Co zyskają użytkownicy?
Rząd PiS obiecuje powszechny dostęp do sieci 5G do 2023 roku.
Prawo i Sprawiedliwość zobowiązało się wprowadzić powszechny dostęp do sieci standardu 5G do 2023 roku. Kontrolę nad infrastrukturą ma sprawować polska firma. Co więcej, do każdego budynku w Polsce ma zostać doprowadzony światłowód, a do końca roku sieć szerokopasmowa ma działać we wszystkich szkołach w Polsce. Na razie sieć 5G jest testowana w Warszawie. Odpowiada za nią Orange Polska i Ericsson, które uruchomiły dziewięć stacji bazowych na Ochocie i Powiślu. Co zyskają na tej rewolucji użytkownicy Internetu i na jakie dofinansowanie mogą liczyć gminy?
Szybka zmiana
W ubiegłym tygodniu Prawo i Sprawiedliwość opublikowało swój 230-stronicowy program wyborczy „Polski model państwa dobrobytu”. Wśród planów na najbliższe lata pojawiły się te dotyczące Internetu w Polsce.
– W najbliższych latach skoncentrujemy się również na rozwoju sieci 5G, która umożliwi kilkadziesiąt razy szybszą transmisję danych na urządzeniach mobilnych. Wdrożenie tej technologii to przede wszystkim możliwość podłączenia do sieci coraz inteligentniejszych sprzętów codziennego użytku. Dzięki tysiącom czujników miasta będą mogły bardziej racjonalnie zarządzać infrastrukturą i wydatkować środki na rzeczywiste potrzeby. (…) Zakładamy, że już w 2020 roku w dwóch miastach w Polsce, a do końca 2023 roku w większości miast będzie działać sieć 5G. Z uwagi na fundamentalne znaczenie sieci 5G dla bezpieczeństwa informatycznego państwa doprowadzimy do sytuacji, w której kontrolę nad siecią będzie pełniła polska firma. Na tym etapie nie przesądzamy, jaka to będzie firma – czytamy w dokumencie. Podobne deklaracje składał jeszcze w wakacje premier Mateusz Morawiecki. Szanse na realizację postulatu dot. sieci 5G w dwóch miastach są spore. Już dziś trwają testy 5G w Warszawie. Na razie nie wiadomo, które miasto byłoby drugim.
– Realizujemy największy w UE (i przez Komisję Europejską uznany za najlepszy) program budowy sieci szerokopasmowej. W efekcie już realizowanych inwestycji (o wartości ponad 6 mld złotych) 2 mln gospodarstw, głównie z terenów wiejskich i małych miast, uzyska dostęp do szybkiego Internetu. Kolejny milion jest przyłączanych w ramach inwestycji własnych operatorów telekomunikacyjnych. Naszym zadaniem jest doprowadzenie światłowodu do każdego budynku w Polsce. Dzięki utworzeniu Funduszu Szerokopasmowego możliwe będzie np. dofinansowanie budowy i rozwoju sieci telekomunikacyjnych. To podstawa tworzenia infrastruktury przyszłości i nowoczesnej gospodarki – czytamy w programie. Co więcej, rząd obiecuje sporą pomoc samorządom w upowszechnieniu publicznego dostępu do szybkiego Internetu. Obecnie tylko 405 gmin w Polsce ma tzw. hotspoty (punkty umożliwiające bezpłatny dostęp do Internetu). Często ulokowane są np. w domach kultury, dworcach, bibliotekach czy parkach. PiS zamierza przeznaczyć 120 mln złotych na dofinansowanie rozwoju takich punktów. Według szacunków partii za tę kwotę powstanie 19 tys. nowych hotspotów.
Najdroższą obietnicą i największym wyzwaniem może okazać się deklaracja dot. doprowadzenia światłowodów do wszystkich szkół i domów w Polsce. Obecnie niewielu dostawców podejmuje się doprowadzania instalacji nawet do klientów indywidualnych, o ile obiekty nie znajdują się w pobliżu stacji przesyłowych. Szerokopasmowy Internet we wszystkich szkołach w Polsce ma być dostępny już do końca przyszłego roku. Środki na tę inwestycję mają pochodzić z programu Otwartej Sieci Edukacyjnej. Koszt tego programu to według szacunków rządu 320 złotych na wdrożenie i 1,3 mld złotych kosztów funkcjonowania w perspektywie 10 lat (z czego 600 mln złotych w ciągu 4 pierwszych lat). Oprócz szkół do sieci światłowodowej mają zostać podłączone również wszystkie Gminne Ośrodki Kultury. Do ośrodków mają też trafi ć nowe komputery i tablety. Dla chętnych mają być prowadzone szkolenia z kompetencji cyfrowych. Do światłowodów mają zostać podłączone też wszystkie Ochotnicze Straże Pożarne w Polsce. Nie wiadomo jednak, jakie będą koszty tych przedsięwzięć.
5G wchodzi do stolicy
We wrześniu testy infrastruktury 5G rozpoczęły się w Warszawie. Odpowiada za nie Orange, a partnerami Francuzów są Szwedzi z Ericssona. Na razie w testach biorą udział jednak tylko dwie dzielnice – Ochota i Powiśle. Na Ochocie uruchomiono osiem, a na Powiślu jeden maszt 5G. Testy 5G rozbite są na trzy etapy. Obecne zamknięte testy przeznaczone są dla inżynierów. W drugim udział będą mogły wziąć media. Trzeci, otwarty etap, będzie przeznaczony dla klientów Orange. Francuzi na razie nie podali szczegółowego harmonogramu trzeciej fazy testów.
– W testach wykorzystywane są pozwolenia udzielone przez UKE na użytkowanie 80 MHz pasma w zakresie 3,4 GHz oraz 5 MHz pasma 2100 MHz, które Orange wydzielił na potrzeby testu oraz światłowód. Za odbiorniki służą smartfony produkcji chińskiej firmy ZTE – Neva Jet – ale oznakowane marką Orange. Telekom przewiduje, że testujący uzyskają prędkość ściągania danych do 900 Mb/s – wyjaśnia Urszula Zielińska z „Rzeczpospolitej”. Sprawa jest o tyle ciekawa, że niedawno Polska i USA podpisały deklarację na temat 5G, która według ekspertów miała być wymierzona w chińskie firmy. W duecie Orange–Ericsson Szwedzi odpowiedzialni są za infrastrukturę – czyli przede wszystkim za anteny 5G. Dotychczas (sieć 4G) Francuzi korzystali z rozwiązań fińskiej Nokii i Huawei.
Co zyskają Polacy?
Według szacunków Ministerstwa Cyfryzacji z początku roku budowa sieci 5G w Polsce może kosztować ok. 20,3 mld złotych. Co na tej inwestycji zyskają obywatele? Sieć 5G pozwoli na przesyłanie danych z prędkością do 20 GB na sekundę. Dla porównania obecny standard 4G LTE pozwala na przesyłanie danych z prędkością od ok. 100 MB/s do 1 GB na sekundę. Sieć 5G pozwala na obsługę nawet 100 urządzeń na metr kwadratowy. Pozwoli to np. na komfortowe korzystanie z sieci przez wielu użytkowników np. w szkołach czy innych placówkach edukacyjnych. Jednak część operatorów jest zaniepokojona działaniami resortu środowiska. Chodzi o przyjętą we wrześniu nowelizację w sprawie przedsięwzięć mogących w znaczący sposób oddziaływać na środowisko. Teraz modernizacja, a nawet zwiększenie mocy masztu wymagać ma tzw. kwalifikacji środowiskowej. A to rodzi obawy, że niektóre inwestycje mogą być oprotestowane przez przeciwników sieci 5G, a w efekcie resort nie wyda na nie zgody. Wiceminister cyfryzacji Wanda Buk zapewniła jednak, że sytuacja operatorów nie powinna ulec diametralnej zmianie, a ich obawy zostaną wkrótce rozwiane. – Ministerstwo Środowiska zadeklarowało wprowadzenie postulowanych przez Ministerstwo Cyfryzacji zmian w ramach inicjatywy, którą zamierza podjąć pod koniec roku i która ma sprowadzać się nie do nowelizacji, ale do przygotowania w całości nowego rozporządzenia – tłumaczyła wiceminister.