0.5 C
Warszawa
czwartek, 21 listopada 2024

Pralka Putina

Ukradzione w ojczyźnie pieniądze, rosyjska elita prała w Europie.

W skandal zamieszany jest książę Karol, następca brytyjskiego tronu.

Dla skorumpowanych rosyjskich polityków i biznesmenów kradzież pieniędzy nie jest wielkim problemem. Ten zaczyna się dopiero wtedy, gdy ukradzione pieniądze próbuje się przesłać na zachód, tak aby uniknąć oskarżeń o tzw. „pranie pieniędzy”. Pod tym uroczym zwrotem kryje się operacja polegająca na dokonywaniu takich transakcji, które pozwalają zgubić ślad pochodzenia pieniędzy. Termin „pranie pieniędzy” powstał bowiem w USA w latach 20. XX wieku, gdy mafia zakładała pralnie, wykazując w nich ogromne dochody, tak naprawdę pochodzące z procederu szmuglu nielegalnego wówczas alkoholu. Zmieniają się przestępstwa, ale proces czyszczenia gotówki wciąż pozostaje podobny. Według brytyjskich mediów (państwowej BBC i dziennika Guardian) śledczy odkryli właśnie taką europejską „pralkę pieniędzy” z rosyjskich przestępstw. Wstępnie oszacowano, że Rosję opuściło ponad 4,6 mld USD, czyli ponad 18 mld zł (to mniej więcej tyle ile rocznie kosztuje polski program 500 plus). Dokonano tego przy pomocy siatki fikcyjnych spółek i litewskiego banku. Największą sensacją jest zaś fakt, że w aferę zamieszany jest następca brytyjskiego tronu książę Walii Karol, którego fundacja charytatywna została obdarowana 202 tys. dolarów (ponad 800 tys. zł). Dziennikarze uważają, że w ten sposób czyszczono pieniądze z największych afer czasów ostatniej prezydentury Władimira Putina. Dokumenty, które otrzymali dziennikarze, uważane są za jeden z największych wycieków tajnych operacji finansowych w historii. Dziennikarze asekurują się w publikacji, że nie ma dowodów na to, że odbiorcy pieniędzy byli świadomi otrzymywania środków pochodzących z przestępstw. Legalne i nielegalne pieniądze bowiem tak skutecznie wymieszano, że wyśledzenie ich pochodzenia, podczas rutynowych kontroli, stało się praktycznie niemożliwe. W efekcie trefna gotówka została zupełnie legalnie wydana na prywatne odrzutowce, zbudowane na zamówienie jachty, luksusowe nieruchomości, wakacje, bilety na ważne mecze, no i na opłaty w najlepszych angielskich szkołach prywatnych. „To była rura, przez którą dochody z kleptokracji płynęły z Rosji na zachód” – powiedział Bill Browder, działacz organizacji antykorupcyjnych.

Okruchy zbrodni
Jednym z ważniejszych wątków śledztwa jest sprawa wyprania ok. 230 mln USD skradzionymi z moskiewskiego urzędu skarbowego przez gang, który przejął kontrolę nad spółkami zależnymi funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital. To głośne przestępstwo ujawnił w 2008 r. rosyjski prawnik Sergiej Magnitski. Polegało ono na wystawianiu fałszywych żądań zapłaty rzekomo zaległych podatków, po to, aby otrzymane w ten sposób pieniądze pracownicy rosyjskiego fiskusa mogli potraktować jako dodatek do pensji. Za swoją odwagę zapłacił życiem, bo został bezpodstawnie aresztowany i zamordowany w więzieniu w 2009 r. Ten głośny mord sprawił, że na Rosję nałożono sankcje. Teraz wiadomo także w jaki sposób ukradzione wówczas pieniądze trafi ły na zachód. Najważniejszą postacią afery, która wstrząsnęła brytyjską opinią publiczną, jest Ruben Vardanyan. Vardanyan to rosyjski oligarcha pochodzenia ormiańskiego (99 na liście najbogatszych Rosjan magazynu Forbes), w przeszłości kierujący moskiewskim bankiem inwestycyjnym Troika Dialog. Mechanizm operacji okazał się być logistycznym majstersztykiem. Za pomocą gigantycznej siatki, tworzonej z zagranicznych spółek, pieniądze z oszustw spokojnie transferowano z Rosji na Zachód. Wspomniany Vardanyan zarzeka się, że nie był zaangażowany w rutynowe operacje Troika Dialog. Dziennikarskie śledztwo brytyjskich mediów pokazuje, że nawet wierząc w wersję Rosjanina, to pod jego nosem miały miejsce naprawdę „imponujące” kombinacje. Z dokumentów ujawnionych przez dziennikarzy wynika bowiem proceder, który polegał na przepływie przez sieć spółek pieniędzy bez wyjaśnienia ich pochodzenia.

Pracownicy Troiki pomogli na przykład zorganizować transfer 70 milionów dolarów do jednego z najlepszych przyjaciół Putina, Siergieja Roldugina. Roldugin to wiolonczelista, który jest ojcem chrzestnym najstarszej córki Putina. Został zdemaskowany w słynnej aferze dokumentów z Panamy. Sugerowano wówczas, że jest „słupem” rosyjskiego prezydenta i przechowuje dla niego pieniądze. Jednak kwoty ujawnione teraz są znacznie większe. Vardanyan przyznał, że słyszał o Rolduginie, ale powiedział: „Nie robiłem z nim żadnych interesów osobiście. Dlaczego otrzymał pieniądze od firm Troika Dialog? Nic o tym nie wiem”. Co jednak ma wspólnego z operacją wytransferowania z Rosji miliardów brytyjski następca tronu? Okazuje się, że pieniądze z siatki trafiały m.in. do jego fundacji charytatywnej, która za cel obrała sobie renowację posiadłości Dumfries House w Ayrshire. Darowizny, jak powiedział Vardanyan, miały na celu „zachowanie dziedzictwa architektonicznego w Anglii”. Pieniądze zostały przeznaczone na ratowanie Dumfries House, okazałego domu w Ayrshire z bezcenną kolekcją mebli. W 2007 r. rezydencja i jej kolekcja miały zostać sprzedane na aukcji prywatnym nabywcom. Następca tronu pośpieszył jednak na ratunek, zbierając 45 milionów funtów (ponad 200 mln zł) z ogromną szybkością, aby uratować dziedzictwo narodu przed dostaniem się w niepowołane ręce. Książę Karol przy okazji tej transakcji stracił płynność. Ale od czego są rosyjscy przyjaciele? Vardanyan zebrał kolejne 1,5 miliona funtów (ok. 7 mln zł) od grupy rosyjskich biznesmenów, a książę podziękował im wykwintną kolacją w 2014 roku.

Jak to działało?
W skład wspomnianej siatki wchodziło ponad 70 spółek. Razem dokonały one ok. 1,3 miliona transakcji. Na ich ślad trafiło europejskie zrzeszenie dziennikarzy śledczych OCCRP (Organised Crime and Corruption Reporting Project). Z materiałów ujawnionych przez „Guardiana” i BBC wynika, że w okresie od 2009 do 2011 roku fundację charytatywną księcia Karola zasiliły trzy transze. Było to 100 tys. dolarów w 2009 roku, 41 tys. w 2010 i 61 tys. w roku 2011. Dało to łącznie 202 tys. dolarów. Przelewy wychodziły z banku Ukio Bancas (zamkniętego w 2013 roku), zlokalizowanego na Litwie. Wpłacającym była natomiast wchodząca w skład siatki podejrzanych firm Quantus Division Ltd. Cała operacja wytransferowania pieniędzy z Rosji miała być natomiast nadzorowana z Moskwy – właśnie przez bank inwestycyjny Troika Dialog, któremu szefował wówczas Vardanyan. Już po wybuchu skandalu Vardanyan oświadczył, że sam był jednym z klientów banku i to właśnie z jego prywatnych środków pochodziły dotacje na fundację księcia Karola. Rosyjski oligarcha i członek brytyjskiej rodziny królewskiej mieli poznać się ok. 9 lat temu. Wśród przestępczych pieniędzy na zachód powędrowały tą drogą 37 mln USD (ok. 150 mln zł) pochodzących z przestępczej zmowy cen paliw na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Kolejne 17 mln USD pochodziło od biznesmena, który pomagał rosyjskim firmom uniknąć podatków i wysłać pieniądze za granicę. Jeden z głównych akcjonariuszy Trojki Dialog, biznesmen Walentin Zawadnikow, najwyraźniej wykorzystał 70 mln euro (ok. 300 mln zł) z kont sieciowych Troiki, aby wyposażyć i zwodować dwa luksusowe jachty motorowe – Celestial Hope i Quinta Essentia. Firmy Troiki pożyczyły też ok. 15 mln euro teściowej ówczesnego gubernatora Samary. Kobieta miała wówczas 80 lat i nie miała widocznych środków na spłatę takiej pożyczki. Pieniądze zostały wykorzystane na zakup ziemi i budowę domu wakacyjnego w Hiszpanii, na północ od Barcelony. W maju 2011 r. 100 tys. funtów (ok. 600 tys. zł) trafiło do Rolls-Royce Motor Cars London, najwyraźniej w imieniu rosyjskiego biznesmena. Gdyby sprzedający sprawdzili, kto chciał nabyć ich ekskluzywne auto, to znaleźliby w internecie artykuły opisujące go jako byłego agenta rosyjskiej służby bezpieczeństwa FSB. Przedstawiciele tego sprzedawcy aut Rolls-Royce publicznie pokajali się za brak zainteresowania pochodzeniem pieniędzy klienta. Na Zachodzie przy dużych transakcjach należy to bowiem do obowiązków sprzedającego.

Ukryty sens transakcji
Między 2005 i 2011 rokiem do siatki kontrolowanej przez Troika Dialog wpłynęło ponad 4 mld dolarów. W ostatecznym rozrachunku z siatki wyszło 4,6 mld dolarów. Ogromna liczba firm (ponad 70) służyła do ukrywania kierunków transakcji. Klientami byli m.in. przedstawiciele rosyjskiego establishmentu. Pieniądze, które w ten sposób transferowali na Zachód, wykorzystywano następnie do zakupu luksusowych dóbr, dzieł sztuki czy posiadłości (m.in. w Wielkiej Brytanii). Co ciekawe – Vardanyan i jego partnerzy biznesowi zarobili miliard dolarów w 2011 roku, odsprzedając bank inwestycyjny, należącemu do państwa rosyjskiemu Sberbankowi. Niemniej przedstawiciel Sberbanku oświadczył, że bank ten nie uczestniczył w transakcjach ujawnionych w toku śledztwa. Jak wyjaśnili dziennikarze BBC zastanawiającym był fakt, że spółki w siatce dokonywały płatności i otrzymywały należności np. za usługi i dobra, które w praktyce nie miały sensu. Wynikało to z faktu, że odbiorcami były firmy, które nie posiadały biur, pracowników ani faktycznych obrotów. Dziennikarze odkryli też, że niektóre z firm, między którymi dokonywano transakcji, były powiązane z głośnymi aferami. Wśród nich przekręt podatkowy w Rosji na 230 mln dolarów, który w 2008 roku wykrył prawnik Sergei Magnitsky (zamordowany w więzieniu w 2009 roku). BBC w swoim materiale podkreśliło jednak, że nie znalazło żadnych dowodów, by sam Vardanyan był zamieszany w jakąkolwiek nielegalną działalność. Aczkolwiek, bądźmy szczerzy, to asekuracja przed procesami. Bo w niewinność i niewiedzę biznesmena tak trudno uwierzyć, jak w zaprzeczanie 4-latka, który ma umorusaną czekoladą twarz, że nie wie gdzie podziały się schowane w lodówce słodycze.

FMC27news