliwość dokonania zwrotu niektórych towarów. Resort finansów zakłada zatem, że pozostała część kwoty wróci do funduszu, co wydaje się dość odważnym założeniem, zważywszy, że kontrolerzy odwiedzają głównie punkty gastronomiczne, w których ciężko wyobrazić sobie zwrot zakupionego towaru.

Uciążliwa wizyta

Po nowelizacji wizyty kontrolerów będą dla podatników bardziej uciążliwe niż dotychczas. Sprzedawcy zostaną zobowiązani do przyjęcia zwrotu towarów bez możliwości kwestionowania wytycznych urzędników. Oczywiście po czasie przedsiębiorca może złożyć skargę do sądu administracyjnego na działania kontrolerów, jednak wiąże się to z dodatkowymi kosztami i niską gwarancją pozytywnego rozstrzygnięcia.

Do tego dochodzą koszty administracyjne w postaci zaksięgowania zwrotu towaru oraz anulowania paragonu fiskalnego. Cała procedura, zakończona podpisaniem przez obie strony stosownego protokołu, może trwać godzinami, co dodatkowo narazi przedsiębiorcę na utratę potencjalnych zysków (poprzez wstrzymanie sprzedaży w tym czasie) oraz nadszarpnięcie reputacji.

Pokusa dla urzędników

Darmowe pieniądze na fryzjera, obiad czy też mechanika samochodowego mogą stanowić pokusę dla urzędników, przeczesujących ulice polskich miast i wsi. Nie wiadomo, w jaki sposób resort finansów zamierza rozliczać swoich kontrolerów z poszczególnych wydatków. Zgodnie z nowelizacją urzędnicy będą musieli z każdej akcji w terenie sporządzić protokół, w którym zostanie zawarta informacje, gdzie, co i za ile zostało zakupione. Pytanie, czy to uchroni budżet państwa przed marnotrawieniem publicznych środków, pozostaje otwarte.

Bunt w skarbówce

Nałożenie nowych obowiązków na urzędników skarbowych zbiega się akurat w czasie z ogólnopolskimi strajkami w budżetówce, łącznie z pracownika fikusa. Skarbowcy domagają się od resortu finansów podwyżek, które ministerstwo zagwarantowało im w 2019 r., jednak z powodu epidemii koronawirusa obietnica została przesunięta na kolejne lata. Urzędnicy fiskusa podkreślają jednak, że w tym czasie część budżetówki (np. nauczyciele oraz straż pożarna) otrzymała żądane podwyżki.

W związku z zaistniałą sytuacją skarbowcy planują jeszcze w październiku przeprowadzić ogólnopolski strajk pod siedzibą resortu finansów. Przedstawiciele związków zawodowych nie wykluczają również innych form nacisku na ministerstwo, w tym tzw. strajku włoskiego, masowych zwolnień lekarskich czy celowej opieszałości. Niewykluczony jest również bojkot nowo nałożonych obowiązków, w tym akcji mandatowych w terenie. Może się zatem okazać, że nawet uchwalenie funduszu na zakupy kontrolowane, nie zagwarantuje resortowi poprawy ściągalności mandatów.

Najnowsze