4.2 C
Warszawa
czwartek, 26 grudnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Branżowe Centra Umiejętności, czyli zawodowa rewolucja 4.0

Dziś o szansach rozwoju narodów nie decydują złoża minerałów ani powierzchnie państw, tylko informacje, wiedza, umiejętności oraz ludzie, którzy je posiadają i umieją wykorzystać. Również na poziomie branżowym i technicznym. Stąd warto zwrócić uwagę na nowy element polskiego systemu oświaty – Branżowe Centra Umiejętności.

Zanim przedstawimy czym są Branżowe Centra Umiejętności, to przypomnijmy stereotypy dotyczące wykształcenia, jakie się rozpanoszyły w czasach PRL. – Jestem magister Frątczak – przedstawiał się w czasach Gomułki magister Frątczak – i nikogo to nie śmieszyło. Wyższe wykształcenie, tytuł magistra miały dowodzić lepszego statusu społecznego i większej wiedzy, wybicia się ponad status tokarza, hydraulika czy rolnika, roztrząsającego nawóz na ojcowiźnie.

Przypadek Zenka i Bolusia, czyli wczasy w Warnie

Tyle, że wszystko szybko się pomieszało. Pan górnik zarabiał krocie, a pan magister (Jerzy Fedorowicz) z filmu Barei „Nie ma róży bez ognia” wytrząsał ostatni banknot z „Kapitału” Marksa, aby opłacić prymitywnego „fizycznego” Zenka (Stanisław Tym). W obiegu były pogardliwe pojęcia „robol” i „badylarz”, czyli właściciel szklarni. Dobrze to obrazował fantastyczny występ kabaretu TEY w opolskim amfiteatrze, w 1980 roku. – Tak Boluś… chodziło się na wagary trzeba dźwigać ciężary – mówił do „robola” Bolusia (Rudi Schuberth) pracownik warzywnika (Bohdan Smoleń). – Nie chciało się nosić teczki… trzeba ciągnąć dziś woreczki – dorzucał kierownik sklepu (Zenon Laskowik).

Lecz potem Boluś okazywał ambicje zostania „badylarzem”: „Po co słuchać profesora, o powstaniach i zaborach, w mojej głowie świta dziś, złota, chociaż płytka myśl. Ja sobie wybuduję szklarnię, szklarnię albo dwie może ktoś lubi żyć ofiarnie, ja niestety nie (…) I wybuduję sobie szklarnię, szklarnię albo dwie, wakacje spędzę w Soczi, w Warnie, albo w NRD”. A trzeba dodać, że wakacje w Bułgarii były dla wielu Polaków szczytem marzeń.

Jednak nimb magistra przetrwał i w III RP namnożyło się prywatnych szkół wyższych taśmowo produkujących magistrów czy osób z licencjatem, co nie przekładało się na jakość kształcenia. Równocześnie szkolnictwo zawodowe mocno podupadło, bo wiele zawodówek i techników wyposażało uczniów w wiedzę i umiejętności już mało przydatne na rynku pracy. A potem nastąpił dodatkowy krach. Masa pracowników z zawodowym wykształceniem wyemigrowała, a rynek pracy ujawnił, że nie potrzebuje tak wielu politologów, marketingowców, dziennikarzy czy urzędników.

Renesans szkolnictwa zawodowego i branżowego

Takie jest tło renesansu szkolnictwa zawodowego i branżowego, któremu naprzeciw wychodzą już powstające Branżowe Centra Umiejętności. 4 lipca w obecności ministra Przemysława Czarnka i wiceminister Marzeny Machałek (która bezpośrednio nadzorowała koncepcję Centrów) zostały podpisane pierwsze umowy na ich utworzenie. Podpisy na dokumentach złożyli przedstawiciele beneficjentów oraz Dawid Solak, Zastępca Dyrektora Generalnego Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji, która jest operatorem projektu.

Branżowe Centra Umiejętności – oświatowa nowość w skali kraju

Centra będą zaawansowanymi technologicznie ośrodkami kształcenia, szkolenia i egzaminowania w danej branży. Swoje kwalifikacje wzbogacą uczniowie, nauczyciele czy osoby dorosłe chcące doskonalić branżowe umiejętności albo opanować nowy zawód. W ich tworzeniu bardzo dużą rolę odgrywa właśnie Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji.

– Branżowe Centra Umiejętności będą absolutną systemową nowością w skali Polski. Chcemy, aby powstało 120 takich Centrów – mówiła wiceminister Marzena Machałek podczas debaty poprzedzającej Galę XII edycji Konkursu o Tytuł „Pracodawca Godny Zaufania”. Jak tłumaczyła, będą one łączyć kilka światów: szkół branżowych i technicznych oraz uczelni wyższych, co pozwoli uczyć nowoczesnych umiejętności przyszłości. Zostanie też wykorzystany zintegrowany system certyfikacji pozwalający certyfikować umiejętności zawodowe w systemie europejskim. Można tu dodać, że na utworzenie przeznaczono ponad 1,4 mld zł, że będą kształcić zarówno w zawodach tradycyjnych jak i w nowych branżach – IT czy mechatroniki, oraz że w pracach koncepcyjnych brało udział wielu przedsiębiorców i ekspertów.

Kto chce poznać pełną wiedzę o Branżowych Centrach Umiejętności, może się z nią zaznajomić w komunikacie Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Gdański EuroSkills 2023 i Erasmus, czyli rosnące zależności

Szalenie ciekawym przejawem renesansu szkolnictwa zawodowego będzie też gdański EuroSkills 2023 – międzynarodowy konkurs umiejętności zawodowych, w którym rywalizacji podejmie się 600 zawodników z 32 krajów startujących w 43 konkurencjach. Ta ogromna impreza, którą odwiedzi 100 tys. osób, jest ważna nie tylko dla uczestników, lecz i dla firm, w tym międzynarodowych koncernów, czasem proponujących laureatom pracę jeszcze podczas wydarzenia.

Aby jednak nie było, że następuje tu przeciwstawianie wykształcenia zawodowego z wyższym, bo takie przeciwstawianie jest reliktem, warto dodać, że rozwija się nam też program Erasmus. Na początku lat 90. Erasmus, najpopularniejszy na starym kontynencie unijny program zwiększający mobilność tak uczniów jak i studentów, był w fazie rozwoju. Dzisiaj już blisko 13 mln uczestników, w tym wielu młodych Polaków, mogło uczyć się, pracować lub szkolić za granicą. Funkcję Narodowej Agencji Programu Erasmus+ pełni wspomniany Fundusz Rozwoju Systemu Edukacji.

Żyjemy bowiem w czasach korzystnych zależności. Technik musi obsługiwać skomplikowane, warte grube miliony obrabiarki, maszyny górnicze czy drony, zaś inżynier IT tworzy algorytmy sztucznej inteligencji, które owe maszyny doskonalą. A płytki w ich łazienkach też ktoś musi im zawodowo wyłożyć.

Źródło: Salon24.pl/Bogusław Mazur

Najnowsze