e-wydanie

6.6 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Stały procent na Ukrainę?

Korea a sprawa polska

RZECZPOSPOLITA BABSKA

RYNEK CONTACT CENTER

Kuriozalne zamieszanie wokół decyzji Rzecznika Praw Obywatelskich

Decyzja Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Marcina Wiącka o odwołaniu z funkcji jego zastępcy dr Hanny Machińskiej zaowocowało zamieszaniem, który można nazwać dziwacznym vel kuriozalnym. Protesty przeciwko decyzji prof. Wiącka są kuriozalne z kilku powodów.

Bogusław Mazur

Pierwszym powodem jest chęć złamania przez protestujących fundamentalnej zasady, wedle której szef każdej organizacji ma prawo dobierać współpracowników wedle swojej wizji działalności tejże organizacji. Prezes firmy, banku, sądu, lider partii (obojętnie której), arcybiskup metropolita, redaktor naczelny – oni wszyscy mają prawo takiego doboru najbliższych współpracowników, z którymi będzie im się dobrze współpracowało. Bo to szef organizacji jest jej twarzą i on ponosi odpowiedzialność za spadek przychodów, za wyborczą porażkę, ubytek wiernych czy obniżenie nakładu niegdyś poczytnego tytułu.

Nawet nagroda Nobla nie zapewnia zawodowej nietykalności

Przy czym nieważne są tutaj osiągnięcia, ordery czy popularność. Dr Hanna Machińska jest osobą zasłużoną, o czym mówi sam prof. Marcin Wiącek. Podobnie zasłużeni mogą być inni zastępcy prezesów, przewodniczących albo redaktorów naczelnych. Zasługi nie są jednak gwarancją nienaruszalności aż do emerytury. Nawet nagroda Nobla nie może być glejtem zawodowej nietykalności. Dobór przez lidera współpracowników jest jedną z czołowych zasad prakseologii.

Już samo jawne negowanie tej zasady czyni awanturę wokół decyzji RPO dziwaczną vel kuriozalną. Co dziwi, zważywszy na protestujących. Nagłośnieniu sprawy odwołania dr Hanny Machińskiej sprzyjała rezygnacja członków Komisji Ekspertów ds. praw człowieka w działaniach służb specjalnych przy RPO. Są wśród nich byli politycy/urzędnicy poprzednich koalicji, bliscy więc środowiskom obecnej opozycji.

Protesty – dlaczego teraz, a wcześniej nie?

W zależności od wiedzy i zapatrywań politycznych, można działalność tych specjalistów oceniać krytycznie albo pozytywnie. Przyjmijmy jednak, że są to kryształowi państwowcy. To dlaczego nikt się nie dziwił, że po zmianie koalicji zostali odwołani? Dlaczego nie było protestów?

Analogicznie – dlaczego nikt nie słał oskarżeń pod adresem premierów poprzednich koalicji, gdy odwoływali ze stanowisk urzędników/polityków których zastali po przejęciu władzy? Bo było czymś naturalnym, że nowy szef rządu dobiera współpracowników wedle własnych potrzeb? Donald Tusk, Waldemar Pawlak, Leszek Miller czy Jarosław Kaczyński mogli, a prof. Wiącek nie może?

Idźmy dalej – poprzednik prof. Wiącka, prof. Adam Bodnar, czterokrotnie zmieniał swych zastępców. I jakoś nikt nie protestował, nie rzucał papierami, nie snuł oskarżeń. Prawdę mówiąc, mało kto na to zwrócił uwagę. To prof. Bodnarowi było wolno dobierać współpracowników, a prof. Wiąckowi nie wolno?

Przypadek Winstona Churchilla

Powtórzmy – dr Hannie Machińskiej nikt nie ujmuje zasług, mówi o nich z uznaniem prof. Marcin Wiącek. Lecz tak to już jest, że, redaktor naczelny, prezes, a nawet największy pracodawca, jakim jest naród, potrafią odwołać ze stanowiska nawet bardzo zasłużonych ludzi. Pomimo wielkich osiągnięć z czasów wojny, tuż po jej zakończeniu Winston Churchill wraz ze swoją partią przegrał wybory i utracił stanowisko premiera, co zresztą ciężko przeżył. Jednak większość Brytyjczyków uznała, że na powojenny okres lepiej będzie zatrudnić innego polityka. Jest więc chyba logicznym, że szef każdej mniejszej od państwa organizacji może wybierać współpracowników wedle swych oczekiwań?

Trudna współpracai praca RPO

Wejdźmy jeszcze do prakseologicznych szczegółów. W wywiadach prof. Wiącek nie ukrywał, że współpraca z dr Machińską nie należała do łatwych. Wedle tego co mówi, bywało, że o jej ważnych dla urzędu RPO działaniach dowiadywał się z mediów. Było i tak, że nie przyszła bez wytłumaczenia na umówione spotkanie. No to proszę sobie teraz wyobrazić redaktora naczelnego, prezesa firmy czy szefa partii który toleruje nieuzgodnione, ważne działania podejmowane w imieniu redakcji, firmy albo ugrupowania. Lub nie przychodzi na umówione spotkanie bez słowa uprzedzenia.

W różnych wypowiedziach padają sugestie, że prof. Marcin Wiącek, odwołując dr Hannę Machińską, „dogaduje się z PiS”. A pewna pani ekspert od spraw międzynarodowych, zwykle bardzo dociekliwa, pytała na portalu społecznościowym: „Czy ktoś wie, komu pomógł Wiącek?”. Jakoś tym razem nie wpadła na pomysł, aby chociaż zajrzeć na stronę RPO, w zakładkę „Aktualności”. A tam widać inicjatywy RPO w bardzo różnych kwestiach.

Lista spraw Rzecznika Praw Obywatelskich

Na przykład – mówiąc hasłowo – wiązania rąk sądom, odrzucenia „ustawy amnestyjnej”, praw kobiet (tu m.in. sprawa liceum lotniczego w Dęblinie), praw osób z niepełnosprawnościami, bezterminowości tymczasowego aresztowania, braku leków, praw osób z autyzmem, bezpieczeństwa pasażerek „taksówek na aplikację” – i wielu innych, z których część jest krytyczna czy niewygodna dla rządzących.

Warto też obejrzeć wywiad, jaki z prof. Wiąckiem przeprowadził dla „SuperBiznesu”, ekonomicznego dodatku do „SuperExpressu”, red. Hubert Biskupski, naczelny dodatku. Wywiad jest dostępny m.in. na Facebooku.

Na koniec spójrzmy w przyszłość. Teoretycznie załóżmy, że w następnej kadencji urząd RPO przypadnie komuś, kto odpowiada obecnym krytykom. Można oczekiwać, że jeśli ów nowy RPO zacznie odwoływać zastanych po prof. Wiącku zastępców, to pałający dziś fosforyzującym ogniem świętego oburzenia będą równie głośno protestować przeciwko takim samym decyzjom jego potencjalnego następcy. Bo dlaczego nie?

Najnowsze