4.3 C
Warszawa
wtorek, 24 grudnia 2024

Nadziana liga angielska

Na czym polega finansowa dominacja angielskiego futbolu?

Angielska Premier League to najbogatsza piłkarska liga świata – o tym wiedzą wszyscy fani futbolu. Co to jednak dokładnie oznacza? W jaki sposób przejawia się finansowa potęga angielskich rozgrywek? Przede wszystkim w wartości rynkowej całej ligi, jej klubów oraz samych piłkarzy. Pod tym względem Premier League nie ma sobie równych. „Wyspiarze” są bezkonkurencyjni również w następnej kategorii: wysokości dochodów poszczególnych klubów. Otóż prawie połowa z dwudziestu najbogatszych zespołów świata to przedstawiciele angielskiej ligi. Kolejnym miernikiem są wydatki na transfery. Tutaj również dominują kluby z Wysp, które w bieżącym okienku transferowym wydały przeszło półtora miliarda euro na nowych zawodników. To oznacza, że każdy z dwudziestu zespołów Premier League przeznaczył na transfery średnio 75 mln euro. Finansową siłę piłkarskich rozgrywek można także zmierzyć wysokością klubowych pensji. Nie dziwi, że i w tej kategorii Premier League jest liderem na tle pozostałych lig. To właśnie na Wyspach średnie wynagrodzenie piłkarzy jest najwyższe. Innym ciekawym miernikiem jest wpływ ligi na PKB danego państwa. Na tym polu angielskie rozgrywki również nie mają sobie równych. Żadna inna liga nie ma aż takiego wpływu na krajową gospodarkę jak Premier League.

Wartość rynkowa
Porównując finansowy potencjał piłkarskich lig najczęściej przytacza się wartości rynkowe danych rozgrywek. To kryterium nie daje jednak pełnego obrazu i często wprowadza w błąd niedoinformowanych odbiorców. Wartość rynkowa jest bowiem wypadkową bieżącej „wyceny” wszystkich zawodników, a czasem również sztabów szkoleniowych, tworzących daną drużynę, a pośrednio ligę. Biorąc zatem pod uwagę znaczną ilość transferów, wartości rynkowe klubów raz rosną, a raz maleją, w zależności od aktualnego składu. To zaś przekłada się na wartość całych rozgrywek. Dobrym przykładem jest chociażby francuski Paris Saint-Germanin (PSG). Otóż wystarczy, że Paryżanie sprzedadzą Brazylijczyka Neymara, a akcje klubu, a więc i całej ligi, spadną o jakieś 150 mln euro. Taki system wyceny stosuje chociażby branżowy portal transfermarkt.de, według którego aktualna wartość rynkowa Premier League wynosi 9,3 mld euro, co oznacza, że jeden klub jest wart średnio ok. 465 mln euro. Drugą najdroższą ligą w tej kategorii jest hiszpańska Serie A, której akcje wyceniono na 6 mld euro (300 mln – przeciętna wartość jednego zespołu). Podium zamyka niemiecka Bundesliga warta 4,5 mld euro (średnio 250 mln / 1 klub).

Powyższe zestawienie nie uwzględnia wielu istotnych czynników, jak chociażby: potencjału marketingowego danego klubu, jego sytuacji finansowej czy też wielkości i nowoczesności stadionu, na którym rozgrywa mecze. Pod tym względem bardziej miarodajne są coroczne rankingi magazynu „Forbes”, prezentujące najbardziej wartościowe kluby na świecie z różnych dyscyplin: koszykówki, baseballu, hokeja, no i oczywiście piłki nożnej. Amerykański dwutygodnik uwzględnia wszystkie wspomniane czynniki oraz wiele dodatkowych, takich jak np. średnia frekwencja na stadionie czy też oglądalność meczów w telewizji. W tegorocznej edycji rankingu „Forbsa” najliczniejszą reprezentację wśród piłkarskich klubów ma angielska Premier League. W pierwszej pięćdziesiątce zmieściły się: Manchester United (wyceniony na 3,81 mld dol.,), Manchester City (2,69 mld), Arsenal Londyn (2,27 mld), FC Liverpool (2,18 mld). Dla porównania w rankingu uplasowały się zaledwie dwa kluby z hiszpańskiej La Ligi (Real Madryt i FC Barcelona), jedna niemiecka (Bayern Monachium) i jedna francuska (PSG). Jeszcze bardziej szczegółowy sposób szacowania wartości piłkarskich klubów oraz lig znajdziemy w corocznych raportach agencji KPMG. Stosuje ona wskaźniki znane z zarządzania wielkimi przedsiębiorstwami. Jednym z takich mierników jest EV (Enterprise Value), który uwzględnia takie parametry jak: wartość kapitału, zobowiązania oraz środki pieniężne. Również i pod tym względem liga angielska nie ma sobie równych. W tegorocznej edycji raportu KPMG (pt. „Th e European Elite 2019, Football Clubs’ Valuation”) wśród 20 najbardziej wartościowych klubów aż 9 to przedstawiciele Premier League. Druga pod tym względem jest La Liga, która ulokowała tylko trzy kluby w tym zestawieniu.

Dochody i wydatki na transfery
Drugim głównym kryterium, po wartości rynkowej, są wielkości dochodów klubów uczestniczących w danej lidze. Również i w tej dyscyplinie Wyspiarze zostawiają resztę stawki daleko w tyle. Według tegorocznego raportu agencji Deloitte (pt. „Football Money League 2019”) na dwadzieścia najbogatszych klubów na świecie minionego sezonu aż dziewięć to zespoły z Premier League, które razem zarobiły 3,73 mld euro, co stanowi prawie połowę łącznych dochodów pierwszej dwudziestki rankingu. Innymi słowy, co drugie zarobione euro lądowało w portfelu angielskich drużyn. Wśród nich najwyżej ulokował się Manchester United z rocznymi dochodami na poziomie 666 mln euro. Więcej od „Czerwonych Diabłów” zainkasowały hiszpańskie grube ryby: Real Madryt (751 mln) oraz FC Barcelona (690 mln). Grubość portfela angielskich klubów skutkuje ich dominacją na rynku transferowym. W ujęciu globalnym żadna inna liga nie wydaje tak zawrotnych kwot na zakup nowych piłkarzy. Od wielu lat największy udział w transferowym szaleństwie mają drużyny z Wysp, które co pół roku pompują do piłkarskiego krwiobiegu setki milionów. W bieżącym okienku kluby z Premier League wydały już ponad półtora miliarda euro, co daje średnio 75 mln na jedną drużynę. W tym samym czasie łączne przychody ze sprzedaży piłkarzy wyniosły ok. 780 mln, a więc dwa razy mniej niż wydatki. Jak na tle angielskiej wypadają inne ligi? Druga pod tym względem jest hiszpańska La Liga, której kluby wydały łącznie 1,3 mld euro. Podium zamyka włoska Serie A z wydatkami na poziomie 1 mld.

Podatki, zatrudnienie oraz PKB
O finansowej potędze Premier League świadczy również wkład całej ligi w gospodarkę Wielkiej Brytanii. Jak wynika bowiem z opracowania agencji EY (pt. „Premier League football generates significant economic impact for the UK”) w 2017 roku rozgrywki piłkarskie wniosły do PKB kraju ponad 7,6 mld funtów (ok. 8,3 mld euro). Dla porównania hiszpańska La Liga miała o prawie 2 mld euro mniejszy wkład w gospodarkę Królestwa, ale za to wpłaciła więcej podatków do państwowego budżetu. Jak obliczyła agencja PwC (raport pt. „Financial, Fiscal and Social Impact of Professional Football in Spain”), w 2017 roku wszelkie osoby i firmy związane z ligą (zasadniczo piłkarze i klubowe spółki) zapłaciły ok. 4,1 mld euro w postaci różnych podatków: dochodowych, obrotowych oraz majątkowych. W analogicznym okresie Premier League oddała brytyjskiemu fiskusowi 3,3 mld funtów (ok. 3,6 mld euro), z czego 1,1 mld z tytułu podatków od dochodów piłkarzy, reszta to podatek VAT oraz inne daniny (np. podatek od nieruchomości za stadiony). Różnica pomiędzy Premier League a La Ligą w wysokości zapłaconych podatków wynika z faktu, iż ta druga liga generuje ok. 185 tys. miejsc pracy, podczas gdy pierwsza – ok. 100 tys. Dodatkowo w Hiszpanii obowiązuje wyższa podstawowa stawka podatku VAT (21 proc., zaś w Wielkiej Brytanii – 20 proc.). Poza tym hiszpański system podatkowy jest znacznie bardziej progresywny od brytyjskiego. W jednym i drugim państwie najwyższa stawka podatku dochodowego wynosi 45 proc., przy czym w Hiszpanii obejmuje ona roczne dochody przekraczające 60 tys. euro, podczas gdy w Wielkiej Brytanii – 150 tys. funtów.

Wyniki sportowe
Najbardziej niezawodnym miernikiem siły danej ligi są nade wszystko wyniki sportowe. To kolejna konkurencja, w której Anglicy wyprzedzili resztę stawki. Dowód? W minionym sezonie angielska Premier League zdominowała europejskie rozgrywki jak nigdy wcześniej. Po raz pierwszy w historii futbolu kibice oglądali dwa „angielskie finały”: pierwszy w Lidze Europejskiej pomiędzy londyńskimi klubami: Chelsea oraz Arsenalem. Drugi – w prestiżowej Lidze Mistrzów, w której FC Liverpool pokonał 2:0 Tottenham Hotspur. Dominacja sportowa na arenie europejskiej jeszcze bardziej umocniła finansową hegemonię angielskiego futbolu.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news