Firmy z całego świata zaczęły kasować konta na portalu Marka Zuckerberga. Dotychczasowi użytkownicy chcą wyjaśnień, jakie dane o nich wyciekły.
Dane 87 mln, a nie jak wcześniej szacowano, 50 mln użytkowników, padły łupem Cambridge Analytica. Afera, która od miesiąca rujnuje największy portal społecznościowy i jego właściciela nabiera rozpędu, ale to nie jedyne zmartwienie giganta. Okazało się, że wbrew zapewnieniom, Facebook gromadził nagrane przez użytkowników fi lmy, które nie zostały opublikowane i powinny zostać usunięte. Co znacznie poważniejsze – portal przyznał się, że monitoruje wszystkie wiadomości prywatne użytkowników aplikacji Messenger. Ponadto Facebook usuwał ze skrzynek odbiorców stare wiadomości wysłane przez Marka Zuckerberga i innych dyrektorów fi rmy. Użytkownicy zaczęli domagać się od firmy wyjaśnień ws. gromadzenia informacji o połączeniach telefonicznych i wiadomościach SMS. W wyniku narastającego skandalu kolejne fi rmy zaczęły podejmować decyzje o rezygnacji z usług Facebooka.
Cisza przed burzą
Wątpliwości wobec działań Facebooka od lat artykułowali użytkownicy serwisu Zuckerberga, i niektóre instytucje rządowe. Jeszcze pod koniec 2017 roku, trzy miesiące przed wybuchem afery z Cambridge Analytica, niemiecki urząd ochrony konkurencji i konsumentów zarzucił Facebookowi nielegalne zbieranie danych użytkowników ze źródeł trzecich, a następnie kojarzenie z ich kontami (chodziło m.in. o sytuacje, gdy użytkownicy odwiedzali strony internetowe, na których znajdowały się tzw. wtyczki Facebooka – nie musieli nawet na nie klikać). Szef Bundeskartellamt Andreas Mundt zarzucał firmie Zuckerberga nadużywanie swojej dominującej pozycji (a jak informował branżowy magazyn „Press”, postępowanie ws. możliwego złamania prawa o ochronie danych osobowych toczy się przed niemieckim urzędem antymonopolowym od 2016 roku).
Jednak prawdziwe problemy giganta zaczęły się w marcu, po serii publikacji brytyjskiej i amerykańskiej prasy. Wówczas to ujawniono, że brytyjski ośrodek analityczny Cambridge Analytica nielegalnie wykorzystał dane z Facebooka nawet 50 milionów osób w kampaniach prezydenckich i referendalnych. Mechanizm był dość prosty – za pomocą aplikacji z testem osobowości „MyDigitalLife”, udostępnionej w portalu Zuckerberga, autorzy zebrali informacje nie tylko z kont osób, które dobrowolnie wzięły udział w teście, lecz również wszystkich, którzy byli znajomymi biorących udział w teście. Bez ich wiedzy. Największe poruszenie wywołał natomiast wywiad z byłym pracownikiem Cambridge Analytica, który wyznał, że program miał mieć również dostęp do wiadomości prywatnych użytkowników Facebooka. Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać. Akcje firmy zaczęły mocno spadać, a kolejne tłumaczenia szefostwa nie przynosiły efektów.
Niepokojące sygnały
Gdy afera z Cambridge Analytica zaczęła być coraz głośniejsza, na jaw wyszły kolejne niepokojące fakty dotyczące funkcjonowania serwisu Zuckerberga. (…)
Cały artykuł w Gazecie Finansowej 14/2018
{source}
{/source}