0.3 C
Warszawa
czwartek, 26 grudnia 2024

Ile kosztuje wychowanie dzieci?

Dzieci to luksus?

Czy można się dziwić, że w Polsce do tej pory była zapaść demograficzna, skoro polityka fiskalna prowadzona po 1989 r. uznawała posiadanie dzieci za luksus, od którego trzeba płacić podatki?

O 370 tys. zł do 400 tys. zł – tyle kosztuje wychowanie dwójki dzieci do 18 roku życia według raportu Centrum Adama Smitha (CAS). Koszt wychowania jedynaka waha się od 200 tys. zł do 225 tys. zł. W porównaniu do 2018 r. koszty wzrosły ponad 5 proc. z przedziału 350–385 tys. zł dla dwójki i 190 tys. zł do 210 tys. zł dla jedynaków. Dopiero od 3 lat rodziny otrzymywały częściowy zwrot ponoszonych nakładów w ramach programu 500 plus. Od tego roku, gdy objęte zostanie nim również pierwsze dziecko, będziemy mieć do czynienia z powszechnym zwrotem nakładów ponoszonych przez rodziców (108 tys. zł na dziecko w ciągu 18 lat). Tak naprawdę do tej pory mieliśmy do czynienia z antyrodzinną polityką, ponieważ państwo opodatkowuje w Polsce podatkiem VAT, czyli od towaru i usług (popularnie zwanym podatkiem od konsumpcji) wszystkie produkty dla dzieci. Według wyliczeń ekspertów CAS państwo zarabia na opodatkowaniu produktów dla dzieci ok. 10,5 mld zł rocznie. Tak więc pierwszy program 500 plus „na pniu” w połowie był finansowany przez samych rodziców. „Rodzina 500 plus w 50 proc. jest sfinansowana z podatku VAT pobranego od wydatków rodzin na wychowanie dzieci. Dodatkowo oczywiście rodzice płacą podatek VAT, finansując swoje własne utrzymanie i gdyby uwzględnić ten koszt, to okazać by się mogło, że VAT płacony przez rodziny w związku z wydatkami na utrzymanie wszystkich domowników pochłania całość środków otrzymanych z 500 plus” – komentuje Kamil Kajetanowicz, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Bynajmniej nie jest to reguła. W Wielkiej Brytanii produkty dla dzieci opodatkowane są zerową stawką VAT, a w Luksemburgu wynosi ona tylko 3 proc. Czy można się dziwić, że w Polsce do tej pory była zapaść demograficzna, skoro polityka fiskalna prowadzona po 1989 r. uznawała posiadanie dzieci za luksus, od którego trzeba płacić podatki?

Dobrze, ale mało
Pierwszy program „500 plus” z 2015 r. (na drugie dziecko, chyba, że spełniało się restrykcyjne kryteria dochodowe) nie zrobił również żadnego przełomu w spadającej liczbie urodzeń. Rzeczywiście tuż po wprowadzeniu programu, miał miejsce mały baby boom (ok. 30 tys. urodzin więcej), lecz dotyczył on kobiet, które już miały dzieci. Liczba rodzących pierwsze dziecko, jak spadała, tak spada. W Polsce na kobietę w wieku rozrodczym przypada 1,44–1,45 dziecka. Aby liczba Polaków się nie zmniejszała (tzw. zastępowalność pokoleń), ten wskaźnik musi wynosić minimum 2,05–2,1. Zapewne również program powszechnego 500 plus nie spowoduje baby boom. Wciąż bowiem mówimy o sytuacji, w której rodzice muszą liczyć się z wydatkami na dwójkę dzieci na poziomie 400 tys. zł, a zwrot z podatków, który otrzymają, będzie wynosił ok. 216 tys. zł. O prawdziwym przełomie w polityce prorodzinnej będziemy mogli mówić wtedy, gdy posiadanie dzieci w Polsce będzie oznaczało realne przywileje. Autorzy raportu podkreślają też, że koszty życia w Polsce w latach 2015–2018 zwiększyły się aż o 61 proc. To, że na decyzję o posiadaniu większej liczby dzieci wpływa przede wszystkim sytuacja materialna rodziny, łatwo udowodnić. Ponad 3 proc. dzieci, które rodzą się w Wielkiej Brytanii, to Polacy. Na jedną statystyczną Polkę (według brytyjskiego urzędu statystycznego) przypada aż 3,3 dziecka. W Polsce – 1,4. „500 plus jest mimo wszystko największą do tej pory w Polsce powszechną sensu stricto obniżką opodatkowania rodzin od 1989 roku i po prostu zryczałtowanym zwrotem podatku” – komentuje Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

Kasa to nie wszystko
Program 500 plus sprawił, że Polska awansowała do czołówki krajów UE wydających pieniądze na politykę prorodzinną. W relacji do średnich zarobków pomoc na dziecko sytuuje Polskę na 4 miejscu. Najciekawsze, że jest silniejszy niż ekonomiczny czynnik, decydujący o chęci posiadania dzieci – wiara katolicka. Zależność jest prosta: im bardziej wierzący, tym więcej mają dzieci. Tłumaczone jest to tym, że chrześcijaństwo sprawia, że ludzie myślą w innych kategoriach niż tylko komfort życia. Nie da się ukryć, że posiadanie dzieci to obowiązki i koniec szaleństw młodości. Firma konsultingowa PwC, która w 2017 r. przeanalizowała politykę prorodzinną w Europie, zwróciła uwagę, że bezpośrednie transfery pieniężne dla rodzin nie są wystarczającą zachętą do posiadania większej liczby dzieci. „Kraje, które odnoszą największe sukcesy w zakresie polityki prorodzinnej, takie jak Francja, Wielka Brytania, Szwecja czy Dania, wprowadziły trwałe, bo rozpisane na lata rozwiązania systemowe, bazujące na realnych oczekiwaniach rodziców, budując w ten sposób zaufanie do państwa, które jest kluczowym czynnikiem skuteczności prowadzonych działań” – komentowała Joanna Narkiewicz-Tarłowska, dyrektor w dziale prawno-podatkowym PwC. Barierą jest też bowiem obawa kobiet przed wypadnięciem z rynku pracy.

„Dane zebrane w opracowaniu wskazują, że 30 proc. Polek rezygnuje z posiadania dzieci z obawy przed potencjalnym konfliktem dom–praca. Polska znajduje się w ogonie państw stosujących elastyczne formy zatrudnienia” – podsumowali autorzy wspomnianego raportu PwC. Badania pokazują, że 500 plus i jego rozszerzenie w bieżącym roku są krokiem we właściwym kierunku, jeżeli chodzi o zwiększenie dzietności w Polsce. „Posiadanie dzieci jest olbrzymim obciążeniem finansowym dla rodziców i dlatego program 500 plus ma nie tylko znaczenie finansowe, lecz także psychologiczne. Dzięki niemu rodzice mogą mieć poczucie, że nie są z tym obciążeniem pozostawieni sami sobie, że rząd stara się ich wspierać” – komentuje dr Tomasz Baran, pracownik naukowy Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. „Z dotychczasowych badań Centrum im. Adama Smitha wynika, że najlepszą polityką rodzinną jest powszechnie dostępna i dobrze płatna praca. Polityka rodzinna może być realizowana równie skutecznie w Polsce poprzez redukcję opodatkowania pracy rodzin oraz ich konsumpcji, a dzięki zaoszczędzonym pieniądzom i czasie na administrację jeszcze bardziej efektywna” – podsumował Andrzej Sadowski. Państwo musi przekonać ludzi, że sobie poradzą. 86 proc. pytanych stwierdza, że gdyby znało dokładnie koszty wychowania dzieci, i tak by się na nie zdecydowało. Przeciwnego zdania jest tylko 7 proc. Rolą państwa jest więc stworzenie takiego środowiska, w którym ludzie odważą się ryzykować. Spadek narodzin dzieci, jaki obserwujemy od kilkudziesięciu lat, jest bezpośrednio związany z kulturą egoizmu, jaka wykształciła się w zachodnich społeczeństwach pod wpływem upowszechnienia systemów emerytalnych. Kiedyś duże rodziny działały jak małe towarzystwa ubezpieczeniowe. Rodzice chcieli mieć dużo dzieci, bo ich śmiertelność była duża, a tylko posiadanie rodziny było gwarancją dla większości, że będą mogli godnie przeżyć starość. Ułuda, że wypłata emerytur zastąpi rodzinne wartości, okazała się jednym z bardziej kosztownych błędów zachodniej cywilizacji.

FMC27news