10.1 C
Warszawa
poniedziałek, 7 października 2024

Bez znieczulania – Pech Kaczyńskiego

Mord na Pawle Adamowiczu zwiększył szanse opozycji na zwycięstwo w jesiennych wyborach parlamentarnych.

 „Jak ktoś ma pecha, to w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie” – głosi ludowe porzekadło. Ponieważ przysłowia są mądrością narodów, to politycy PiS powinni bacznie uważać w drewnianych świątyniach na głowy. Po serii afer różnego rodzaju, PiS musi dziś zmierzyć się z oskarżeniami o moralną odpowiedzialność za mord na prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu. I chociaż trudno tutaj mówić o jakichś dowodach, to narracja opozycyjnych mediów jest prosta jak konstrukcja cepa: PiS zasiał nienawiść, a mord na Adamowiczu to jego plon. Im bardziej politycy PiS się szarpią i protestują, tym bardziej przebija się narracja, że mają coś na sumieniu. Tuż po zamordowaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza „Gazeta Wyborcza” zleciła sondaż Kantar Millward Brown. Wiadomo, że w Polsce sondaże służą bardziej kreowaniu polityki niż mierzeniu nastrojów społeczeństwa. Nie inaczej było tym razem. PiS wciąż jest na czele w tym sondażu – ale zaledwie z 30 proc. poparcia (oznacza to, że w niecały tydzień stracił prawie 10 pkt. procentowych). Na drugim miejscu jest Koalicja Obywatelska (czyli Platforma i to, co zostało z Nowoczesnej), na trzecim zaś nieistniejąca partia Roberta Biedronia z poparciem 8 proc. Kukiz’15 i PSL mają w tym badaniu po 5 proc. poparcia, SLD 3 proc., a partia Razem 2 proc. Koalicji Wolności razem z Narodowcami i Grzegorzem Braunem – nie ma w zestawieniu (no bo jeszcze dostaliby jakieś głosy i byłby problem).

Niezależnie od nikłej wiarygodności sondażu robionego w 2 i 3 dniu po śmierci Adamowicza, tendencje pokazuje on prawidłową. Nie ulega wątpliwości, że będący od wyborów samorządowych w defensywie PiS ma kolejny problem. Opozycji (a bardziej opozycyjnym mediom) udało się zmusić PiS do tłumaczenia się z ataków na Adamowicza w mediach publicznych. Dodatkowo prezes PiS Jarosław Kaczyński nie wytrzymał festiwalu pośmiertnego idealizowania Adamowicza i nie przyszedł (rzekomo spóźnił się) na uczczenie jego pamięci w Sejmie. Był to ewidentny błąd, bo jeszcze mocniej pozwolił mediom skupić się na kłopotach wizerunkowych PiS. O ile optymiści związani z obecną władzą przed mordem szacowali szanse PiS na pozostanie przy władzy na ok. 50 proc. (wygrana wyborcza nie musi bowiem oznaczać, że PiS będzie w stanie utworzyć rząd), teraz obniżają prognozy. PiS przypomina boksera, który zaliczył kolejne liczenia i chociaż do końca walki jeszcze daleko, to widać, że zawodnik jest coraz bardziej zmęczony i coraz mniej wierzy w zwycięstwo. Jakkolwiek bezdusznie i okrutnie to nie zabrzmi w świetle mordu, który miał miejsce.

Z punktu widzenia chłodnej analizy politycznej wniosek jest tylko jeden: skorzysta na nim opozycja skupiona wokół Platformy Obywatelskiej. „Cud” zwycięstwa wyborczego w roku 2015, które dały mu samodzielne rządy, PiS zawdzięcza „Gazecie Wyborczej”, która na finiszu udzieliła ogromnego poparcia Razem, wyrzucając niechcący z Sejmu postkomunistów z SLD. Teraz raczej wszyscy z opozycji będą grali na odsunięcie PiS od władzy. Plotki korytarzowe z Sejmu głoszą, że za partią Roberta Biedronia i jej promocją stoi tak naprawdę PiS (na pewno wspiera ją nagłaśnianiem w mediach publicznych). To jednak za mało, aby mieć realne szanse na utrzymanie się przy władzy. Teraz zaś doszedł kolejny problem: przekonanie społeczeństwa, że władza nie ma nic wspólnego, przede wszystkim moralnie, z mordem na Adamowiczu. Będzie to bardzo trudne. Jarosław Kaczyński ma zapewne do rozegrania ostatnią wielką batalię wyborczą w swojej karierze. Na razie nie widać, aby miał pomysł jak ją wygrać.

FMC27news