-0.6 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

“Gorące” zawody

W czerwcu bezrobocie w Polsce wyniosło 4,9 proc. To najniższy poziom od czasów zmian ustrojowych przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Czerwcowe bezrobocie nikogo nie zaskoczyło. Po raz pierwszy od początku budowania gospodarki kapitalistycznej w naszym kraju, czyli od trzydziestu lat, spadło ono do poziomu poniżej 5 proc. Wyniosło dokładnie 4,9 proc. I podobnych danych spodziewamy się także w lipcu. Polskę czeka teraz spowolnienie gospodarki, właściwie już się ono zaczęło, co widać choćby po wskaźniku PMI, który pokazuje nastroje przedsiębiorców, po sprzedaży detalicznej, czy po produkcji przemysłowej. Jednak nadchodzący kryzys nie powinien wywrócić do góry nogami rynku pracy. Bezrobocie wzrośnie, ale relatywnie nieznacznie. Kryzys nie będzie moim zdaniem oznaczał, że znalezienie pracy stanie się wyzwaniem. Kryzys w odczuciu społecznym będzie polegał na tym, że spora część społeczeństwa zubożeje. Po raz pierwszy od prawie dziesięciu lat odczuje ona, że nie przybywa jej pieniędzy w domowym budżecie. Mało tego, tych pieniędzy realnie będzie mniej, bo wynagrodzenia będą, jak sądzę, rosły wolniej, niż inflacja. Tak, jak się to dzieje już od maja.

A zatem wszystko wskazuje na to, że w kryzysie w wielu obszarach ludzi do pracy dalej będzie brakować, a po kryzysie ten problem znowu okaże się jednym z większych wyzwań dla wielu przedsiębiorców. Ba w perspektywie lat 2026-2027 może to być jeden ze strukturalnych hamulców rozwoju.
No dobrze, to skoro brakuje i będzie brakować ludzi do pracy zastanówmy się nad tym, kto jest najbardziej poszukiwany? Jakie zawody są najbardziej „w cenie”?

Pierwsza grupa zawodów szczególnie atrakcyjnych to te, które związane są z szeroko rozumianą gospodarką opartą na wiedzy. To nic nowego, widzimy tę sytuację od lat. W ostatnim okresie popyt w tym zakresie tylko rośnie, do czego przyczyniła się choćby pandemia. Ważną grupę stanowią specjaliści IT. Ale w ramach tego pojęcia będziemy mieli całą rzeszę zawodów od programistów, przez specjalistów z dziedziny zabezpieczeń, po zajmujących się Big Data, czyli bardzo ogólnie i powierzchownie mówiąc zajmujących się zbiorami danych. Ale IT to pojęcie bardzo szerokie, można wymieniać i wymieniać różne specjalności. Szacuje się, że tego typu specjalistów brakuje w Polsce około 50 tysięcy.

Ale nie tylko „nowe technologie” są w cenie. W Polsce poszukuje się też wielu pracowników w bardziej tradycyjnych zawodach. Wciąż brakuje na przykład pielęgniarek, kierowców samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych (czyli w skrócie popularnych TIRów), a także operatorów robót ziemnych i spawaczy. Niedobór generalnie kadr medycznych to kłopot wielu ostatnich lat. I wynika to z różnych przyczyn. W przypadku pielęgniarek problemem jest wciąż relatywnie niskie wynagrodzenie, szczególnie w zestawieniu z tym, co wykształcona w Polsce pielęgniarka czy pielęgniarz mogą zarobić na zachodzie Europy, gdzie także jest deficyt specjalistów. W przypadku kierowców wciąż niewystarczająca podaż pracy wynika choćby z wysokich kosztów uzyskania odpowiednich uprawnień. Zresztą na jeszcze większy wzrost ilości ofert pracy dla kierowców także wpłynęła pandemia. Mówiąc kolokwialnie, ktoś musi na przykład rozwieść zamówione w internecie towary. Trzeba też wspomnieć o tym, że ten zawód wykonywało i wykonuje w Polsce sporo Ukraińców. A część z nich wróciła walczyć z rosyjskim najeźdźcą. Szacuje się, że w sumie brakuje obecnie w Polsce, nawet 100 tysięcy kierowców.  

Wielkim problemem jest też brak pracowników dla centrów logistycznych, np. magazynierów czy operatorów wózków widłowych. Obecna „panika cukrowa”, która nie ma wiele wspólnego z fundamentami rynku, zaczęła się właśnie od problemów logistycznych. W największej polskiej sieci detalicznej pojawiły się braki, przede wszystkim cukru, bo nie było go jak fizycznie dostarczyć. A nie było jak go dostarczyć, bo nie ma wystarczającej ilości pracowników w centrach logistycznych tej sieci. I to wywołało efekt kuli śnieżnej. Ludzie rzucili się do innych sklepów, cukru zabrakło, cena poszła horrendalnie w górę. W niektórych sklepach wynosi już 10 złotych za kilogram, tymczasem nie ma żadnych fundamentalnych przyczyn nawet do tego, żeby cukier kosztował obecnie 5 złotych za kilogram. Jak więc widać temat jest naprawdę poważny. Na koniec, patrząc z drugiej strony, parę słów na temat tego, kto ma największe problemy ze znalezieniem pracy. A zatem kto? Ekonomiści! To między innymi efekt wielkiej popularności tego typu kierunków studiów i z tym związanej nadpodaży specjalistów. Ale to też trzeba dobrze rozumieć. Analityków czy księgowych wciąż się poszukuje. Jeśli zdobędzie się zatem dodatkowe kwalifikacje, a mając podstawy wynikające z wykształcenia jest to łatwiejsze, to o pracę jest zdecydowanie łatwiej.

Marek Zuber

Akademia WSB

FMC27news