9.4 C
Warszawa
piątek, 29 marca 2024

Drobna zmiana

Koniecznie przeczytaj

Atrakcyjne opakowanie…

Kolejne zmiany dla przedsiębiorców wprowadzane przez PiS są na tyle mało istotne, że nie pozostawią po sobie żadnego trwałego efektu. Atrakcyjnie opakowane, przynoszą niewiele realnych ułatwień.

Mateusz Morawiecki wyrósł w ostatnich latach na wybitnego specjalistę w zakresie formułowania wielkich i górnolotnie brzmiących obietnic dla rodzimego biznesu. Pod jego rządami, wcześniej jako ministra finansów, a następnie prezesa Rady Ministrów, sformułowano już co najmniej kilka różnego rodzaju pakietów, planów dla gospodarki czy też konstytucji mających na celu wprowadzenie prawdziwej rewolucji. Oprócz sławetnego Planu Morawieckiego było więc 100 zmian dla firm, następnie Konstytucja dla biznesu i wreszcie najnowszy Pakiet dla przedsiębiorców. Jeśli brać pod uwagę same hasła i rozmach związanego z nimi politycznego PR-u, można by w zasadzie dojść do wniosku, że ilość ułatwień i pozytywnych zmian dla biznesu w ciągu ostatnich lat przekroczyła wszelkie normy, a Polska stała się faktycznym rajem dla osób prowadzących własną działalność gospodarczą.

Mikrozmiany i niedokończone projekty
Prawda na ten temat jest zgoła odmienna od deklaracji władz, składanych najczęściej przy okazji wyborczych konwencji lub partyjnych imprez. Ze wspomnianych 100 zmian dla firm udało się ogłosić zaledwie pierwszą transzę, a o wprowadzeniu kolejnych zwyczajnie zapomniano. Obecnie nawet na stronach internetowych Ministerstwa Finansów trudno jest znaleźć jakiekolwiek zestawienie ukazujące postęp prac w tym zakresie. Na uwagę zwraca również fakt, że do najważniejszych zmian wchodzących w skład słynnej „setki” zalicza się m.in. zmiany w zakresie obowiązku prowadzenia dokumentacji, ułatwienia w dziedziczeniu działalności gospodarczej po zmarłych osobach czy też mniejsze wymagania w zakresie egzaminów w sektorze budowlanym. Żadnej z nich nie sposób uznać za zmianę sięgającą fundamentów funkcjonowania gospodarki. O wiele większy rozmach towarzyszył wprowadzanej w ubiegłym roku Konstytucji dla biznesu, stanowiącej w istocie szerszy plan dla całej gospodarki. Najważniejszym punktem pakietu uczyniono nowe prawo przedsiębiorców, mające stworzyć zupełnie nowe relacje między administracją państwową a przedsiębiorcami. Oprócz tego wprowadzono m.in. możliwość prowadzenia drobnej działalności gospodarczej bez obowiązku rejestracji czy też możliwość bezterminowego zawieszenia firmy. Od 1 stycznia 2019 działa także tzw. Pakiet MŚP, wprowadzający poszerzenie kategorii „małego podatnika”, dzięki któremu ok. 25 tys. podmiotów uzyskało możliwość odprowadzania niższego CIT-u. Charakterystyczną cechą wszystkich wspomnianych tu „pakietów” i „konstytucji” jest przede wszystkim to, że wprowadzają zmiany kosmetyczne i pozbawione większego znaczenia. Wielokrotnie zaś szumne zapowiedzi sprowadzają się do tego, że Ministerstwo Finansów wprowadza ułatwienia, które wynikają zwyczajnie ze stopniowej informatyzacji państwowej administracji i gospodarki.

Chaotyczna polityka
Najbardziej wymownym potwierdzeniem powyższej tezy jest zresztą sam fakt, że pomimo ogłoszonych wcześniej szumnych projektów obiecujących polskim przedsiębiorcom epokowe zmiany i ułatwienia, Mateusz Morawiecki ogłosił w Katowicach kolejny zestaw obietnic, tym razem pod nazwą Pakietu dla przedsiębiorców. Fakt ten pokazuje, jak bardzo chaotyczna jest polityka „dobrej zmiany” w zakresie tworzenia odpowiednich bodźców dla rodzimego biznesu. Choć w strategii zawartej w ramach tzw. Planu Morawieckiego (Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju) znaleźć można wiele informacji na temat pułapek, które uniemożliwiają Polsce osiągnięcie trwałego rozwoju związanych z brakiem innowacyjności i marek o światowym zasięgu, konstytucje i pakiety Morawieckiego nie są w stanie dokonać prawdziwego przełomu. Wynika to przede z wszystkim z faktu, że obecna władza zamiast rozwiązań radykalnych i odważnych preferuje „drobne zmiany”, nie mające większego przełożenia na prowadzenie biznesu. Co więcej, samo ogłoszenie Pakietu dla przedsiębiorców stanowiło nie tyle efekt starannego i długiego namysłu, lecz próbę załagodzenia przekazu związanego z ogłoszonym tydzień wcześniej „hattrickiem Kaczyńskiego” (a przede wszystkim zapowiedzią podwyższenia płacy minimalnej do 4 tys. zł w 2023 roku). Nieoczekiwana zmiana zaserwowana przez Jarosława Kaczyńskiego wprowadziła niemały popłoch, podobnie jak medialne przecieki na temat planów wprowadzenia proporcjonalnej do dochodów składki na ZUS.

W ramach gaszenia pożaru po niefrasobliwym zachowaniu prezesa PiS powstał więc kolejny „pakiet”, maskujący brak spójnego i długofalowego pomysłu na udzielenie realnego wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw. Przedstawione przez Morawieckiego pomysły stanowią w istocie próbę łatania dziur powstałych w wyniku ostatnich decyzji. W skład najnowszego Pakietu dla przedsiębiorców wchodzi więc m.in. niższa o 500 zł składka dla małych przedsiębiorców (o przychodach niższych niż 10 tys. zł miesięcznie i dochodach niższych niż 6 tys. zł miesięcznie), 9-proc. CIT dla firm mających przychód do 2 mln euro czy też podwyższenie progu przy płaceniu zryczałtowanego PIT-u do 2 mln euro. Największą uwagę przykuwa jednak punkt głoszący, że ryczałtowa składka ZUS dla firm o przychodach większych niż 10 tys. zł pozostanie bez zmian. Okazuje się więc, że jednym z ważnych punktów ogłoszonej strategii jest obietnica wycofania się z wcześniejszych, nieoficjalnych zapowiedzi. Fakt ten jest znamienny dla rządów „dobrej zmiany”, która pomimo niektórych wymiernych sukcesów w rządzeniu (m.in. ograniczenia działalności mafii żerujących na systemie podatkowym) doprowadziła do sytuacji, w której zamiast rozwiązania pozytywnego i długofalowego obiecuje jedynie, że nie zachowa się niemądrze i niekorzystnie dla przedsiębiorców. Elementem poważnej strategii dla przedsiębiorców nie może być tak kuriozalnie brzmiący punkt.

Państwo dobrobytu
Wbrew całej narracji o przyjazności wobec przedsiębiorców kreowanej przez Mateusza Morawieckiego, Prawo i Sprawiedliwość ma jako partia zupełnie inne priorytety. W czasie partyjnej konwencji zorganizowanej w Tarnowie Jarosław Kaczyński stwierdził wprost, że celem jego formacji jest stworzenie polskiej wersji państwa dobrobytu. Tak otwarcie wyrażony program tłumaczy w sporej mierze chaotyczną i niekonsekwentną postawę względem przedsiębiorców. Świadome konstruowanie welfare state pociąga wszak za sobą konieczność ograniczania swobody działania sektorowi prywatnemu, który przecież musi występować w roli sponsora transferów socjalnych. W założeniach PiS przyjęty model zarządzania państwem ma teoretycznie skutkować wzmocnieniem rodzimego biznesu i powstrzymaniem ekspansji kapitału zagranicznego. Praktyka dotychczasowych rządów „drobnej zmiany” nie wskazuje jednak, aby miało się tak stać. Zamiast ważnych i gruntownych zmian dotyczących samych fundamentów (m.in. wysokości stawek podatkowych czy też struktury systemu podatkowego), obecna władza preferuje system drobnych, pozorujących dobrą wolę zmian opakowanych w niewiele znaczące pakiety i konstytucje. W dłuższej perspektywie tego rodzaju zachowanie może się jednak okazać dla PiS-u zabójcze. Brak gruntownych zmian może uchodzić władzy jedynie w okresie gospodarczej koniunktury, lecz coraz więcej danych dotyczących m.in. produkcji przemysłowej pokazuje, że polską gospodarkę czeka wyraźne spowolnienie. W kryzysowej sytuacji pytania o to, jaki skutek przyniosły wcześniejsze pakiety i konstytucje, mogą nabrać szczególnego znaczenia. Być może dla wszystkich dopiero wtedy stanie się jasne, że strategia drobnych zmian okazała się dość krótkowzroczna.

 

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze