8.9 C
Warszawa
poniedziałek, 7 października 2024

I jak tu ufać fiskusowi?

Korepetycje od sądu

Fiskus dostał od sądu korepetycje z dobrego wychowania. Nawet jeżeli fiskus działa zgodnie z prawem, domagając się zaległej daniny od podatnika, to nie może tego robić, gdy wcześniej wprowadził tego samego podatnika w błąd.

Tak wynika z jednego z wrześniowych wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), w którym rozstrzygnięto, że zasada zaufania do organów podatkowych ma pierwszeństwo przed zasadą legalizmu. Innymi słowy, NSA stwierdził, że podatnicy nie mogą płacić za błędy urzędników. To już kolejny raz w tym roku, kiedy sąd administracyjny nie zostawia suchej nitki na skarbówce. Tym razem jednak fiskus ma się czego obawiać, bowiem NSA, orzekając w ten sposób, wyposażył podatników w potężną broń przeciwko urzędnikom. Pytanie, czy ci ostatni w ogóle się tym przejmują?

Poszło o ulgę
Sprawa dotyczyła rodziców, którzy w 2011 roku skorzystali z ulgi prorodzinnej na pełnoletnią, niepełnosprawną córkę (art. 27f oraz art. 6 ust. 4 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych). Zgodnie z tymi przepisami rodzice mają do tego prawo, gdy łącznie zostaną spełnione dwa warunki. Pierwszy: dziecko otrzymuje zasiłek (dodatek) pielęgnacyjny lub rentę socjalną. Drugi: dziecko pozostaje na utrzymaniu rodziców w związku z wykonywaniem przez nich obowiązku alimentacyjnego. Co do spełnienia pierwszego z warunków nie było żadnej wątpliwości, bowiem zarówno przed 2011 rokiem, jak i po nim córka otrzymywała zasiłek pielęgnacyjny. Wątpliwości pojawiły się natomiast w odniesieniu do drugiego warunku, ponieważ niepełnosprawna córka pracowała na etacie w Warszawie oraz utrzymywała się sama, prowadząc na własną rękę gospodarstwo domowe. Jej dochód za 2011 rok wyniósł prawie 68 tys. zł, co daje średnio ponad 5,5 tys. zł miesięcznie. Podobnie sytuacja wyglądała rok wcześniej, jak i w latach następnych. Okoliczności te wskazują, że kobieta była w pełni niezależna finansowo i wcale nie potrzebowała opieki. A skoro tak było, to zgodnie z prawem jej rodzice nie mogli skorzystać z ulgi prorodzinnej ani w 2010, ani w 2011 roku. Fiskus miał zatem pełne prawo zakwestionować możliwość skorzystania z preferencji podatkowej. Tym bardziej, że o dochodach niepełnosprawnej córki wiedział już rok wcześniej, gdy pod koniec 2010 roku przeprowadził czynności sprawdzające w tym zakresie. Zostały one udokumentowane protokołem, którego treść wskazuje, że urzędnicy znali sytuację finansową kobiety i wiedzieli o jej zatrudnieniu.

Fiskus zmienił zdanie
Mimo powyższych okoliczności fiskus uznał, że rodzice mogli skorzystać z ulgi, czego dowodem jest protokół z czynności sprawdzających za 2010 rok. Jeden z jego fragmentów brzmi następująco: „ulga prorodzinna odliczona prawidłowo, mimo, że córka w 2010 r., osiągnęła przychód w kwocie 69 492,55 zł (…)”. Zatem rodzice niepełnosprawnej córki, wykazując ulgę w deklaracji za 2011 rok, mieli w pełni uzasadnione powody, by zakładać, że postępują zgodnie z prawem, skoro urzędnicy rok wcześniej nie mieli żadnych zastrzeżeń, a nawet sami przyznali, że ulga im się należy. W 2015 roku fiskus nieoczekiwanie wrócił do sprawy i wydał decyzję, w której zakwestionował prawo matki (ojciec zmarł wcześniej) do skorzystania z ulgi prorodzinnej, wykazanej w deklaracji za 2011 rok. Urzędnicy przypomnieli sobie, że przecież niepełnosprawna córka zarabiała na etacie, a więc nie został spełniony jeden z warunków do przyznania preferencji podatkowej. Skarbówka obliczyła, że podatniczka powinna zapłacić kilka tysięcy zaległego podatku wraz z odsetkami. Kobieta nie potrafiła zrozumieć, dlaczego fiskus zmienił zdanie, chociaż przepisy w zakresie ulgi prorodzinnej brzmiały ciągle tak samo. Postanowiła zatem odwołać się od niekorzystnej decyzji. Bezskutecznie, ponieważ organ podatkowy II instancji podtrzymał pierwotne rozstrzygnięcie.

Sądy na straży zdrowego rozsądku
Matka nie dawała jednak za wygraną i złożyła skargę do sądu administracyjnego. Jak się okazało, było to właściwe posunięcie. W wyroku z 6 lipca 2017 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach (sygn. akt: I SA/Ke 234/17) uznał, że skarżąca, składając deklarację za 2011 rok, kierowała się wcześniejszymi ustaleniami skarbówki, a więc miała prawo pozostawać w przekonaniu, że stosuje właściwą wykładnię przepisów. Tym bardziej – jak podkreślił WSA – w 2013 roku fiskus kolejny raz sprawdził rozliczenia podatniczki i ponownie nie znalazł w nich żadnych uchybień. Sąd nie dał wiary argumentom fiskusa, który twierdził, że nie miał wystarczających informacji o sytuacji finansowej niepełnosprawnej córki. „Nie można podzielić stanowiska organu, że dopiero w postępowaniu wszczętym w 2015 r. organ uzyskał istotne dane dla oceny zasadności korzystania z ulgi” – czytamy w wyroku. WSA zgodził się jednak ze skarbówką w tym, że z przepisów wynika wprost, iż rodzice nie mogli skorzystać z ulgi. Jednocześnie sąd uznał, że mimo to ważniejsza jest zasada prowadzenia postępowania podatkowego w sposób budzący zaufanie. Fiskus nadal jednak nie mógł zrozumieć, gdzie popełnił błąd, dlatego złożył skargę kasacyjną do NSA. Rozstrzygnięcie zapadło dopiero po dwóch latach w wyroku z 3 września br. (sygn. akt II FSK 3004/17). Sąd w pełni podzielił uzasadnienie zawarte w orzeczeniu I instancji, uznając skargę Dyrektora Izby Skarbowej w Kielcach za bezzasadną. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, sędzia Aleksandra Wrzesińska-Nowacka, w ustnym uzasadnieniu do wyroku, zauważyła, że zgodnie z zasadą legalizmu fiskus musi działać w oparciu o przepisy prawa. „Niemniej jednak, skoro urząd przekonał podatników, iż mogą korzystać z odliczenia, nie powinien obciążać ich negatywnymi konsekwencjami. Nawet gdy odliczenie było niezgodne z prawem” – cytuje „DGP” treść uzasadnienia. Sędzia miała również przyznać, że pozytywna weryfikacja w ramach czynności sprawdzających powinna dawać podatnikom taką samą ochronę jak interpretacje podatkowe. Jedynie zmiana stanowiska organu może powodować negatywne konsekwencje – wynika z uzasadnienia wyroku.

Nie zawsze jest tak pięknie
Wrześniowy wyrok NSA powinien stanowić przestrogę dla urzędników. Orzeczenie z pewnością zostanie wykorzystane przez podatników toczących boje z fiskusem. Doradcy podatkowi będą jeszcze wnikliwiej patrzeć na ręce pracowników skarbówki i punktować ich błędy, szczególnie te, które podważają zasadę zaufania do organów podatkowych. Pytanie, czy fiskus na poważnie potraktuje niekorzystny dla niego wyrok? Ostatnie miesiące raczej dowodzą, że skarbówka przechodzi obojętnie obok ważnych, sądowych rozstrzygnięć. Przykład? Pomimo jednoznacznej linii orzeczniczej, fiskus nadal twierdzi, że usługi szkoleniowe są zwolnione z podatku VAT tylko wówczas, gdy nad ich organizacją czuwają organy państwowe. Już 6 lat temu TSUE orzekł, że polski ustawodawca dokonał wadliwej implementacji w tym zakresie (wyrok z 8 listopada 2013 r. w sprawie MDDP, sygn. C-319/12) oraz zarzucił fiskusowi działanie niezgodne z Dyrektywą VAT. Na początku kwietnia bieżącego roku o szkoleniach znów zrobiło się głośno za sprawą wyroku NSA (sygn. akt I FSK 723/17), w którym sędziowie po raz kolejny zarzucili fiskusowi „całkowite ignorowanie stanowiska prezentowanego w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE i polskich sądach administracyjnych”. Jak widać, nawet jednoznaczne wyroki TSUE nie robią na fiskusie większego wrażenia. A co dopiero jakieś mało istotne orzeczenia krajowe…

FMC27news