-0.6 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Przebudzona inteligencja

Sztuczna inteligencja, w zamyśle jej twórców, ma docelowo przewyższać ludzką, lecz na razie bardzo grzeszy lewicowymi przesądami żywionymi przez swoich autorów.

Na naszych oczach dokonuje się właśnie ogromna rewolucja związana z zastosowaniem na szeroką skalę tzw. generatywnej sztucznej inteligencji. Zaledwie w listopadzie ubiegłego roku kontrolowana przez Microsoft firma Open AI z San Francisco uruchomiła Chat GPT, czyli program umożliwiający konwersację z komputerem. Od tego czasu giganci technologiczni stanęli do wyścigu, który może wyznaczyć nową hierarchię w świecie technologii informatycznych. Prace nad sztuczną inteligencją trwały oczywiście już od wielu lat, ale dopiero teraz udało się udostępnić ją w formule dostępnej dosłownie dla każdego.

Panika w Google

Do tej pory sztuczna inteligencja świetnie analizowała dostarczane jej dane, lecz upowszechniająca się właśnie jej generatywna wersja idzie o krok dalej i potrafi już sama tworzyć nowe treści. Oznacza to, że nowe programy są w stanie samodzielnie formułować wypowiedzi w niemal każdej dziedzinie wiedzy. W ten właśnie sposób modna ostatnio aplikacja Historical Figures oferuje możliwość konwersacji z ok. 20 tys. słynnymi postaciami historycznymi, w tym z samym Adolfem Hitlerem czy też Napoleonem.

Przykład czatu z dyktatorem czy cesarzem może tworzyć mylne wrażenie, że oto do rąk ludzkości trafiła kolejna zabawka. W rzeczywistości nowa technologia ma szansę całkowicie zrewolucjonizować sposób, w jaki korzystamy z Internetu oraz wykonujemy pracę zawodową. O tym, że nie są to tylko gołosłowne zapowiedzi, świadczy najlepiej popłoch, jaki zapanował w firmie Alphabet. Mimo iż należąca do niej wyszukiwarka Google zapewnia jej wciąż ok. 93 proc. udziału w całym światowym rynku, władze spółki w gorączkowy sposób starają się dołączyć do wyścigu o skonstruowanie najbardziej zaawansowanego chatbota wykorzystującego sztuczną inteligencję. W trzy miesiące po tym, jak Microsoft przedstawił chatbota GPT, Google ogłosiło powstanie własnego o nazwie Bard. Gdy jednak w czasie jego prezentacji okazało się, że przedstawił błędne dane, wartość spółki na giełdzie momentalnie spadła aż o 100 mld dolarów.

Zbędne zawody

W przeciwieństwie do tradycyjnych wyszukiwarek, które zaledwie wynajdują dla nas rozmaite informacje, nowy rodzaj sztucznej inteligencji potrafi w ciągu zaledwie kilku sekund skonstruować dla nas gotowy artykuł na dowolnie wybrany temat, stworzyć pełen szczegółów obraz o zadanej treści czy też nawet napisać kod źródłowy. Google przyznał nawet niedawno, że działający w oparciu o sztuczną inteligencję chatbot znalazłby u niego pracę jako szeregowy programista, a w Amazonie testowano go do formułowania firmowej strategii. Wielu informatyków już dziś korzysta zresztą ze stworzonego przez Microsoft narzędzia GitHub Copilot, które jest w stanie napisać nawet bardzo skomplikowany kod.

Pojawienie się nowego rodzaju chatbotów to zatem coś znacznie więcej niż zdobycie przez Facebooka czy TikToka liczonego w miliardach grona użytkowników. Sztuczna inteligencja może sprawić, że setki milionów osób odpowiedzialnych za tworzenie tekstów, obrazów czy programów może w najbliższych latach być zmuszona znaleźć dla siebie nowe zajęcie, a produktywność światowej gospodarki osiągnie nowe szczyty.

Władza nad umysłami

Wbrew pozorom największych obaw w związku z takim obrotem spraw nie należy jednak wiązać z wizją uczynienia ludzkiej pracy zbędną. Nowe technologie zawsze pozwalają ludzkości znaleźć nowe rodzaje zawodów i specjalizacji, wyręczając nas ze żmudnych i uciążliwych czynności. Prawdziwy lęk może za to wywoływać wizja ogromnej władzy nad ludzkimi umysłami, jaką uzyskają administratorzy generatywnej sztucznej inteligencji.

Do tej pory zakrojone na szeroką skalę manipulacje Big Techu sprowadzały się do stałego i dobrze znanego repertuaru, w skład którego wchodziło m.in. blokowanie kont, usuwanie treści czy też pomijanie w algorytmach. Wraz z wprowadzoną do chatbotów i wyszukiwarek sztuczną inteligencją kontrola nad ludzkimi umysłami wkroczy na zupełnie nowy poziom. Tworząc gotowe treści i wyręczając coraz bardziej szerokie masy z myślenia, nowa technologia zapewni jej twórcom najbardziej doskonałe narzędzie modelowania zbiorowej wyobraźni.

O tym, jak bardzo niebezpieczna dla ludzkości może być sztuczna inteligencja mówił niedawno na konferencji World Government Summit w Dubaju Elon Musk, który jeszcze pięć lat temu posiadał udziały w firmie OpenAI. Multimiliarder przekonywał zgromadzonych tam globalistów, że nowa technologia powinna być uregulowana dokładnie tak samo, jak rynek samochodów, samolotów czy też leków, a tymczasem wielkie firmy technologiczne nie napotykają dziś niemal żadnych ograniczeń.

Musk dobrze wie, jakie są możliwości sztucznej inteligencji z własnego doświadczenia, gdyż inwestował w jej rozwój już od lat. Od lat głosi przekonanie, że ludzkość jest swego rodzaju „biologicznym programem startowym” dla sztucznej inteligencji oraz że ludzie ze swoim nieskomplikowanym językiem będą za jakiś czas postrzegani przez nią jak obecnie wydające piski wieloryby przez człowieka. Taki scenariusz oczywiście jeszcze się nie zrealizował, ale przyglądając się dotychczasowemu rozwojowi najgłośniejszej technologii ostatnich lat, łatwo zaobserwować pewne bardzo niepokojące tendencje.

Wykrywacz teorii spiskowych

Jedna z nich dotyczy wykorzystania sztucznej inteligencji do walki z tzw. dezinformacją i kontrowersyjnymi treściami. Big Tech wytrenował ją w ciągu ostatnich lat do tego, aby automatycznie blokowała m.in. posty w mediach społecznościowych. Należący do Microsoftu ChatGPT potrafi już natomiast wykrywać nie tylko nonsens, ale także treści zawierając teorie spiskowe, rasizm czy seksizm w dowolnym języku.

Jak nietrudno się domyślić, kryteria oceny tego, co jest teorią spiskową, przejawem rasizmu czy seksizmu są dla pracowników Microsoftu, czy Google zupełnie inne od tych zdroworozsądkowych. Skrajnie lewicowe poglądy Chatu GPT to wcale nie subiektywna ocena użytkowników, lecz fakt, który potwierdzili już nawet naukowcy. Trzech niemieckich badaczy opublikowało w styczniu artykuł, z którego wynika, że poglądy sztucznej inteligencji firmy Open AI można zaklasyfikować jako lewicowo-liberalne. Sztuczna inteligencja opowiada się m.in. za aborcją, przymusowym ograniczaniem lotów czy też genderową teorią płci, a w testach wyborczych jej odpowiedzi klasyfikują ją najczęściej jako zwolennika zielonych ugrupowań.

Lewicowy światopogląd to oczywiście nie efekt nadinteligencji, lecz świadomych zabiegów całych zespołów programistów, którzy wciąż dostosowują chatboty do nadawania na tych samych ideowych falach co globalistyczni inwestorzy. Sztuczna inteligencja jest twórcza, ale jedynie w ściśle wyznaczonym jej obszarze – poza nim jej refleksyjność i krytyczność są równie ograniczone co w przypadku szeregowego reprezentanta woke culture.

Zideologizowany chatbot w szkole

O tym, jak wielkie jest to zagrożenie, świadczy chociażby fakt, że działające w oparciu o sztuczną inteligencję chatboty już od dłuższego czasu biorą szturmem cały system edukacji: pomagają uczyć, oceniać prace, a nawet prowadzą rekrutację. Narastające braki kadrowe będą sprzyjały upowszechnieniu tego typu narzędzi edukacyjnych także w Polsce, co oznacza, że skrajne globalistyczne środowiska mogą uzyskać jako dostawcy usługi znaczący wpływ na zawartość nauczanych treści.

Chat GPT pobił niedawno absolutny rekord, zdobywając 100 milionów użytkowników w ciągu zaledwie 64 dni od uruchomienia. TikTokowi ta sama sztuka zajęła dziewięć miesięcy. Za rok chatboty korzystające ze sztucznej inteligencji będą już zapewne dominować całą sferę Internetu, kształtując zbiorową wyobraźnię i świadomość ludzkości. Nawet jeśli informacje będzie można wciąż pozyskiwać z bardziej rzetelnych i nieuprzedzonych źródeł na korzyść nowej technologii zadziała ogromna wygoda korzystania z niej.

W ręce Big Techu trafia tym samym nowe, skrajnie niebezpieczne narzędzie kontroli, za którym stoi autorytet genialnej technologii dokonującej rzekomo obiektywnej oceny faktów. Jeśli sztuczna inteligencja poprawnie pisze kody i rozbudowane eseje literackie w ciągu kilku sekund to czy mogłaby się mylić w kwestii globalnego ocieplenia, transgenderyzmu albo agendy zrównoważonego rozwoju?

Upowszechnienie się generatywnej sztucznej inteligencji w różnych gałęziach gospodarki to także ogromne ryzyko narzucania przy tej okazji przez Big Tech swojego ideologicznego skrzywienia w kolejnych obszarach naszego życia. Jeśli nowa technologia będzie za nas pisać teksty reklamowe, doradzać klientom czy też wspomagać pracę naukową to będzie to czyniła, przemycając skrajnie lewicowe uprzedzenia swoich twórców. O ile szybko nie znajdzie się więc nowy Elon Musk, który wzorem przejęcia Twittera nie skonstruuje bardziej umiarkowanej światopoglądowo sztucznej inteligencji, jesteśmy wręcz skazani na nową ofensywę radykalizmu korzystającego z tak wyrafinowanych środków, jak jeszcze nigdy dotąd.

FMC27news